Alio Die w Kaliszu – o tym, jak zagrałem z legendą muzyki ambient i znalazłem się na albumie koncertowym
Chociaż muzyka ambient jest tematem, którego zbyt często na łamach tego bloga nie poruszam, to jednak ambient jest bardzo ważną częścią mojego życia i czymś wspaniałym – nie tylko muzyką, ale przede wszystkim prawdziwym zjawiskiem. Część mojej wykładni na temat tego gatunku muzycznego oraz mojego podejścia do sztuki i twórczości wyraziłem już we wpisie zatytułowanym O tworzeniu.
Moje szalone zainteresowanie ambientem w końcu doprowadziło mnie do tego, że udało mi się wziąć aktywny udział w koncercie włoskiego muzyka Alio Die. Koncert odbył się w Kaliszu w 2016 roku, a teraz został wydany jako album koncertowy. Ale od początku...
Kalisz Ambient Festiwal
Historię tę wypada zacząć od opowiedzenia co nieco o samym Kalisz Ambient Festiwalu i o tym, co mnie z nim łączyło. Od roku 2015 (była to 4. edycja wydarzenia) podjąłem się współpracy z inicjatorem i organizatorem festiwalu – Przemkiem Rychlikiem. Z Przemkiem znałem się już wcześniej, miałem nawet swój mały udział w albumie The Zone of Silence (2013) jego projektu muzycznego Accomplice Affair.
W ramach współpracy z Kalisz Ambient Festiwalem byłem odpowiedzialny przede wszystkim za wizualną oprawę wydarzenia. Stworzyłem stronę internetową festiwalu, projektowałem plakaty, ulotki i inne materiały graficzne – zarówno cyfrowe jak i przeznaczone do druku. Później zająłem się także dokumentowaniem festiwalu, czego efektem były dwa klipy opublikowane w zeszłym roku (podsumowujące oba dni festiwalowe).
Alio Die
Wracając jednak do tematu: w 2016 roku odbyła się piąta edycja Kalisz Ambient Festiwalu. Swoje koncerty zagrało kilku wspaniałych wykonawców, ale ja osobiście najbardziej wyczekiwałem właśnie koncertu Alio Die. Pod tym pseudonimem ukrywa się Włoch Stefano Musso, który zaczął tworzyć i wydawać już w 1989 roku. Były to czasy największego rozkwitu muzyki ambientowej tego rodzaju: bardzo statycznej, jednolitej, dronowej. Od tamtego czasu Alio Die stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych figur tego szczególnego gatunku muzycznego.
Już w Kaliszu udało się mi poznać Stefano osobiście. Okazał się on niezwykle ciepłym i serdecznym człowiekiem – bardzo otwartym, przyjaznym i obdarzonym dużą dawką humoru. Dużo czasu upłynęło nam na rozmowach na temat ambientu, muzyki i sztuki w ogóle. Stefano opowiadał też dużo o Włoszech, z których pochodzi – a zwłaszcza o jego miejscu zamieszkania, czyli niewielkim, starym miasteczku położnym w Apeninach. Zdjęcia z tamtej okolicy zapierały dech w piersiach!
Jako współorganizator Kalisz Ambient Festiwalu pomagałem też Stefano podczas jego przygotowań do koncertu. A było co przygotowywać! Liczba przeróżnych (a czasem i przedziwnych) instrumentów, które przywiózł ze sobą Alio Die, była niesamowita. Były tam różne rodzaje cytr, instrumentów perkusyjnych, grzechotek, gwizdków, piszczałek i innych przeszkadzajek. Jako instrumenty służyły też fragmenty rur z tworzywa sztucznego, a nawet specjalna misa, którą w trakcie koncertu Alio Die napełniał wodą! W przygotowywaniu tych wszystkich instrumentów pomagał nam też Tomek Pilecki, z którym też dopiero co się poznałem, a teraz wspólnie organizujemy wiele wydarzeń i współpracujemy na różnych polach (m.in. założyliśmy Borderline Experiences).
Kiedy już wszystko było gotowe do koncertu, Stefano zaproponował mnie i Tomkowi, abyśmy zagrali razem z nim! Dla nas była to niesamowita propozycja – właśnie my mielibyśmy zagrać z legendą ambientu Alio Die? Mimo wszystko zgodziliśmy się bez dłuższego zastanowienia.
Misterium
Wieczorem wreszcie nadszedł czas na koncert Stefano. Jak się miało okazać, słowo koncert nie było zbyt trafione. Lepszym określeniem tego przeżycia jest słowo misterium. Cała sala została skąpana w gęstej mgle, a z głośników zaczęła dobiegać przepiękna, delikatna i snująca się muzyka. Na godzinę sala Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu przeniosła się w zupełnie inny wymiar, w którym czas i przestrzeń przestały być odczuwalne. Klimatu dopełniały także wonności i kadzidła, które są nieodłącznymi elementami występów Alio Die.
My z Tomkiem Pileckim natomiast usiedliśmy z boku sceny i pozostaliśmy w cieniu. Wsiąknęliśmy całkowicie w atmosferę misterium i graliśmy tak, jakby to coś grało przez nas. Niesamowite doświadczenie, które wspominamy do dzisiaj!
Album koncertowy
Już przed koncertem Alio Die poinformował, że chciałby nagrać cały występ, bo myśli o wydaniu albumu koncertowego. Po chwili wszystko było już ustalone – dźwiękowiec dał znać, że cały występ będzie nagrany i nie będzie z tym problemu.
Kiedy następnego dnia razem ze Stefano zabraliśmy się do słuchania nagrania, pojawił się pewien problem. Mgła która stworzyła tak niesamowitą atmosferę podczas misterium jednocześnie pośrednio przyczyniła się do pogorszenia jakości nagrania. Okazało się, że maszyna do jej wytwarzania bardzo głośno szumiała i zostało to bardzo wyraźnie uwiecznione na nagraniu. Byliśmy przekonani, że Stefano nie będzie zadowolony z nagrania.
Parę miesięcy temu zobaczyłem jednak wspaniałą wiadomość. Stefano napisał do mnie, żeby poinformować o zbliżającym się wydaniu albumu koncertowego z nagraniem z Kalisza! Bardzo się na tę wiadomość ucieszyłem i bardzo niecierpliwie czekałem na premierę. Ta odbyła się parę dni temu.
Alio Die — Kalisz Concert
Właśnie taki tytuł nosi płyta. Swoją premierę miała 28 marca tego roku i została opublikowana zarówno jako wydanie cyfrowe, jak i jako limitowana edycja 150 płyt CD (dzięki wytwórni TXT Recordings z Wielkiej Brytanii). To godzina głębokiego, relaksującego elektroakustycznego ambientu – do którego dołożyłem swoje pięć groszy :)
Album można oczywiście kupić na Bandcampie Alio Die: aliodie.bandcamp.com/album/kalisz-concert, do czego gorąco zachęcam!
Jakie są wasze doświadczenia z muzyką ambient? Czy znacie ją i lubicie – a może nigdy o niej (ani jej) nie słyszeliście? Zapraszam do dyskusji i dziękuję za uwagę!
Na czym grałeś i jak to wyglądało dostałeś jakieś nuty czy może inaczej?
Dzięki za komentarz :)
Grałem właśnie na rożnego rodzaju przeszkadzajkach. Wiele z tych instrumentów to instrumenty etniczne pochodzące z różnych miejsc na świecie. Grałem choćby na takich różnych grzechotkach, ale też takim instrumencie wykonanym ze skorup z orzecha. Skorupki te były zawieszone na długich sznurkach, przez co wydawały niesamowity, szeleszczący lekko dźwięk. Poza tym wiele różnych dzwonków i dzwoneczków – niektóre niższe i dłużej wybrzmiewające, inne wysokie i z ostrzejszym dźwiękiem. Takie przeszkadzajki to nie wszystko, było też kilka instrumentów bardziej melodycznych, np. kalimby. W trakcie koncertu niestety nie grałem na cytrach, bo robił to sam Stefano.
Jeśli o nuty chodzi, to nie, nie było żadnych nut. Większość instrumentów było perkusyjnych, więc nie było takiej potrzeby. Chodziło przede wszystkim o to, by się wczuć i wkomponować w tło – w końcu ambient bywa nazywany muzyką tła (co sugeruje nazwa tego gatunku).
Ale klimat!
Mam tutaj surowe nagranie całego koncertu – możesz sobie posłuchać, jeśli będziesz chciała. Oczywiście jakość nie umywa się do wydania płytowego, ale to zawsze coś :)
https://soundcloud.com/lugshar/alio-die-live-at-5-kaf/s-wRfoh
Gratulacje, dołożyłeś swoją cegiełkę do kultury
Dziękuję :) Człowiek całym swoim życiem dokłada kolejne cegiełki do kultury. W końcu na kulturę składa się wszystko, co robimy – my jako ludzie i my jako ludzkość. Warto się wysilać, by te cegiełki były jak najlepszej jakości ;)
Zgadza się.