The China Hustle, czyli jak chińsko-amerykańskie firmy legalnie kradną miliardy dolarów
To po prostu faceci przebywający w Chinach, śmiejący się z łatwowierności amerykańskich inwestorów. O to właśnie chodzi w tej firmie.
Carson Block na temat China Internet Nationwide Financial Services, Bloomberg, 20 grudzień 2017
Chiny fascynują mnie od momentu, kiedy pierwszy odwiedziłem ten kraj. W 2010 roku był to nadal "dziki wschód", bez smartfonów, angielskiego na ulicach, pełen nieodkrytych miejsc i orientu. Sporo zmieniło się w Chinach przez ostatnią dekadę, również na arenie międzynarodowej kraj ten odgrywa jedną z najważniejszych ról w XXI wieku. W książkach, artykułach, wykładach i filmach o Chinach często pojawia się stwierdzenie: Zachód nie wie zbyt wiele o Chinach i niespecjalnie interesuje się Chinami, podczas gdy Chiny wiedzą dość sporo o Zachodzie i chcą wiedzieć coraz więcej. Można powyższe zdanie uznać za truizm, jednak ciężko się z nim nie zgodzić. Jest to również jeden z głównych powodów, przez który tysiące Amerykanów straciło już dziesiątki miliardów dolarów na swoich inwestycjach w chińskie firmy notowane na amerykańskich giełdach papierów wartościowych. To właśnie w swoim nowym dokumencie próbuje zbadać Jed Rothstein, twórca filmu The China Hustledostępnego na całym świecie na Netflix.
W tej historii nie ma dobrych postaci… wliczając w to mnie.
Doskonały początek dokumentu, zapowiada się ciekawie! The Chine Hustle jest, po krótce, prawdziwą historią o tym jak amerykańskie firmy wprowadziły chińskie firmy na amerykańskie giełdy papierów wartościowych, a ich akcje trafiły w ręce detalicznych inwestorów, którzy chcieli mieć swój udziały w “Chińskim Śnie”. Brzmi to jak “win-win” dla każdej ze stron, o co więc cały harmider? Spójrzmy najpierw na strukturę takiej inwestycji.
Odwrócona fuzja
Jak sprawić, żeby mała firma z Chin, która nie spełnia wymagań IPO, została notowana na amerykańskiej giełdzie papierów wartościowych? Cóż, istnieje na to sposób i jest on realizowany w USA od 2000 roku - odwrócona fuzja. Poniżej grafika przedstawiająca zasadę działania tego rozwiązania:
Istniejąca firma amerykańska, zarejestrowana wcześniej na giełdzie papierów wartościowych łączy się z małą, często nic nieznaczącą firmą z Chin ze sfałszowanymi papierami, a amerykańskim inwestorom sprzedawana jest bajka o niesamowicie prosperującym chińskim przędsiębiorstwie, którego akcje są notowane na amerykańskiej giełdzie. Fuzje te były również możliwe dzięki dużym firmom audytorskim, takim jak PricewaterhouseCoopers, które nie stwierdziły nieprawidłowości, dając zielone światło amerykańskim inwestorom. Firmy te mają również swoje oddziały w Chinach, na przykład PricewaterhouseCoopers China, które pozytywnie oceniły firmy, które później zostały notowane na amerykańskich giełdach. Zgodnie z oświadczeniami demaskatorów, wiele z tych firm przedstawiło nieprawdziwe informacje w oświadczeniach finansowych, kłamliwie zawyżając swoje możliwości produkcyjne i obroty o 10, 20, lub nawet 100 razy. Jak to jest możliwe, że Chińczycy stojący za tymi firmami nie zostali ukarani, mimo że ukradli miliardy dolarów amerykańskim inwestorom?
Oszustwo w stosunku do zagranicznych inwestorów nie jest karane w Chinach
Kiedy ktoś tutaj łamie prawo, zostanie postawiony przed organami sprawiedliwości. Jeżeli chodzi jednak o firmy z siedzibą w Chinach, w pewnym miejscu ta odpowiedzialność się kończy. Tym miejscem jest ocean.
To prawdopodobnie najbardziej interesujący fakt z The China Hustle: kradzież od zagranicznych inwestorów nie jest nielegalna w Chinach. Twórcy dokumenty znaleźli pracownika finansowej agencji prasowej w Chinach, który zgodził się na wywiad w filmie, oczywiście anonimowy. Potwierdził, że chińskie władze nie mają mocy prawnej i nie podejmują żadnych czynności prawnych wobec chińskiej firmy, która przedstawia fałszywe informacje zagranicznym inwestorem, często doprowadzając ich do olbrzymich start finansowych.
Jednakże, nie można całą winą obarczać chciwych i niekaralnych prezesów firm z Państwa Środka. Jest wiele stron odpowiedzialnych za tę sytuację: Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, banki inwestycyjne (np. Rodman and Redshaw), firmy audytowe (np. PricewaterhouseCoopers), i w końcu Kongres Stanów Zjednoczonych, przedstawiciele którego nie wydają się w ogóle zainteresowani multi-miliardowymi stratami przeciętnych Amerykanów.
Bohaterami tej opowieści są sprzedawcy shortów, czyli inwestorzy, którzy grają na giełdzie przeciwko rynkowi. Ich celem jest nie tylko zarobienie na upadających chińsko-amerykańskich firmach, ale również ochrona innych przed oszustwem i zwiększanie świadomości publicznej w sferze tego typu oszustw. Podróżują do Chin, wygłaszają przemówienia w Hong Kongu, rozmawiają z politykami w Waszyngtonie. Część z ich wysiłków jest daremna, część przynosi rezultaty, a część kończy się w chińskim więzieniu. Udało im się ujawnić i doprowadzić do upadku kilka firm, które okazały się praktycznie fikcyjnymi tworami. Jest to jednak kropla w morzu, jako że skala tych oszustw idzie w setki miliardów dolarów.
Dokument stawia interesujące pytania. Czym jest kapitalizm? Czy jest to system dla pracowitych ludzi, którzy dzięki własnemu wysiłkowi mogą polepszyć swój byt? Czy może kapitalizm jest dla ludzi z władzą, którzy kradnąc pieniądze innym mogą zostać obrzydliwie bogaci? Jak dużą bańką jest “chiński cud ekonomiczny”? Czy napędzony jest on legalnymi firmami, które dzięki ciężkiej pracy i innowacyjności stawiają Państwo Środka w czołówce gospodarczej świata? Czy może chodzi tu o przebiegłe jednostki, które dzięki swoim wpływom są w stanie nieuczciwie dorobić się ogromnych majątków w bardzo krótkim czasie? Czy amerykańscy biznesmeni nie używaliby podobnych strategii, jeżeli tylko prawo by na to pozwalało?
Film kończy się zdjęciami właściciela Alibaba, Jacka Ma, obecnie najbogatszego człowieka w Azji. Alibaba została notowana na amerykańskiej giełdzie przez IPO w 2014 roku. Eksperci mają wątpliwości co do transparentności firmy, zupełnie jak w przypadku większości biznesów z Chin. Zamiast ujawnić informację, o które pytają eksperci, Jack Ma i inni z Alibaba powtarzają: “Zaufajcie nam, po prostu nam zaufajcie”. Film kończy się komentarzem Dana Davida, jednego z jasnych bohaterów filmu, będącym jednocześnie odpowiedzią na zapewnienia Alibaby: “Jebać ich. Kłamią”. A komu Wy zaufacie?
Earworm
Zdjęcia