[temaTYgodnia] #4 Warto być dobrym
Życiowe zakręty.
Nie zawsze można pokonać bezpiecznie. Czasami wcześniej włączy się ESP czy ABS i uda się wyjść na kolejną prostą bez szwanku. Tutaj przydaje się życiowe doświadczenie i coś nieuchwytnego, a szalenie potrzebnego – łut szczęścia.
Czasami kosztem poślizgu na zakręcie jest drobne otarcie czy wgniecenie. Ważne, by z życiowej lekcji wynieść jak najwięcej i zabezpieczyć się na przyszłość w miarę możliwości. Życie jest przecież najlepszym nauczycielem...
Może się też zdarzyć, że na skutek wydarzeń i przeżyć zagubi się wewnętrzną busolę i zacznie gasnąć płomień nadziei. To chyba najgorsza sytuacja. Ważne jest, by mieć w swoim otoczeniu kogoś, kto wyciągnie pomocną rękę, rozpali ponownie ogień i da asumpt do walki. Są z pewnością też jednostki, które w tej ostatniej sytuacji sobie poradzą. Jednak wsparcie przyjaciół czy rodziny jest bezcenne.
Każdy z Nas tracąc nadzieję powinien mieć w pamięci słowa piosenki Przemysława Gintrowskiego „coś być musi do cholery za zakrętem”.
Nie zawsze można pokonać bezpiecznie. Czasami wcześniej włączy się ESP czy ABS i uda się wyjść na kolejną prostą bez szwanku. Tutaj przydaje się życiowe doświadczenie i coś nieuchwytnego, a szalenie potrzebnego – łut szczęścia.
Czasami kosztem poślizgu na zakręcie jest drobne otarcie czy wgniecenie. Ważne, by z życiowej lekcji wynieść jak najwięcej i zabezpieczyć się na przyszłość w miarę możliwości. Życie jest przecież najlepszym nauczycielem...
Może się też zdarzyć, że na skutek wydarzeń i przeżyć zagubi się wewnętrzną busolę i zacznie gasnąć płomień nadziei. To chyba najgorsza sytuacja. Ważne jest, by mieć w swoim otoczeniu kogoś, kto wyciągnie pomocną rękę, rozpali ponownie ogień i da asumpt do walki. Są z pewnością też jednostki, które w tej ostatniej sytuacji sobie poradzą. Jednak wsparcie przyjaciół czy rodziny jest bezcenne.
Każdy z Nas tracąc nadzieję powinien mieć w pamięci słowa piosenki Przemysława Gintrowskiego „coś być musi do cholery za zakrętem”.
Oby nie kolejny zakręt - można ripostować sarkastycznie.
Ważne by za żadne skarby się nie poddawać i walczyć i walczyć.
W moim życiu miałem już kilka poważnych przełomowych momentów. Nauczkę jaką wyniosłem z tych doświadczeń, można streścić prosto: warto być przyzwoitym i uczciwym. Jest powód do zadowolenia, gdy wstając rano z łóżka i stając przed lustrem można sobie spojrzeć w oczy bez uczucia zażenowania i wstydu. Warto być po prostu dobrym człowiekiem. Nie dla zysków, czy sławy i poklasku. Dla siebie, własnego dobrego samopoczucia i higieny psychicznej. Jeżeli będziemy postępować według tej zasady życie będzie smakowało bardziej i na zakrętach będzie bezpieczniej.
Szerokiej drogi mobilki.
Z zakrętami na drodze jest jak z zakrętami w życiu. Nie można jechać na pamięć, bo za rogiem coś może nas zaskoczyć.
Rzeczywiście, świat jest full of zasadzkas..... dodatkowo trzeba pamiętać, że często nasze dni przypominają koleiny, dzień w dzień to samo. Czasami warto zjechać na bezdroża i popatrzeć na drogę z perspektywy czy przypadkiem nie zgubiliśmy kompasu i nie mielimy w miejscu ;-)
Mnie również bardzo się podobało - krótko, zwięźle i na temat, Dziekujemy z a tę perełkę.
Fajny wpis!
P.S. Piosenka też super.
Bardzo lubię ten serial Zmiennicy. Jako dziecko gdy go oglądałem zwróciłem szczególnie uwagę własnie na te słowa: „coś być musi do cholery za zakrętem” :-)
Widać mamy podobnie. Słowa te to wyraz buntu. K.... to się wreszcie musi skończyć - parafrazując dosadnie ;-)
Jestem bardzo wyczulony na dźwięki i kocham muzykę od zawsze. Polskie stare seriale miały kapitalne piosenki pisane i wykonywane przez mistrzów ( Pan Wołodyjowski, Polskie drogi czy 07 zgłoś się). W Zmiennikach Gintrowski przygotował całą, charakterystyczną muzykę. Nie da się tego pomylić z czymś innym. Jak wyczytałem temat o zakręcie życiowym to była pierwsza piosenka, która mi się skojarzyła.
Teraz jak to piszę, wymyśliłem - jeszcze p. Janda - Bo ja jestem proszę pana na zakręcie -też tutaj pasuje jak ulał ;-)
Bardzo mi się spodobał ten wpis. Krótki, z prostym przesłaniem, napisany w bardzo ciekawy sposób.
Bardzo lubię, krótkie formy. Takie "koncentraty". Najlepiej to widać w mojej serii przemyśleń "Myślaki", dziś odpaliłem już 7 odsłonę.
P.S. Żona narzeka, że są tak skoncentrowane, iż nic z tego co piszę, tych łamigłówek nie rozumie. Ale nic nie poradzę, tak czuję, to mój styl pisania. Żeby zrozumieć przesłanie Myślaków trzeba siąść i się zastanowić ( rozpakować z mojego archiwum ZIP do własnej głowy, a to zajmuje trochę czasu).
Fajny post :)