List do polskich europosłów o głosowanie za odrzuceniem projektu dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym
Stanowczo sprzeciwiam się kolejnej próbie ograniczania naszej wolności poprzez ograniczanie możliwości, której zamierzają dokonać organy Unii Europejskiej.
Dlatego też jako Stowarzyszenie Libertariańskie postanowiliśmy wysłać do wszystkich polskich posłów do Parlamentu Europejskiego list z apelem o głosowanie za odrzuceniem Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, które odbędzie się najprawdopodobniej 4 bądź 5 lipca br.
Treść naszego pisma jest następująca:
„Szanowna Pani Poseł / Szanowny Panie Pośle,
20 czerwca Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego poparła projekt dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym, uchwalając mandat negocjacyjny dla tego projektu.
Zarówno w wersji uchwalonej przez tę komisję, jak i w wersji proponowanej przez Radę UE projekt tej dyrektywy zagraża swobodzie rozpowszechniania informacji w Internecie oraz dostępowi do tej informacji, w formie, do jakiej dotąd przywykliśmy.
Artykuł 13 projektu nakazuje wprowadzenie przepisów zobowiązujących portale społecznościowe, fora i innych usługodawców zarabiających na promowaniu i organizowaniu treści zamieszczanych przez ich użytkowników do aktywnego zapobiegania pojawianiu się na nich treści naruszających prawa autorskie – a co za tym idzie, kontrolowania na bieżąco treści zamieszczanych przez użytkowników pod kątem ewentualnego naruszania przez nie praw autorskich oraz usuwania tych z nich, które takie prawa naruszają. Obecnie usługodawca świadczący usługi drogą elektroniczną ponosi odpowiedzialność za udostępnianie takich treści jedynie wtedy, gdy nie usunie ich lub nie zablokuje do nich dostępu po otrzymaniu o nich „wiarygodnej wiadomości”, faktycznie ich wskazaniu.
Wejście w życie proponowanych przepisów będzie oznaczało, że duże i małe portale społecznościowe będą musiały albo zatrudnić wielu pracowników kontrolujących na bieżąco to, co zamieszczają ich użytkownicy (wpisy, komentarze, pliki), albo zautomatyzować sprawdzanie przy pomocy oprogramowania porównującego w jakiś sposób treści zamieszczane przez użytkowników z jakąś bazą „treści niedozwolonych”. Dla małych lub średnich (np. Wykop.pl) portali może oznaczać to konieczność zaprzestania działalności z uwagi na zbyt duże koszty takiej kontroli. Tym samym, rynek mediów społecznościowych w Internecie zdominują już na stałe wielkie portale, takie jak Facebook lub YouTube, które będzie stać na wdrożenie oprogramowania aktywnie kontrolującego treści „wrzucane” przez użytkowników.
Z drugiej strony, będzie to oznaczało wzrost liczby treści usuwanych bezpodstawnie, ponieważ oprogramowanie takie nie będzie doskonałe. Obecnie stosowane metody kontroli treści na YouTube i Facebooku (które obejmują jedynie niektóre treści z zamieszczanych na tych portalach) prowadzą często do niesłusznych „banów”. Wykrywanie określonych treści zwłaszcza w plikach multimedialnych lub zdjęciach nie jest łatwe z uwagi na wielość używanych formatów, rozmiarów, języków czy celową zmianę zawartości plików poprzez dodanie nieistotnego „śmiecia”. W przypadku, gdy będzie to stosowane jeszcze przed zamieszczeniem wpisu lub pliku (dyrektywa może być tak interpretowana), może to oznaczać długi czas oczekiwania na jego zatwierdzenie i pojawienie się na portalu. Może to spowodować zmniejszenie zainteresowania komunikacją w mediach społecznościowych. Należy przy tym zauważyć, że byłaby to cenzura prewencyjna, która w Polsce jest konstytucyjnie zakazana.
Ponadto z mediów społecznościowych mogą zniknąć wszelkiego rodzaju przeróbki materiałów chronionych prawem autorskim, np. memy, „demotywatory”, parodie. Obecnie, mimo iż często naruszają one formalnie prawa autorskie, są one w praktyce tolerowane i sprzyjają przekazowi informacji. Może to zablokować spontaniczny rozwój internetowych społeczności, komunikujących się w dużej mierze przy pomocy takich treści.
Artykuł 11 projektu dyrektywy obejmuje natomiast majątkowymi prawami autorskimi (i co za tym obowiązkiem odpłatności za ich używanie, wprawdzie jedynie w celach komercyjnych) nawet krótkie fragmenty treści, o ile są przejawem twórczości autorskiej i mają samodzielne znaczenie gospodarcze. Jego wejście w życie może zmienić praktykę linkowania, jako że internetowym linkom (np. w wyszukiwarkach czy tzw. agregatorach linków) towarzyszą zwykle „zajawki” w postaci fragmentów docelowych tekstów (często wygenerowanych automatycznie). W efekcie z Internetu mogą zniknąć usługi takie jako Google News (w Hiszpanii, gdzie takie przepisy już obowiązują, usługa ta została wyłączona), Reddit czy Wykop. Może to dotknąć również użytkowników zamieszczających linki w portalach takich jak Facebook czy Twitter, ponieważ „zajawki” towarzyszące takim linkom również można zaliczyć do używania fragmentów publikacji online przez dostawców usług społeczeństwa informacyjnego i niewykluczone, że znikną po wejściu w życiu przepisów opartych na tej dyrektywie, ze szkodą dla atrakcyjności korzystania z tych portali.
Należy zwrócić uwagę, że ścisła kontrola raz rozpowszechnionych treści przez właścicieli praw autorskich, w celu wymuszenia modelu biznesowego, w którym od każdego rozpowszechnienia elektronicznej kopii dzieła należy się im wynagrodzenie, jest nie do pogodzenia z naturą Internetu jako medium, w którym wszyscy użytkownicy swobodnie dzielą się informacjami. Należy też zwrócić uwagę, że wydawcy prasowi w rzeczywistości zwiększają oglądalność swoich treści i mogą więcej zarabiać wskutek funkcjonowania „agregatorów linków”, a wiele badań wykazuje pozytywny wpływ „piractwa” internetowego na zarobki twórców (jako że dzięki temu więcej ludzi zaznajamia się z ich twórczością i sięga w końcu po odpłatne kopie ich dzieł).
W związku z tym, prosimy o głosowanie za odrzuceniem mandatu negocjacyjnego dla projektu dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym, a także za odrzuceniem samego projektu”.
Stowarzyszenie Libertariańskie
- Zachęcam wszystkich sprzeciwiających się tzw. #ACTA2 do wysyłania podobnych wiadomości na wskazane pod tym linkiem adresy mailowe polskich europosłów!
Link nie działa, przynajmniej u mnie. Oby się udało, już kiedyś chcieli "wziąć z ryj" internet. Nie udało się, a to kolejna próba. Na euro posłów bym nie liczył :/
Powinno być wszystko OK z linkiem.
Oni i tak myślą, że to boty wysyłają. Jak każdy taką samą treść wyśle to tylko ich utwierdzimy że to atak na EPICA :)