U Króla Biebrzy
Jakiś czas temu, przy okazji przeglądania stron dotyczących atrakcji turystycznych Podlasia, natknąłem się na tajemniczego "Króla Biebrzy". Po krótkich poszukiwaniach znalazłem trochę więcej informacji. Człowiek od ponad 20-lat mieszka samotnie nad Biebrzą. Temat niezwykle interesujący dla każdego podróżnika. Przy pierwszej nadarzającej się okazji wsiadam w samochód i jadę.
No tak, ale jak go znaleźć. W internecie nie znalazłem dokładnego adresu - natknąłem się tylko na ogólną informację, że mieszka we wsi Budy nieopodal Biebrzy. Jadę tzw. Carskim Traktem – drogą ciągnącą się wzdłuż rzeki. W pewnym momencie widzę knajpę – Dwór Dobarz. Zatrzymuję się i wchodzę. Pięknie wystrojone wnętrze, drewniane stoły, na nich kwiatki, obrusy, w oknach firanki – sielski klimat. Ku mojemu zaskoczeniu dostrzegam "Króla Biebrzy". Stoi nieopodal baru. "Mam szczęście” – myślę sobie. Przyglądam mu się. Biała koszula, dżinsy, bujne, siwe włosy, trochę smutny wyraz twarzy - jestem zaskoczony, bowiem na zdjęciach w internecie był uśmiechnięty. Wkrótce okaże się dlaczego taki kontrast. Rozpoczynam rozmowę. „Król” chętnie podejmuje konwersacje. Jest bardzo otwartym człowiekiem - z góry mówi to co myśli. Właśnie tak sobie go wyobrażałem. Pyta co już zwiedziłem nad Biebrzą - radzi co warto zobaczyć w okolicy. Pytam czy mogę odwiedzić jego włości – w końcu to jedna z atrakcji turystycznych nad Biebrzą polecana przez niektóre portale turystyczne. Chętnie przystaje na moją propozycję.
Wsiadam do pojazdu i podążam leśnymi dróżkami za samochodem "Króla". Za jakiś czas skręcamy w jedną z alejek – myślę sobie: "Dobrze, że nie musiałem sam szukać drogi do jego domu, na tym skrzyżowaniu nie wiedziałbym gdzie skręcić". Docieramy do celu. Parking to niewielka polanka leśna. Obok duża niby-brama z napisem "Sucha Barć". W tle widać krajobraz nadbiebrzańskich łąk. Idziemy w kierunku rzeki. Zza drzew wyłania się drewniany dom. Obok budynek gospodarczy ze specyficznymi płaskorzeźbami na jednej ze ścian. Nieopodal zagroda a w niej kilka psów - w tym kilkoro szczeniąt. „Król” wyjaśnia - „To przybłędy, zaopiekowałem się nimi”. Okazuje się, że małe pieski ktoś porzucił w lesie. Problem tym większy, że wymagają stałej opieki i regularnych posiłków. Dlatego Pan Krzysztof (imię „Króla”) był taki smutny gdy go spotkałem w Dworze Dobarz. Sprawa piesków nie daje mu spokoju.
„Król” zaprasza do chaty. Już samo wejście i ganek budzi moje zainteresowanie. Mnóstwo tu przeróżnych przedmiotów. Stare wiklinowe kosze, drewniane rzeźby, podkowy, dzwonki, narzędzia gospodarcze. Wszystko wygląda jakby miało ze sto lat. Pierwsze wrażenie po wejściu do środka to nieprawdopodobna ciasnota wynikająca z ogromnej ilości nagromadzonych tu przeróżnych artefaktów. W oczy rzucają się przede wszystkim różnych rozmiarów drewniane figurki - od zwykłych ludzi, przez postaci sakralne, zwierzęta, po straszne demony. Na ścianach mnóstwo ozdób – obrazy, zdjęcia, dyplomy, kute w żelazie krzyże, lampy naftowe, stare zegary. Na półkach i archaicznych meblach – księgi, książki, zwoje pergaminu, naczynia, gramofony, akordeon, wazony. Praktycznie każdy przedmiot wygląda na zabytkowy. Pan Krzysztof otwiera jedną z szafek. Pokazuje dokumenty i fotografie związane zarówno z historią Polskie jak i Rosji. Ma sporo pamiątek po dawnej twierdzy Osówiec, której ruiny znajdują się kilka kilometrów w górę Biebrzy. Jak się okazuje wiele przedmiotów Pan Krzysztof wykupił od miejscowych. Jednak większość starych ksiąg przywiózł ze sobą z Warszawy.
Pan Krzysztof przed laty prowadził w stolicy antykwariat. To właśnie na handlu starociami dorobił się na tyle, że stać go było na zakup gospodarstwa nad Biebrzą. Początkowo planował, że będzie to miejsce odwiedzane tylko w okresie urlopów. Z biegiem czasu postanowił przenieść się do Bud na stałe. Żona nie wyobrażała sobie takiego życia. Rozeszli się. Gdy Pan Krzysztof przeprowadził się bad Biebrzę, od razu zachwycił się miejscową kulturą i historią. Rozpoczął kolekcjonowanie miejscowych dzieł sztuki ludowej – zwłaszcza rzeźb Dionizego Putry. W jego kolekcji znajdują się również przedmioty codziennego użytku dawnej, biebrzańkiej wsi. Sporo tu również pamiątek związanych z carską historią tych terenów.
Pod koniec wizyty nachodzi mnie refleksja. Myślę, że dobrze, iż odwiedziłem „Króla Biebrzy”. Fajnie, że są jeszcze tacy ludzie, żyjący bez telewizji, internetu, bankomatów i kart płatniczych, za to w zgodzie z przyrodą i sobą samym. To daje do myślenia – czy rzeczywiście cywilizacja w obecnym kształcie jest człowiekowi tak bardzo potrzebna? Życie „Króla Biebrzy” jest dowodem na to, że nie.
Gratulacje! Twojej wysokiej jakości treść podróżnicza została wybrana przez @lesiopm, kuratora #pl-travelfeed, do otrzymania 100% upvote, resteem oraz podbicia całym trailem @pl-travelfeed! Twój post jest naprawdę wyjątkowy! Artykuł ma szansę na wyróżnienie w cotygodniowym podsumowaniu publikowanym na koncie @pl-travelfeed. Dziękujemy za to, że jesteś częścią społeczności TravelFeed!
Dowiedz się więcej o TravelFeed klikając na baner powyżej i dołącz do naszej społeczności na Discord.