Złość piękności szkodzi - OBSERWACJE PRZEDSIĘBIORCY #5

in #polish7 years ago (edited)

Idealnie wstrzeliłem się z kolejną przerwą w pisaniu. Od kilku dni zasiadam do komputera i rozpoczynam nierówną walkę z pogodą, bo jak inaczej nazwać sytuację, gdzie za oknem termometr pokazuje w cieniu okolice 35 stopni. Dzisiejszy wpis powstawał w częściach, to była ciężka bitwa, ale nie ma się co dziwić, w głowie nie zamontuje przecież klimatyzacji. A dziś nienawidzę tylko dwóch rzeczy: wysokiej temperatury (tylko w mieście) i tłumów wszelkiej maści. Bo i polskie urzędy już niedługo również będę musiał trochę poodwiedzać i ponownie polubić. Zapraszam!


IMG_20170502_064340.jpg

Podstawa to dobre poranki!


Kiedyś byłem osobnikiem o znakomicie zaawansowanym stopniu wrażliwości na głupotę ludzką. Doprowadzało mnie to do frustracji, denerwowałem się i nie mogłem zrozumieć, jak można postępować w tak bezmyślny i nielogiczny sposób. Mówię tu o każdym aspekcie życia, jaki jesteśmy w stanie zaobserwować naszymi aparatami poznawczymi. Kierowcy na drogach, rowerzyści, piesi, ludzie i ich kultura osobista, zachowania itd. Głupie, nie przemyślane przepisy, zamęt w prawie, bałagan w polityce etc. Denerwowało mnie wszystko. Ostatnio zastanawiam się, dlaczego moje własne myślenie było tak beznadziejne?

Jak inaczej nazwać postępowanie, gdzie wszechobecna jakby nie patrzeć głupota ludzka zaczyna nas zaślepiać, rozpoczyna się narzekanie i biadolenie na wszystko, co nas otacza. Oczywiście, warto zwracać uwagę na wady i zło, to nawet bardzo ważna część naszej percepcji, jak już pisałem wcześniej, ale nie warto doprowadzać do stanu, w którym przejmuje pałeczkę naszego rozumowania i rozpoczynamy krucjatę przeciwko beznadziejności. Nie damy rady. Tu idealnie pasuje żartobliwe stwierdzenie: nie debatuj z idiotą, sprowadzi cię do swojego poziomu, bo nie będzie rozumiał, co do niego mówisz, a następnie pokona doświadczeniem.

Ktoś powie, że jedyne co nam pozostaje to nauczyć się żyć z takim stanem rzeczy i ciężko będzie mu odmówić racji. Ale ja robię to na swój sposób. Skoro wiem, że głupota istnieje, sam przecież czasami dokładam coś od siebie w tej kategorii (ale raczej nikomu nie szkodzę, ewentualnie domownikom), to dlaczego miałbym się na nią złościć? Upałów i korków w mieście też nie lubię, to nie znaczy przecież, że za każdym razem, gdy się pojawiają, ja momentalnie mam być zdenerwowany i psuć sobie humor.

Debili nie brakuje i ja się z tego cieszę! Powiem więcej, jest ich wielu, każdy to potwierdzi, niejednokrotnie przyjdzie nam z nimi obcować, podobnie jest z korkami czy upałami. Dodatkowo to pojęcie względne, niewielu jest takich prawdziwych, zdiagnozowanych. Ale czy to źle, zastanówcie się, muszą być różnice między ludźmi, inaczej nie ma postępu! Wiadomo, ciężko zachować spokój, gdy przez nieuwagę innych spotyka nas coś złego, ale czy na przypadkowość takich zdarzeń mamy jakiś wpływ? Jeśli tak, jest pole do poprawy i zredukowania liczby takich epizodów, ale zazwyczaj odpowiedź brzmi nie, a to już dowód, że musimy głęboko odetchnąć i bez nadmiernej pochopności ruszyć dalej. Życie to nie wyścig, to raczej podróż, nie warto w trakcie jego prozy pozwalać, aby coś wpływało negatywnie na nasze samopoczucie. Jeden mały incydent nie powinien zmieniać całego dnia, przykre zdarzenia nie mogą zajmować nam reszty życia, bo sami się zakatujemy, gorzej, poniesiemy za to odpowiedzialność.

Przypadkowość i losowość zdarzeń występuje, tutaj koniec i kropka, ale my również mamy narzędzia, aby się w tym wszystkim płynnie odnajdywać. Niektórzy mawiają: głowa do góry, ja stosuję utrwalony w moim mózgu postacią Bolca tekst z filmu „Chłopaki nie płaczą” (młody byłem, do dziś lubię :D): „Coco Jambo i do przodu – to moje hasło, dobre nie!?” Trochę groteski i zrozumiały czasami tylko dla nas humor to nic złego… Na mało rozgarniętych kierowców dla przykładu, których w stolicy i innych miejscach zapewne nie brakuje, od kilku miesięcy stosuję zabójczo skuteczną, żółtą piłkę „śmieszkę”, do ugniatania, zamocowaną na gumce.


IMG_20170804_203122.jpg

Piłka Śmieszka w całej swej okazałości


Jak przychodzi mi podwyższone ciśnienie wywołane skomplikowanym i nieprzemyślanym manewrem innego uczestnika ruchu drogowego, staram się zamiast rzucać w jego stronę inwektywami, zaciskać wolną dłoń celem poprawy krążenia. Uśmiecham się, bo mi to pomaga, ba, zdarzyło mi się szczerzyć do kierowcy, którego normalnie próbowałbym jakąś zaawansowaną gestykulacją zawstydzić (smutny byłem), a teraz wyobraźcie sobie minę zawodnika, który wymusił pierwszeństwo i spotyka na najbliższych światłach poszkodowanego, ten z radością na twarzy uciska żółtą piłeczkę, a jego mina mówi bardziej pozdrawiam koleżanko/kolego niż won śmieciu. Choć też nie zawsze, bo jak mi ktoś przyspiesza w trakcie wyprzedzania, w perspektywie czołówki ze zbliżającym się tirem, to piłeczka nie pomaga, szczególnie, że przesiadłem się ostatnio do bolidu o trzykrotnie niższej mocy niż jego poprzednik, więc utrzymywanie prędkości przez samochód wyprzedzany jest w moim przypadku mocno kluczowe. Aczkolwiek staram się i jest coraz lepiej... Przyjemności w życiu to przede wszystkim nasze własne postępowanie, to co możemy stworzyć i zrobić dla siebie i innych, pomijając kompletnie kwestie materialne. To dawanie daje radość, bez wielkich rzeczy na początek, chociaż prosty uśmiech to w dzisiejszych czasach bardzo wiele, szczególnie w stresogennych okolicznościach, których nikomu nie brakuje.


IMG_20170521_201628.jpg

Biorę przykład z Bajki, mój pies wie co to spokój na drodze, a szczeniak...


W ostatnim tygodniu okazało się, że z racji na pewne okoliczności, jedna z gałęzi mojej przedsiębiorczej egzystencji nie ma sprzyjających warunków do emigracji, będzie musiała zostać zarejestrowana w Ojczyźnie. To ta przypadkowość, co z tego, że ja pracowałem i układałem coś zupełnie inaczej, skoro losowość zadecydowała po swojemu. Wiedza pozostaje, jeszcze przecież ją wykorzystam, a różnorodność doświadczeń to także znakomity atut. Kto nie zakładał nigdy spółki na polskiej ziemi, ręka do góry! Zakończę serię publikacji od strony bardziej życiowych obserwacji, albo wyważę i pomieszam wpisy z tego cyklu (tak chyba wolę), i wspólnie założymy spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, także będzie trochę więcej wiedzy dla potencjalnych zanudzonych rozmyślaniami na tematy poboczne. Sam start jest akurat banalny, gdy zaczynamy korzystać z przywilejów i prawa, które u nas obowiązuje, bo to już tak przejrzyste i klarowne niestety nie jest, dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa.

Dzięki za poświęcony czas, wpisy pojawiają się regularnie.

Pozdrawiam
@eferto



Wykorzystane grafiki i zdjęcia: tym razem moje własne.


O MNIE: I, II i III część.


Jeżeli Ci się podobało, nie bój się kliknąć FOLLOW, możesz też zostawić KOMENTARZ. Ale jeszcze fajniej jeśli ten post również UPVOTUJESZ i RESTEEMUJESZ dalej!

Sort:  

Emocje nigdy nie są dobrym doradcą. Dobry post!

Dzięki :)

Zen by eferto :-) Świetny tekst.

Świetny kawałek tekstu! Nic dodać, nic ująć. Bless :)

Ponownie, dzięki :)

Widać w tym tekście, że pisanie to coś, co lubisz. I robisz to naprawdę dobrze. A co do złości, to i w życiu i w biznesie, trzeba sobie z nią radzić. Im jej mniej, tym lepiej. Szkoda zdrowia. Pozdrawiam @eferto

Polubiłem, nie da się ukryć! Dzięki i również pozdrawiam.

Świetny tekst !
Zapraszam do mnie .

Miło, dzięki!

Czekamy na kolejne wpisy :)