z Krakowa do Szanghaju - czyli jak znalazłam się na "końcu świata"?
Czyli o tym jak udało mi się wyjechać do Chin na pół roku.
W Krakowie studiowałam na UJ-ocie. Muszę być szczera - mój kierunek, Studia Azjatyckie, wybrany został przeze mnie bardziej z braku laku niż z pasji. Coraz więcej słyszało się zewsząd, że Chiny to, Chiny tamto, jednym słowem - Chiny wszędzie i coraz bardziej. Dlatego też nauka ich języka zdawała się dość rozsądnym pomysłem. Mimo, że specjalnie zafascynowana chińską kulturą nie byłam, jednak jakąś smykałkę do języków obcych miałam zawsze, więc przez 3 lata licencjatu przeszłam dość gładko.
Właściwie od początku studiów wątek wyjazdu do Chin przewijał się cały czas. Ktoś właśnie wrócił, ktoś właśnie chciał pojechać, ale w mojej wyobraźni wyjazd do Chin był czymś nieosiągalnym, dlatego też przez dłuższy czas nie brałam takiej opcji pod uwagę.
Na początku ostatniego, trzeciego już, roku licencjatu coś się jednak zmieniło w moim sposobie myślenia - dotarło do mnie, że lata studiów tak naprawdę przesiedziałam w Krakowie, nie robiąc nic "ponad przeciętną". Oczywiście, nie ma nic w tym złego. Ludzie dzielą się na takich którzy lubią taki styl życia - jednostajny, spokojny, bezpieczny. Oraz takich, którzy w takim powolnym tempie się duszą. Przez długi czas myślałam, że jestem stworzona do bycia typem nr 1, jednak jednego zimowego wieczoru, wracając autobusem do domu na święta dotarło do mnie, że to mi nie wystarczy i chciałabym czegoś więcej.
W ten sposób, wróciwszy do domu i przejrzeniu wszystkich wymagań dotyczących wyjazdu, zabrałam się do roboty. W nieco ponad miesiąc przygotowałam się do egzaminu językowego (HSK), zgromadziłam wymagane dokumenty (a papierkowa robota zajmuje znacznie dłużej niż sama nauka do egzaminu...) i pod koniec marca złożyłam aplikację o stypendium.
W lipcu ogłoszono wyniki - otrzymałam pełne stypendium na semestralny kurs chińskiego na jednym z najlepszych uniwersytetów w Szanghaju.
Po serii kolejnej papierkowej roboty, w sierpniu kupiłam bilet w jedną stronę, a na początku września wsiadłam na pokład samolotu do Szanghaju, gdzie spędziłam 6 miesięcy.
I jakie wrażenia po półrocznym pobycie w najbardziej zaludnionym mieście na świecie?
W Szanghaju się totalnie i bezgranicznie zakochałam. Przeżyłam niesamowitą przygodę, którą jeszcze 2 lata temu uznałabym za mrzonkę. Wspaniałe miejsca, niesamowici ludzie i tętniące życiem miasto możliwości.
Będąc w Szanghaju, doceniałam każdy dzień, w wielu momentach nie mogłam uwierzyć, że to faktycznie się dzieje, że faktycznie jestem na drugim końcu świata i mam szansę doświadczyć tylu nowych rzeczy.
Dla niektórych może się wydawać, że wyjazd do Chin, pff co to, to nic takiego. Może i tak. Ale dla mnie było to coś, o co wcześniej nie posądziłabym się, że zrobię. Był to dla mnie przełomowy krok w życiu, który niesamowicie zmienił moje nastawienie do wszystkiego, zwłaszcza do siebie, swojej przyszłości i swoich własnych możliwości.
Szanghaj sprawił, że uwierzyłam w siebie. W to, że mogę być kim chcę i robić w życiu to, co chcę. Uwierzyłam w to, że potrafię być odważna i poradzić sobie z każdą przeszkodą. Oraz przede wszystkim w to, że w jakiejkolwiek sytuacji się nie znajdę - poradzę sobie.
Ze stypendium wróciłam na maksa odświeżona - ze świeżym umysłem, świeżymi pomysłami i świeżą motywacją.
Dotarło do mnie, że podróże to najlepszy sposób nie tylko na doświadczanie nowych kultur, ale też odkrywanie samego siebie, swoich pragnień i uczuć. Często to też znajdywanie odpowiedzi na pytanie "co tak naprawdę czyni mnie szczęśliwym?"
Więc jeśli masz możliwość, podejmij ryzyko, wyjdź z domu, zrób coś nowego.
A może akurat zobaczysz kilka wspaniałych miejsc, a może akurat, zupełnie przez przypadek, odkryjesz samego siebie?
G
Zdecydowanie się zgadzam, że podróże umacniają samego siebie. Coś wiem po sobie, że wyjazd pomaga siebie ukształtować oraz odkrywasz samego siebie, nie wiem dziwnie może to brzmi, ale to jest prawda.
Zanim wyjechałam też myślałam, że to dziwnie brzmi, gdy ludzie mówili jak podróże potrafią kształtować samego siebie, ale teraz już rozumiem co mieli na myśli.
Awesome post!
Congratulations @gabkik! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
You got your First payout
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP