Kwestia proporcji, czyli o tym gdzie leży prawda
Dwa tygodnie temu obejrzałem serial Wild Wild Country. Dał mi on sporo do myślenia. Nie tylko w temacie sekt i kryzysu wartości, ale również sztuki tworzenia filmów dokumentalnych. Nie ukrywam, że WWC może być wzorem. Idealnie balansuje między faktami a ich interpretacją. Każda strona konfliktu ma głos. Niczym na sali sądowej. Z tą różnicą, że twórcy filmu nie wydają wyroku. Pozostawiono to widzowi, który na podstawie poznanych faktów i opinii może zająć stanowisko w sprawie.
Niestety nie jest to częste podejście. Dziś przeczytałem bardzo długi artykuł pt. "Tutaj nie jestem księdzem. Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce". Ponad 20 osób zarzuca ks. Jackowi Stryczkowi, że był dla nich niemiły. Ponoć dokuczał kobietom, grubym i osobom noszącym koszulki WOŚP. Cóż, ja nigdy wielkim fanem ks. "Wiosny" nie byłem, daleki też jestem od bagatelizowania sprawy, niemniej... w onetowym artykule zabrakło mi tego, co uważam za wielki atut "Wild Wild Country" i podstawę rzetelności dziennikarskiej - przedstawienia wielu głosów z każdej ze stron. Tylko wtedy jestem w stanie ustosunkować się do sprawy. Bo prawda jest taka, że jak ktoś aktywnie działa społecznie to ma do czynienia z wieloma ludźmi. A ludzie są różni. Jedni nas lubią, inni nie. I tak jest zawsze. Jeśli do tego dodamy zarządzanie wielkimi projektami, które wymagają ogromnej odpowiedzialności to konflikty są nieuchronne. Choćby o brudny stół.
Sprawa ks. Stryczka zbiega się w czasie z dyskusją nt. najnowszego filmu Wojciecha Smarzowskiego. "Kler" wchodzi na ekrany 28 września. Dzień później biorę ślub. Od trzech miesięcy stykam się więc z biurokracją kościelną. Protokoły, metryki, licencje. Jako, że ślub jest "na wyjeździe" to kursowałem między trzema parafiami. W żadnej nie spotkałem się z koniecznością zapłaty za cokolwiek. Nikt też nie robił większych problemów ani nie przepytywał z katechizmu. Była za to prosta, ludzka życzliwość. Który więc obraz jest prawdziwy? Mój czy Smarzowskiego?
"Jedynie prawda jest ciekawa" - pisał Józef Mackiewicz. Trudno jednak do niej dojść, bo każdy ma swoją. Nie twierdzę, że ks. Stryczek jest postacią krystaliczną, tak jak nie twierdzę, że w Kościele nie ma żadnych patologii. Każda osoba, każda instytucja ma swoje grzechy. Prawdziwy obraz jest zawsze kwestią proporcji. Trudno jednak ustalić właściwe proporcje na podstawie jednostronnego przekazu.
Słowa skruchy :)
http://www.wiosna.org.pl/main/pl/sec/23/article/3615.htm
Czytałem, ale jak skrucha bynajmniej to nie brzmi ;)
Niestety, w wielu przypadkach rzetelne dziennikarstwo nie ma miejsca, bo najzwyczajniej nie jest celem. Smutne, ale zaczęłam się już nawet spodziewać, że dziennikarze będą próbowali mną manipulować... chociażby nie prezentując głosów z obu stron.
Życzę, żeby Wam się w tym małżeństwie zawsze dobrze działo! :)
Nie wiem w co gra Onet, ale ta specjalna belka na ich stronie świadczy o tym, że chcą z tego zrobić njus tygodnia. I to chyba jest celem. Do tego ten kuriozalny artykuł Ruch stowarzyszenia "Wiosna". Zarząd przeprasza pokrzywdzonych z pominięciem istotnego fragmentu, że: "Wśród opisanych sytuacji były takie, które nie miały miejsca lub ich przebieg był inny niż zostało to przedstawione. Informowaliśmy o tym autora tekstu, niestety nie zdecydował się na przedstawienie naszej perspektywy."
Dzięki! :)
Wszedlbym w polemikę: sprawa tak naprawdę nie jest nowa, zwłaszcza dla mieszkańców Krakowa. Jeżeli prawda jest to, że księża ostrzegali przed pracą w tej organizacji to niestety odbije się kantem w nich.
Sprawa na bank jest rozwojowa. I wszyscy się w niej wypowiedzą. Wtedy bedzie można nakręcic dokument.