Final Fantasy X/X2 Remastered - Recenzja
Wstęp
Z racji wakacji (praca pochłania większość mojego czasu i jedynie w dni wolne mam sposobność na pisanie czegokolwiek) będę pisał trochę rzadziej, ale spokojnie, jeszcze nie umarłem ;)
Dziś przedstawię wam grę naprawdę ciekawą (w zasadzie to 2 gry), która otworzyła mi oczy na to, jak to "fajnale" są naprawdę emocjonujące i ciekawe i do tego strasznie wciągające. Zapraszam do lekturki :)
Gra została oryginalnie wydana na PS2 w 2002 roku, a następnie w wersji zremasterowanej na PS3, Ps Vita i komputery klasy PC.
O co tutaj chodzi, czyli o fabule
Fabuła jest tutaj równie istotna co gameplay (może nawet i ważniejsza). Każda część FF opowiada osobne historie i czasami nawet świat przedstawiony rozgrywa się w kompletnie innych miejscach akcji (chociaż niektóre elementy nigdy się nie zmieniają jak np. w każdej niemalże części są Chocobosy, czyli takie duże ptaki pełniące role transportu).
W tej części opowiadana jest historia Tidusa, wyszczekanego blondaska, który przeniósł się bardzo daleko w przyszłość przez pewną kreaturę nazwaną "Sin". Tidus próbuje się odnaleźć w nowych realiach, a jego głównym celem jest wrócić tam, skąd przybył. (Nie mogę więcej wyjaśnić, ponieważ nie mogę spoilerować, wiadomo ;) ).
Jestem zaskoczony z jaką szczegółowością jest nakreślony świat przedstawiony. Twórcy wykreowali na potrzebę gry religię (Yu Yevon), nowy sport (Blitzball), a nawet rasę z własnym językiem (mowa o Al-Bhed, ale język to tylko inne przypisanie liter do naszego alfabetu, więc z tym językiem to nie przesadzajmy).
Większość fabuły i szczegółów dotyczących świata idzie odkryć podczas rozmowy z NPC-tami, więc poznanie go to wybór opcjonalny. Jeśli wolimy ominąć to, nikt nam nie zakarze, ale moim zdaniem naprawdę warto, ponieważ lepiej jest się wczuć w grę, a tutaj jest to szczególnie istotne.
Tak, płakałem ze wzruszenia niejeden raz podczas grania w to.
Rozgrywka
Mówimy tu o RPG, więc cała gra opiera się głównie na walkach z wrogo nastawionymi istotami. Do tego dochodzą zagadki w świątyniach (cała fabuła opiera się na jednej wielkiej pielgrzymce po świątyniach, za dużo by gadać), mecze Blitzballa (tak, w ten sport można, a nawet czasem trzeba zagrać!) i dużo przerywników fabularnych.
Cała gra jest liniowa, to nie jest sandbox. Takie były czasy, ale to jest naprawdę spoko odskocznia od wszelkich maści ogromnych piaskownic (patrzę na Ciebie, Ubisoft). Możemy się cofać do wcześniej spotkanych miejsc, ale trzeba wszystko na piechotę i w sumie nie ma po co. Wystarczy przeć do przodu.
Walki są kompletnie turowe. Mamy w drużynie 7 postaci, ale tylko 3 mogą walczyć naraz (można je dowolnie w trakcie walki switchować). Każda postać ma własną kolejkę na atak i to od naszych poczynań i skilli zależy to, jak często dana postać zaatakuje. Mnie osobiście strasznie ten system przypadł do gustu.
Każda postać ma własną specjalność. Tidus jest szybki i nadaje się do bicia zwykłych mobków. Lulu jest magiem, więc skupia się na magicznych istotach. Yuna jest supportem, leczy, a do tego przyzywa co jakiś czas potężne stwory (Aeony), które sieją spustoszenie i są bardzo dobrą opcją na Bossów. Waka jest pod Agility, więc zajmuje się latajacymi mobkami. Kamahri potrafi kraść skille przeciwników i się ich uczyć, a Auron ma silną łape, więc skupia się na wielkich przeciwnikach i tych z dużym współczynnikiem armora. Rikku natomiast jest złodziejem.
Magia opiera się tu na 4 żywiołach. Każdy magiczny mobek ma własny żywioł i trzeba wiedzieć jaką magią go uderzyć. Bo np. jeśli glutek jest żywiołem wody, to atak wodny (waterga na przykład) uleczy go zamiast zranić.
Przejście fabularne gry starczy na jakieś 30-40 godzin, ale dochodzi do tego jeszcze zawartość end-game (o tym będzie niżej), które potrafi wydłużyć rozgrykę 2-3 krotnie!
Rozwijanie postaci
Tak, to jest ten grid umiejętności, całkiem spory, co nie? :p
Każda postać ma swój własny grid. Znaczy, grid jest dla każdego taki sam, ale każdy startuje w innym miejscu. Na upartego, po wymaksowaniu każdej postaci, wszyscy mogą mieć takie same staty, te same skille i umiejętności (ale z tym to trzeba się sporo napocić.
W wersji zremasterowanej doszedł expert grid (wybieramy go przed utworzeniem nowego zapisu), który pozwala nam na większą swobodę tworzenia postaci niż wersja klasyczna. Dzięki niemu już na samym początku można dowolnie pomiksować statystyki i umiejętności wszystkich postaci (nie zalecam tego nowym graczom, ponieważ na 90% zepsują sobie w połowie grę).
Oprawa graficzna
Remaster w tym wydaniu to jedynie podrasowanie rozdzielczości, delikatnie geometrii i menu. Przerywniki wciąż wyglądają tak samo tandetnie jak w oryginale (beka z płaskich twarzy NPC-tów), ale ogólnie wygląda całkiem nieźle.
Renderowane filmiki natomiast to cudo nad cudami. Na PS Vita to robiło straszne wrażenie, to nie mogę sobie wyobrazić co musieli czuć fani w 2002 roku. Ogromny szacun.
Poziom trudności
Starzy wyjadacze narzekali, że ta część to jeden z najłatwiejszych Fajnali z serii. Wyjątkiem są niektórzy bossowie (Yunalesco, ty stara wiedźmo) i end-game, tam to się dopiero dzieje jazda.
Muzyka
Muzyka tutaj to też magia. Niektóre utwory do dziś siedzą mi w głowie, a "To Zanarkand" w wersji orkiestrowej za każdym razem wywołuje ciarki na moich plecach. Bardzo dobrze wywołuje miłe wspomnienia związane z grą <3
End-game
Po ukończeniu wątku fabularnego, wciąż jest tu wiele do roboty. Po niemalże 100h grania mam jedynie 37% trofeów na Ps Vita. Należy odkryć cały język Al-Bhedów (poprzez porozrzucane po całym świecie słowniki), zdobyć wszystkie Aeony, Celestial weapons dla każdej postaci (pozwalają nam przekroczyć limit ataku z 9999 na 99999 i wiele więcej), pokonać wszystkie stwory u Arena Master i złapać każdego mobka 10 razy.
Może się nie wydaje to dużo, ale naprawdę wychodzi przy tym około 200h na oko.
krótko o FFX2
Druga część natomiast to kontynuacja jedynki. Osobiście nie podobała mi się poprzez j-popowy kicz wylewający się hektolitrami z ekranu. ale co kto tam woli.
Rozgrywka z turowej zmieniła się w pół-turową co mnie też niezbyt ucieszyło, ponieważ trzeba dynamicznie podchodzić do sytuacji i nie ma za dużo czasu na myślenie, a ja takiego sposobu nie lubię, no cóż.
Do tego w ta gra to chyba jakiś akt feminizmu. Nie przeszkadza mi to, ale mamy jedynie 3 bohaterki do gry (Yuna, Paine i Rikku), co trochę ogranicza rozgrywkę (chociaż te bohaterki i tak mają ogromne pole do popisu).
Druga część to delikatne zdewastowanie majestatyczności i powagi pierwszej odsłony, no ale jeśli ktoś chce wiedzieć jak się cała historia kończy, to musi przez to przetrwać (albo pooglądać na YT, czego nie polecam).
Podsumowanie
Poprosiłem o tą grę na święta w ciemno. Nie miałem w co grać na Vicie i wpadła mi w oko. Rany, jaki to był boski wybór. Wsiąknąłem w tą produkcję jak woda w gąbkę, wzbudzała we mnie niesamowite emocje, a i gameplay nie pozostawiał wiele do życzenia. Naprawdę warto kupić, chociażby na PC i przekonać się jak świetna jest to produkcja.
Jest to symbol staranności i dokładności Japończyków oraz tego, co kiedyś Square Enix potrafiło wyprodukować.
Pozostałe Recenzje
- Moonlighter: https://steemit.com/pl-gry/@misiek3301/moonlighter-recenzja-gry-o-sklepikarzu-bohaterze
- Ratchet and Clank 2016: https://steemit.com/pl-gry/@misiek3301/ratchet-and-clank-2016-recenzja
- Wipeout Omega Collection: https://steemit.com/pl-gry/@misiek3301/wipeout-omega-collection-recenzja
- Guitar Hero Live: https://steemit.com/pl-gry/@misiek3301/guitar-hero-live-ps4-recenzja
Kiedyś chciałbym zapoznać się z jakąś grą "Final Fantasy" i samemu się przekonać jakie to naprawdę jest. Może nawet akurat omówione przez Ciebie części wybiorę? Kto wie... Na razie jednak mam inne tytuły do przechodzenia. A idzie mi to bardzo wolno, bo i czasu na granie za wiele nie ma. Nawet pomimo nadejścia wakacji...
To jest chyba najbardziej przystępna opcja na początek. Starsze Finale mogą odstraszyć grafiką tudzież mechaniką starej daty, a nowsze mają opinie "im nowsze tym gorsze" (chociaż mam straszną chętkę na FF XV). Oczywiście sam musiałbyś zdecydować, ale ja FF X bardzo rekomenduje na początek ;)
Dzięki w takim razie za rekomendację :) Będę pamiętał!
upvote for me please? https://steemit.com/news/@bible.com/2sysip
Jeden z moich ulubionych Finali ;) Zaraz po VII i VIII, do nich mam największy sentyment. Jednak X przerobiłem najpierw na PS2, a jakiś czas temu, miałem ogrywać jeszcze cieplutkie GTA V, ale wpadłem na pomysł, że sprawdzę jak na moim kompie będzie chodził emulator PS2 i dpaliłem do testów FFX ;) GTA leżało i się kurzyło, a ja po raz drugi maksowałem grida dla wszystkich postaci :) Monster Arena to najważniejsza lokacja w grze, właśnie tam zbiera się wszystkie przedmioty do wzmacniania postaci. Po 8o godzinach tam spędzonych miałem wszystkie postacie dopakowane na maksa, tak że nie ważne czy rzucałem czary Auronem, czy atakowałem fizycznie jako Lulu, zawsze hit był za 99999 ;) Do dzisiaj nie wiem jakie ataki ma ostatni boss, bo zawsze ginął w pierwszej turze ;)
Ogólnie moja ulubiona postać w X to Auron, małomówny i tajemniczy, za to jak przyjebie to raz, ale porządnie :)
Odnośnie X-2 to też uważam, że to jakaś kpina, przeszedłem raz i zapomniałem, że ten paszkwil w ogóle powstał ;)
Prawdziwa jazda się zaczynała gdy nakładałeś na zbroje/broń auto-phoenix i auto-haste. Nie doś, że cię zabić nie można, to jeszcze masz 5x więcej tur od przeciwników xD.
Próbowałem złapać wszystkie fiendsy po 10x, ale brakło mi cierpliwości, może kiedyś do tego wróce i skończe. No i trzeba ubić dark aeony, zdobyć Anime i siostry. Dobrze, że przynajmniej mam Yojimbo. Ah wspaniała gra :3
Auto Haste to podstawa :) Ogólnie jest kilka możliwych i ciekawych kombinacji, co prawda dokładnie teraz już ich nie pamiętam, ale można było się fajnie pobawić :)
Dark Aeony za pierwszym razem mnie ominęły, bo grałem w wersje amerykańską, w której ich nie było, nadrobiłem dopiero za drugim razem :) Za to Animę i siostry oczywiście posiadałem :) Ogólnie zrobiłem chyba wszystko co się w tej grze dało zrobić :)
@misiek3301 you were flagged by a worthless gang of trolls, so, I gave you an upvote to counteract it! Enjoy!!