MIŁOŚĆ DO MUZYKI
Czy ktoś wie, gdzie i kiedy zaczyna się miłość? Miłość do muzyki?
W łonie matki? W kosmosie?
Co sprawia, że na dźwięki reagujemy dreszczem, uśmiechem, smutkiem, wzruszeniem, łzą?
Żyjemy w świecie pełnym wyborów, otoczeni pięknem i rozmaitością.
Tylko przebierać, wybierać, dobierać i doceniać.
Czy to nie wspaniałe, że mamy taką różnorodność muzyki? I każdego porusza coś innego?
Istnieje tak wiele różnych gatunków muzycznych, tak wiele przeróżnych instrumentów, dźwięków, melodii i możliwości aranżacji.
Możemy muzykę tworzyć i konstruować, bawić się tonacją i tempem.. Nadawać jej puls.. kreować nowe ścieżki i wywoływać emocje.
Komponować przekaz, i melodią malować obrazy.
Choć przecież gama jest wciąż ta sama!
Skończona, niezmienna. Oktawa to ciągle te same 8 klawiszy.
Nie 7 i nie 9. OSIEM.
Czy to nie jest oszałamiające, jak wiele możliwości daje tych 8 klawiszy?
Albo pomyślmy: taki np. instrument perkusyjny.
Czyli taki rodzaj instrumentu, w którym źródłem dźwięku jest drganie. Odbieramy/odczuwamy je nie tyle w uchu, co gdzieś wewnątrz nas.
Jakie emocje wywołują w Was afrykańskie bębny, albo japońskie Taico? Albo Hang-Drum (obczajcie to sobie).
Bębny te - nie tyle słyszymy - co wyczuwamy (w okolicy brzucha), jeśli wiecie co chcę powiedzieć. Tak jakby dźwięk wydobyty z naciągniętej i poruszonej membrany, wibrując docierał do naszego ciała, i rezonował nam w samym sercu 💕. I powodował migotanie przedsionków :).
A przecież dźwięk bębna może być wywoływany na wiele różnych sposobów - uderzenie innej części instrumentu (pałką, szczotką, pędzlem lub dłonią lub też potrząsaniem całym instrumentem) - za każdym razem wyda inną tonację, i za każdym razem ten dźwięk odebrany będzie inaczej.
Muzyka jest dla mnie jednym z dowodów na istnienie Boga.
Nie tylko dowodem na Jego istnienie, ale i dowodem na Jego poczucie piękna i umiejętności kompozycji. Potwierdzeniem Jego artyzmu i miłości. Świadectwem Jego kreatywności i bezinteresowności.
Jest także dowodem na chęć podzielenia się z ludźmi możliwościami sprawczymi.
Stwórca sam kreuje, ale pozwala innym bytom na podobny rodzaj satysfakcji. Satysfakcji z tworzenia.
Muzyka jest aktem łaski i dobroci dla człowieka.
Piękny, piękny dar.
Miałam jakieś 8 lat, gdy rozpoczęłam swoją edukację muzyczną.
Rodzice zapisali mnie do Szkoły Muzycznej, w której spędziłam kolejnych 6 lat swojego życia. Po pewnym czasie i wielu staraniach dostałam też własne pianino.
Codziennie po lekcjach w Szkole Podstawowej, przepakowywałam plecak i w pośpiechu pędziłam na zajęcia do Szkoły Muzycznej. Miałam tam lekcje do późnego wieczora.
Moim podstawowym instrumentem był fortepian.
Nie pamiętam jak łączyłam te dwie szkoły i kiedy odrabiałam zadania domowe.
Pamiętam za to żmudne palcówki (nie ślinić się, tak się nazywały ćwiczenia wyrabiające sprawność palców na klawiaturze) i pamiętam długie godziny spędzane na graniu etiud.
Pamiętam zazdrość dziecka, gdy inni rówieśnicy szli pozjeżdżać z górki na sankach, a ja musiałam iść do szkoły na popołudniowe zajęcia.
Tak było, nie ma się co oszukiwać :D
Ale bywały też chwile niezwykłe.
Gdy podczas jakichś przypadkowych sytuacji, np. podróży z przyjaciółmi w obcych stronach świata, trafiałam w mieście na stojący gdzieś w rogu opustoszałej hali fortepian, i mogłam przy nim usiąść i zagrać. A dźwięki odbijały się echem o puste ściany.
Fortepian był moim instrumentem głównym, ale miałam też mnóstwo innych dodatkowych zajęć w kanonie wymaganym przez Szkołę. Uczyłam się zatem grać na flecie poprzecznym (uwielbiałam), miałam zajęcia chóru i z teorii muzyki. Poza tym pisanie własnych wprawek muzycznych, kształcenie słuchu, ćwiczenia z rytmiki, analiza dzieła muzycznego, nauka akompaniamentu oraz lekcje z historii różnych gatunków muzycznych.
Moja Szkoła Muzyczna mieściła się w pobliżu Rynku Głównego w Krakowie, na ulicy Basztowej.
Pomimo wielu spędzonych tam lat, miejsce to pozostało dla mnie niezwykłe i tajemnicze. Pamiętam mroczne wnętrze Bramy, kręte, skrzypiące schody, i ogromne parapety na półpiętrach.
Pamiętam wysokie sufity ogromnych Sal i wspaniałą akustykę wszystkich pomieszczeń. Przechodząc korytarzem szkolnym, mijało się całą kakofonię muzyki, śpiewu i wszelakich dźwięków, dochodzących nas z każdej klasy.
Podejrzewam, że ten fragment krakowskiej ulicy, aż drżał od wibracji :)
Każdy rok szkolny kończył się egzaminem końcowym czyli koncertem w wypełnionej gośćmi Głównej Auli Szkoły. Do dziś pamiętam ten rodzaj stresu, gdy jako mala dziewczynka czekałam na korytarzu na swoją kolej. Ech, późniejsza matura to przy tym rurka z kremem :)
A propos ciastek :) to mieliśmy tam w szkole, na ostatnim pietrze małą Cukierenkę, w której od czasu do czasu kupowałam ciastka.
Innym mocnym wspomnieniem pozostała mi w głowie historia z papierosem.
Kiedyś, gdy czekałam na zajęcia siedząc sobie na jednym z głębokich parapetów okna, podszedł do mnie jakiś sporo ode mnie starszy chłopak i zaprosił "na kawę".
Gdy odmówiłam, zgasił mi na dłoni papierosa.
No dobra, pora docisnąć pedał szczerości do dechy i napisać:
co tak naprawdę zmotywowało mnie do wyboru takiej Szkoły.
Zatem:
ogromnie(!), bezgranicznie mocno - wiecie tak bardzo-bardzo :), pragnęłam nauczyć się grać tego kawałka:
No i się nauczyłam :)
A pianino do dzisiaj stoi w korytarzu mojego rodzinnego domu 💕.
Tekst ten zgłaszam do bieżących Tematów Tygodnia #65, jako nawiązanie do frazy stworzony przez Boga w akcie łaski i dobroci, ("De opificio mundi", temat 2).
ŹRÓDŁA FOTEK:
pixabay
wikipedia.org
aw4piano.free.fr
W szkole muzyczne zgasił na Tobie papierosa?? Bydło artystyczne! :) Propsiki @rozku <3
zgasił papieroska, ale miłości do muzyki nie zgasił.
masz racje:
bydło artystyczne skoro takie końskie zaloty :D
Piękna historia i podzielam "dowód" na istnienie Boga i to takiego Boga przez istnienie w świecie piękna takiego jak Muzyka.
Ah ten Chopin. Wspaniały utwór, wogole kocham fortepian. Nawet trochę grałem w młodości (chwilę w szkole, ale głównie prywatne lekcje), strasznie żałuję że porzuciłem. Czasem jeszcze sobie siądę zagrać coś prostego, ale bez ćwiczeń, tych palcówek, to... eh
Posted using Partiko Android
oo, naprawdę?
piąteczka zatem @sarmaticus 💚
mam dokładnie to samo, bo to czasy odlegle o lata świetlne, tylko miłość nadal świeża i młoda :)
Tak tylko, złośliwie...
to żeś dopełnił ten obraz poezyją, niech Cie gęś kopnie :D
auć! :) Chciałem przez to tylko powiedzieć, że permutacje tych 7 częstostliwości fal dźwiękowych ma różne zastosowanie ;) chyba, że oni tylko na czarnych grają! ;)
etam czarne;
im niepotrzebne ani czarne ani białe.
im wystarczy blaszane, dziurawe (żeby lepszy pogłos szedł) wiadro i twarda metalowa chochla.
no i muskularne, wydziarane ramię - byle większy łomot i byle głośniej było.
nie noo dobraa, to też było złośliwe.
poza tym rozumiem co chciałeś powiedzieć :)
PS:
czekaj, powiedziałeś „FAL”?! 😆
Posted using Partiko iOS
Tak jak piękno muzyki może nam emocjonalnie dowodzić Boga, tak ohyda, dysharmonia, zniszczenie piękna dowodzić że człowiek może upaść i Boga opuścić, poddać się złu.
Posted using Partiko Android
To gama i to gama :D
Tak! :))
Tylko w domu nie mam fortepianu (huhu a kto ma?) To co mam gra bardzo dobrze, ale jednak to nie to samo.
Posted using Partiko Android
Ja mam w domu fortepian. Uwielbiam spedzac przy nim czas:)
Teraz wiadomo czemu Twój poprzedni tekst był tak piękny... po prostu mówił o Twojej miłości <3
myślisz? że jest związek z tamtym postem?
noo, może faktycznie jest 😍😄😘
Posted using Partiko iOS
Jak dobrze wiedzieć, że jest nas więcej :)
!tipuvote 0.4
jest nas dużo, dużo więcej 💚
dziękuję!
Posted using Partiko iOS
This post is supported by $0.21 @tipU upvote funded by @grecki-bazar-ewy :)
@tipU voting service instant upvotes | For investors.
Ty szczęściaro!
Pozatym, to ja nie wiem, co właściwie Leniuch chciał powiedzieć.
a ja wiem, a ja wiem!
Leniwiec -mniej więcej- chciał powiedzieć, że na cymbałkach można zagrać, albo można je komuś rozbić na głowie.
PS:
ja też Zazdro, Wilku Szklany.
przenigdy nie umiałabym tak z tym okiem jak Ty. zrobić.
Posted using Partiko iOS
cymbałkowego dylematu doświadczam niemal codziennie. nie wiem, gdzie tu jakaś puenta, bądź mądrość. Różne rzeczy można z różnych rzeczy wydobyć, zależnie od umiejętności bądź upodobania. nie wiem, co z tego :D
PS:
Umiałabyś i to z palcem, gdzie sobie wymarzysz. Co więcej, opanujesz to szybciej niż ja granie na cymbałkach na Twoim poziomie. To chwilka jest, będziesz chciała to Ci powiem jak.