Projekt "Fallout" #2 - próby stworzenia perfekcyjnego "szrota", czyli autoedukacja.

     W pierwszym poście tej serii stwierdziłem, iż długa droga przede mną w realizacji tego projektu. Na chwilę obecną mogę śmiało rzec, że dopiero wspinam się na pierwsze wzniesienie a do szczytu mi daleko. Dotychczasowe próby uzyskania modelu auta, który by swoim wyglądem przypominał prawdziwy, stary i wystawiony na długie działanie niekorzystnych warunków atmosferycznych samochód, u mnie samego uzyskały status "nieudane" i "niespełniające oczekiwań".

     Stosowane przeze mnie "model wash" dały przy pierwszych próbach zadowalające (niespodziewanie) efekty, jednakże niepokryte krawędzie (głównie nadkola) dyskwalifikowały w moich oczach model, jako nadający się do projektu. Minęło 6 dni spędzone na malowaniu, moczeniu w acetonie i ponownym malowaniu. Oto krótka fotorelacja z przebiegu prac nad projektem "Fallout".

     Druga próba stylizacji Camaro na "szrota" polegała na nałożeniu podkładu antykorozyjnego, w celu zapewnienia przyczepności na krawędziach dla "model wash". Zastosowany podkład doskonale pokrył już przy pierwszym nałożeniu cały model, nadając mu jednocześnie ciekawą, chropowatą powierzchnię. Bardzo mi to odpowiadało. Zobaczcie sami...

     

     Niestety - "model wash" naniesiony na podkład jest prawie niezauważalny. Kilkukrotnie nanoszony "model wash" nie przynosił efektu. Na poniższym zdjęciu możecie zauważyć plamy na karoserii - dopiero celowo naniesione duże krople "model wash" pozostawiły delikatny ślad po sobie.

     Tę technikę malowania, czyli  podkład w kolorze + "model wash" należy zatem wykluczyć.

     Korzystając z okazji, iż model znów trafił do słoika z acetonem, postanowiłem urozmaicić jego wygląd. Nawierciłem kilka otworów imitujących ślady po trafieniach z broni palnej.

     Owszem, przenosząc z zachowaniem proporcji powstałe otwory na model w skali 1:1 uzyskalibyśmy je pewnie w wielkości świadczącej o ostrzale z działka przeciwlotniczego, jednakże uwierzcie mi - użyłem do tego najmniejsze z dostępnych mi wierteł zdolnych przewiercić się przez model.

     Następnie, postanowiłem zastosować jaśniejszy od poprzedniego podkład. W celu redukcji kosztów "przekopałem" piwnicę i wydobyłem z niej farbę lateksową do wnętrz w kolorze "red orange"... Na przypale albo wcale :)

Wyszło całkiem przypałowo.

     Pełen nadziei (głupiec!), iż po zastosowaniu "model wash" będzie lepiej, tak zrobiłem. Sam osobiście jestem zdania, iż zdecydowanie już lepszy efekt dało zastosowanie samego podkładu antykorozyjnego. Oceńcie sami...

     Jak się pewnie domyślacie, Camaro znów właśnie "zalicza aceton". Jak to było w piosence, którą śpiewali  Peter Gabriel i Kate Bush?

"(...) Nie poddawaj się
Jeszcze cię nie pokonano
Nie poddawaj się
Wiem, że możesz to naprawić."