Moja przygoda z freeganizmem. [#1] Początki

in #polish7 years ago (edited)

Czołem Steemianie i Steemianki!

Jem śmieci. Można się krzywić, można dziwnie patrzeć, można nawet się zszokować, proszę bardzo. Nie mam problemu z łamanie społecznego tabu, a ratowanie wyrzuconego jedzenia mnie bawi i ładuje pozytywną energią. Do tego jest tanie. Wstydzić powinni się raczej ci, którzy przykładają rękę do obecnego stanu rzeczy. Czemu jem produkty uznane przez innych arbitralnie za śmieci? Opowiem Wam swoją historię. To pierwszy z serii wpisów, w których chcę Wam przybliżyć temat freeganizmu.

To już około 5 lat od pierwszych "łowów", a zaczęło się zupełnie przypadkiem... Przechodziłem wieczorem koło supermarketu na moim osiedlu i koło kosza zobaczyłem skrzynkę z jabłkami, papryką i porem. Podchodzę, badam, dobre! Za dzieciaka, w ramach zabawy wyciągaliśmy różne rzeczy ze śmietników, więc nie było mi to straszne. Zdawałem sobie też sprawę, że sklepy wyrzucają jedzenie, ale nigdy bym nie pomyślał, że można też znaleźć dobre jedzenie. Jakiś czas później natknąłem się na temat w Internecie, no i przygoda się zaczęła. Grupy na FB, mapy z zaznaczonymi marketami, Trashwiki, pogłębianie wiedzy o marnowaniu żywności no i oczywiście wielki wkurw i frustracja. Nie mogłem uwierzyć, jak dużo dobrego jedzenia jest marnowane!

Z każdym wyrzuconym produktem wiąże się historia. Woda, gleba, transport i praca rolników, a teraz jedną trzecią z tego ma wylądować w koszu?! Ooo nie, tak być nie będzie. Wkurwienie i poczucie bezsilności zawsze da się przekuć w jakieś realne działanie. Zacząłem regularnie wieczorami odwiedzać Krakowskie markety w poszukiwaniu jedzenia i innych fantów. Przez pewien czas około 70% mojej diety było KOSZerne. Owoce i warzywa, które zawiniły tylko tym, że znalazły się w jednej siatce z zepsutym produktem. Makarony, ryż, kasze, bakalie z uszkodzonym opakowaniem. Pieczywo z datą na dwa dni do przodu, którego po prostu nie udało się sprzedać tego dnia. No i banany, które są najlepsze, właśnie wtedy, kiedy skórka zaczyna lekko ciemnieć.

Dwie rzeczy są najważniejsze. Zawsze wyruszać po zmroku i zostawiać po sobie porządek wokół koszy. Łowy po zamknięciu sklepu nie narażają nas na spotkanie z pracownikami i ciekawskie spojrzenia, a sprzątanie to tak z ludzkiej przyzwoitości. W następnych postach opiszę, jak to wygląda ze strony prawnej i etycznej, dlaczego uważam, że jest to bezpieczne, a na koniec opowiem o najciekawszych historiach, jakie mi się przytrafiły podczas wypadów na skipy. Tak więc weźcie swoje rękawiczki i latarki, zapraszam Was we freegańską podróż.

Uszyłem sobie nawet specjalne up-cyclingowe sakwy na rower ze starej kurtki i jeansów. Każdy freegański posiłek mnie cieszy, bo mam świadomość, że część ludzkiej pracy i zasobów naszej planety, dzięki mnie nie idzie na marne. A największą frajdę miałem, kiedy udawało mi się zmienić czyjeś spojrzenie na sprawę, albo wręcz przekonać do takiego stylu życiu. Kto wie, może i Ty znajdziesz kiedyś jedzenie na śmietniku? ;) Dzięki za uwagę!

Sort:  

Niezwykłe... Jakoś lepiej się myśli o ludziach po tym.

Jeśli przypadkiem istnieje coś takiego jak filozofia freeganizmu, wrzuć na pl-religia kiedyś...

To chyba taka generalna filozofia trzymania sztamy z Matką Ziemią ;)

Pracowałem kiedyś na zachodzie bardzo często odwiedzałem kosze z wyrzuconymi warzywami przez szefa lub jego pracowników a tak naprawdę większość warzyw i owoców jest dobra, czasem wystarczy coś odkroić bo np. ubite. Klient idąc do sklepu patrzy na wygląd. Czasem sie widzi jak w domach ktoś wyrzuca dobre jedzenie, najlepiej kupować na bieżąco, takim sposobem mniej stracimy, ograniczymy efekt głodnych oczów :) Po za tym świetny opis

Dzięki. No niestety tak jest, a wystarcyło by zrobić na przykład osobną pułkę z przecenami 80%

Bliski mi temat. :)

Już 20 lat temu pozyskiwaliśmy w ten sposób pożywienie w ramach szkolenia ze sztuki przetrwania w obcym mieście - miejski surviaval.

Świetny tekst! Resteem.

Wow, freegański protoplasta widzę ;) Czad.
Dzięki i pozdrawiam.

rewelacja!
nienawidzę marnotrawstwa (a zwłaszcza marnowania jedzenia!)
o tej inicjatywie czytałam już kilka lat temu.
tutaj (usa) ta działalność tez prężnie działa, choc to kraj absurdów, zatem z drugiej strony obserwuje tu "jednorazowe" podejście do wielu kwestii (raz dotknąć, ledwo otworzyć, polizać z wierzchu, wyrzucić, wziąć następne..
(a każde "następne" w odrębnym plastikowym pojemniczku.. itd, dramat! jednym słowem)
taki świat "jednorazówek"
temat pokrewny, choć trochę inny. warty osobnego postu..
(tyle ciekawych tematów, żeby tylko tego czasu było więcej..)

poza tym freeganizm - to tez wysiłek i praca!,
(a nie lenistwo czy pójście na łatwiznę, jakby sie mogło niektórym wydawać.)
niekiedy, ocalona żywność jest dzielona z bardziej potrzebującymi.
ta inicjatywa jest przeciwna zachłanności i bezmyślnemu konsumpcjonizmowi..
(poza tym ratujesz żarcie przed zagładą:), czyli trochę misja :D
warto wspierać.

moja jedyna obawa, to nie data przydatności do spożycia,
tylko bardziej warunki zewnętrzne, z jakimi ta żywność ma ryzyko sie zetknąć (brud, szczurisy :) etc)
ale pewnie ten aspekt tez (być może) poruszysz następnym razem:)

No i jest już opisane w następnym poście. Zapraszam. Co do USA to oglądałem kiedyś dokument o freeganizmie tamże i uderzyła mnie informacja, że w Stanach wyrzucana jest połowa produktów spożywczych. Był też taki facet, który objechał rowerem cały kraj i w każdym mieście wyławiał jedzenie z kontenerów.

http://robgreenfield.tv/portfolio/dumpster-diving-across-america/

Podjąłeś rewelacyjny temat :)
Mam znajomą, która ma stoisko na bazarze. Codziennie na koniec dniówki zbiera co się da z innych stoisk, tzn to co jest przygotowane do wyrzucenia (warzywa, owoce, ryby). Ładuje wszystko do auta i zabiera do domu - karmi swoje zwierzęta domowe (kozy, kaczki, kury).

Czekam na ciąg dalszy! :)

Dzięki! Kiedyś jakoś dla ludzi to było bardziej odruchowe, żeby nie marnować, wszystko się wykorzystywało, tak mnie też zresztą rodzice wychowali. Pozdrawiam serdecznie

Masz rację, kiedyś to było naturalne...
Przypomniało mi się czytając Twoje posty, że parę lat temu czekałam na znajomą przy parkingu Lidla. W międzyczasie sklep zamknięto i pomimo tego że kontenery na śmieci były obok, to ktoś (szef?) wywoził swoim samochodem osobowym różne towary tylnym wjazdem. Czekałam dość trochę i widziałam jak on kursował tam i z powrotem kilka razy (wracał pusty i znowu ładował).
Jakoś teraz skojarzyłam fakty że pewnie wywoził coś czego nie mógł lub nie chciał wyrzucić do kontenerów obok sklepu.

Obecnie Lidl jest w nowym miejscu i na początku były obok parkingu kontenery na śmieci. Teraz ich nie ma już od dłuższego czasu za to z tyły budynku jest okratowane miejsce na śmieci sklepu a przy wejściu jest tylko jeden kosz.

Ciekawe, chociaż chyba nielegalne - ale to opiszesz dokładniej w następnym tekście mam nadzieję :)

W jednym z następnych:) Stay tuned.

Fajny temat,zaciekawił mnie tak sobie myślę ile ludzi by chętnie chciało w swoje życie wprowadzić freeganizm, ale w głowie pojawia się myśl a co powie sąsiad z sąsiadką jak to wygląda?! Helenka mnie jeszcze zobaczy z Bożenką itd. Możliwe, jakby "weszła" moda na taki styl życia, dla ludzi by było to coś normalnego wtedy to już by były myśli na zasadzie, przecież Helenka i Bożenka też mają banany i truskawki z kontenera.

Mam nadzieję, że to raczej pójdzie w drugą stronę, że będzie taka free półeczka w sklepach i Helenka i Bożenka będą mogły sobie coś zabrać:)

W Tesco w UK koło 18 robią wyprzedaż wszystkiego z datą do końca dnia za 10% ceny. Super pomysł i wiele osób, w tym ja, korzystały z takich okazji :) stek z 10£ na 1£ no proszę :)

Super! Sklepy przeżywają oblężenie po 18-stej? ;)

Nie zawsze udawało mi się być na czas bo praca, itp, ale widziałem jak się ludzie zbierali chwilę przed żeby najlepsze kąski wyłapać :)

Czytałabym dalej, czemu tak krótko? Pozdrawiam!

Następna część gotowa:) Pozdrawiam również.

O kurcze, czyli w Polsce też się efektywnie da? Wiem, że w krajach skandynawskich tak wiele osób robi, ale jakoś nie spotkałam się jeszcze z freeganizmem u nas. Pewnie sama się nie przekonam, ale temat bardzo ciekawy i czekam na kolejny post!

Da się, jak najbardziej:) Kolejny wpis już gotowy.