Klimat inwestycyjny jak w 2008 - this time is different?
Kontynuacja serii - poprzedni odcinek: https://steemit.com/polish/@ludwik/klimat-inwestycyjny-jak-w-2008-jak-to-bylo
This time is different to mantra, powtarzana przez inwestorów od zarania dziejów. Ma związek z mechanizmem racjonalizacji i służy wprost do przetrwania. Po prostu w głowie pojawia się wizja, odrębna od tego, jaka jest dokoła rzeczywistość, mająca służyć odcięciu się od rzeczywistości i utrzymaniu jednostki w pożądanym aktualnie przez umysł stanie. Innymi słowy, mechanizm obronny (a właściwie cała gama mechanizmów obronnych). Nie będę w to wnikał na razie - chyba, że będzie zapotrzebowanie (komentujcie proszę).
Kryptowaluty zawładnęły umysłami setek tysięcy ludzi. Mówią, że etap early majority. Gotowe do wdrożenia systemy były dla tego segmentu tworzone długo przed startem Bitcoin (jak myślicie, skąd pochodziły skrypty do utrzymywania pooli, miningu na kartach graficznych?), tak, żeby informatycy i pasjonaci na swoich dostępnych urządzeniach mogli tworzyć początek infrastruktury. Co do tego można się jednak spierać, racjonalizacja bycia "early" jest głęboko zahaczona w mózgach inwestorów i w sumie nic mi do tego. Każdy może sobie wybrać swój mechanizm samoprzekonywania, a ja tutaj nie zamierzam dokładać akurat do tego cegiełki. Uważam, że to bezcelowe - chciałbym skupić się na praktycznych aspektach, nie zależy mi na dokładaniu jeszcze jednego zbiasowanego opisu świata, tylko na przybliżeniu się do odpowiedzi "co robić?".
Dlaczego doświadczeni finansiści ostrzegają przed "bańką kryptowalut", przy jednoczesnym jazgocie naganiaczy? Każda taka wypowiedź to gwałtowna reakcja części społeczności wyciągająca brudy kryzysu 2008-2009, rezerwy cząstkowej i złotego okienka, lichwy, światowego rządu... Co sprawia, że pycha neofitów blokuje nie tylko ich mózgi, ale też ich jazgot skutecznie zagłusza reszcie jakąkolwiek szansę komunikacji? Każda sytuacja, w której ktoś wpływowy w branży zabiera głos, to okazja do wysłuchania argumentów wynikających z doświadczenia lub - co ważniejsze - celów grup interesu wspierających daną osobę. Czy jest lepsza okazja do tego, żeby zdobyć cenne dane, które pomogą lepiej zrozumieć, co się dzieje i działać mądrzej? Anyway...
Wracając do tej "bańki kryptowalut". Czy ktoś z kupujących po lipcu 2017 jest w stanie odpowiedzieć dlaczego to bańka? Najprostsze, pragmatyczne wytłumaczenie brzmi tak, zbyt szybki wzrost danego aktywa blokuje mu szanse na zrównoważony rozwój i skazuje na zmienność, wynikającą z ograniczonej możliwości dostarczania praktycznych rozwiązań wspierających działanie technologii/branży/systemu. Krótko mówiąc w szalonym otoczeniu trudno się żyje, a antidotum w postaci stabilności i spokoju jest wyłączone.
Czy chcesz uczestniczyć w systemie, który jest skazany na ogromną zmienność w roli kogoś, kto płaci emocjonalny i kapitałowy koszt tej zmienności? Wskażcie mi kogoś, kto przed kupnem dokonał następującej analizy:
- hipotetyczna giełda kryptowalut działa od kilku lat i przynosi 10-20% zwrotu na kapitale 1 000 000 USD, podzielonym na 500 BTC i 500 000 USD, bitcoin kosztuje $1000, koszt prowadzenia roczny to 250 000 usd, rezerwa na wypłaty 250 000 usd
- zbyt szybki wzrost sprawia, że balance sheet giełdy doznaje ogromnych fluktuacji
- następuje nagły wzrost wartości kryptowalut w bilansie
- następuje nagły wzrost depozytów, jednak dużo wolniejszy, niż logarytmiczny wzrost wartości depozytów krypto
- po czasie, giełda trzyma 4000 btc (warte zawrotne 80 000 000 usd) i kilka milionow w gotówce, które musi wydawać na bieżąco na wypłaty i na gwałtowny rozwój infrastruktury, ponieważ ma tysiace % więcej użytkowników
- część z tych środków jest pożyczona, część jest repo, część jest zastawem, część jest wypożyczona, a na tym wszystkim są wyemitowane derywaty i ICO; nad tym wszystkim kapitał w postaci zaufania, własności intelektualnej i oczywiście baza danych osobowych i dokumentów (również wyceniona i zastawiona)
W takim wypadku, zamiana i wypłata w dolarach nawet kwoty rzędu 100 BTC (warte 2 miliony dolarów) może zachwiać działaniem giełdy, gdy jeszcze przed rokiem nikt by nawet nie zwrócił uwagi na taką ilość... Każda zmiana konta bankowego oznacza długą przerwę w obsłudze wypłat. Zmiana usługodawcy finansowego może być katastrofalnym, wąskim gardłem. Czy robi się teraz jaśniej, że to m.in. na bankach opiera się żywotne połączenie infrastruktury krypto ze światem? Te złe banki...
Problem bańki wcale nie jest teoretyczny, jest to jak najbardziej praktyczny problem bilansowy, który z łatwością może przerodzić się w problem płynności. I jak najbardziej realnie, każdy, kto wchodzi pieniędzmi w gorącą branżę, pompując bańkę WSPÓŁTWORZY PROBLEM BILANSOWY i te same osoby, wychodząc z branży, wypłacając pieniądze z dowolnego powodu wzmacniają ZMIANĘ PROBLEMU BILANSOWEGO W PROBLEM PŁYNNOŚCI. I deflacyjność bitcoina nie ratuje systemu, ponieważ sama natura bańki wymusza coraz mniejsze rezerwy w biznesach (powodując gonitwę po szybsze zyski, które będą trwały do momentu, gdy muzyka przestanie grać).
Bańka to realny problem w funkcjonowaniu przedsięwzięcia, więc de facto nie potrzeba nawet wielu wypłacających, żeby doprowadzić do zatoru płynności. Może rozegrać się to jedynie w księgach firmy, gdy zbyt duży stosunek rezerw w kryptowalutach zamrozi wszelką możliwość manewrowania kapitałem, np. na rozwój infrastruktury, depozyty lub ubezpieczenia.
A to tylko giełdy i ich wewnętrzne sprawy... Nawet nie wspomniałem o czynnikach zewnętrznych, psychologicznych, systemowych, bankowych - za dużo tego, lepiej wypierać (byle skutecznie). Ktokolwiek pokusił się o próbę estymacji, na jakim etapie budowania bilansowego problemu jestem i jaki mam plan na wypadek przerodzenia się w problem płynności...? Niby po co, przecież this time is different, right?
P.S. HODL ]:->
thank you for following me in advance. i will upvote and comment on your every post if you do the same we both are new…
W tym co mówisz jest sens. Ja najbardziej się chyba boję psychologii tłumu... jedna iskra wywoła pożar