Refleksje po zakończonym sezonie ligowym w PHL

in #polish6 years ago

Po dłuższej przerwie, ale i po namyśle, dzisiaj kilka spraw związanych z zakończonym niedawno sezonem w polskim hokeju ligowym.

Pierwsza sprawa to jakość rodzimych rozgrywek ligowych. Najlepszą miarą jakości jest porównanie z inną jakością. W tym wypadku z jakością innych klubów europejskich. Można różne rzeczy o polskim hokeju mówić, ale w tej mierze nastąpił postęp w stosunku do lat poprzednich. Po raz pierwszy polska drużyna odniosła zwycięstwo w Hokejowej Lidze Mistrzów. W Pucharze Kontynentalnym inna drużyna zajęła 3. miejsce, co jest wyrównaniem najlepszego wyniku w ostatnich kilkudziesięciu latach. Może więc jest ten postęp niewielki, ale gdyby był arytmetyczny, to... Zawsze można sobie pomarzyć.

Druga rzecz, to podbudowa tej jakości. Chodzi o jakość w grze, rzecz jasna. W tym miejscu zaczynamy jednak dochodzić do sygnałów niepokojących, o ile nie nakazujących bić na alarm. W pierwszej piątce klasyfikacji kanadyjskiej w sezonie zasadniczym (opierając się na statystykach portalu hokej.net), znalazł się tylko jeden Polak. W pierwszej dziesiątce jest ich dwóch. W pierwszej dwudziestce - czterech, w tym jeden, który z gry w kadrze narodowej zrezygnował. Bo przez taki pryzmat przyglądam się tym statystykom. Może to oczywiście mówić o dwóch rzeczach: albo mamy w lidze świetnych obcokrajowców albo marnych zawodników krajowych. Rzecz w tym, że prawdopodobnie bliżej nam do tej drugiej możliwości. Polscy hokeiści są słabi, a do tego jest ich coraz mniej.

Sprawa kolejna to poziom wyrównania ligi. Porównując przewagę punktową pomiędzy zwycięzcą sezonu zasadniczego a ostatnią ekipą zakwalifikowaną do play-off, wygląda to następująco: w tym roku - 46 pkt, 2018 - 50 pkt, 2017 - 22 pkt (ale tylko po 20 kolejkach, bo później nastąpił podział na grupy), 2016 - 44 pkt, 2015 - 43 pkt, 2014 - 85 pkt, 2013 - 85 pkt, 2012 - 69 pkt. Widać z tego zestawienia, że właśnie zakończony sezon nie był jakoś przełomowy w ciągu ostatnich pięciu lat. Wyraźny przełom nastąpił między sezonami 2014 a 2015 i od tego czasu sytuacja jest dość stabilna.

Inaczej sprawa ma się jednak z fazą post-sezonową, bo tutaj doszło do sporego zamieszania. Mieliśmy aż 3 (na 7 par) maksymalnie długie, 7-meczowe rywalizacje. Tylko jedna z tych siedmiu rywalizacji zakończyła się wynikiem 4-0. Ciekawe jest również to, że w ćwierćfinale najbardziej zacięte były rywalizacje drużyn z 1. i 2. miejsca, a więc teoretycznie drużyny te od swoich rywali powinna dzielić największa różnica. Wcale niewiele brakowało, aby odpadły one w tej fazie rozgrywek. I wreszcie w finale ligi znalazła się drużyna z 5. miejsca, co do tej się nie zdarzyło. W tymże finale nie zagrał również zwycięzca sezonu zasadniczego, co też w Polsce jest jednak rzadkością.

Na tym tle pojawiła się w ostatnim czasie dyskusja, wywołana przez Leszka Laszkiewicza i decyzje PZHL-u. Dotyczy ona ilości obcokrajowców w naszej lidze. Laszkiewicz wspierany przez innych byłych hokeistów proponuje ograniczanie tej liczby, w celu ochrony polskich graczy, bo ci zbyt często w momencie przejścia z wieku juniora do seniora zmuszeni są kończyć kariery. Z drugiej strony federacja zadecydowała o całkowitym otwarciu ligi na obcokrajowców, twierdząc, przy wsparciu pewnej części kibiców, że uatrakcyjni to ligę. Jeszcze bardziej niźli miało to miejsce w tym sezonie. Na tą chwilę sytuacja wskazuje, że raczej ta decyzja zostanie utrzymana, choć w polskim hokeju mieliśmy już nie takie wolty.

Otwarcie ligi przy słabym zainteresowaniu klubów i, co gorsza, federacji szkoleniem młodych hokeistów, prowadzić będzie na manowce. Cel, czyli uatrakcyjnienie rozgrywek, pewnie się uda. To natomiast, co stanie się z reprezentacją Polski nie napawa optymizmem. Pytanie brzmi w tym miejscu następująco: czy uatrakcyjnienie ligi przyciągnie do niej poważniejsze pieniądze, media, kibiców, a co za tym idzie zwiększy chęć młodych chłopaków do trenowania hokeja? Czy wytworzy idoli, którzy swoim autorytetem pociągną rzesze młodych do hokeja? Czy jesteśmy w stanie zrobić to obcymi rękoma, w zdecydowanej większości ze słabą identyfikacją z klubem i miastem, w którym akurat się znajdują?

Na pytania te nie udzielę pozytywnych odpowiedzi. Nie chce mi się wierzyć, aby to się udało. Hokej na lodzie w Polsce jest w tej nieszczęśliwej sytuacji, że znalazł się od dobrych 30 lat w niszy, z której nikt nie potrafi go wyciągnąć. Do tego w głównej mierze kluby umieszczone są w niewielkich miejscowościach, a w stolicy kraju już dawno nie słyszano o drużynie hokejowej. Ale tu nie chodzi wyłącznie o pojawienie się zbawcy na białym koniu. Idzie tu o porozumienie ponad podziałami, ponad klubami, o zrozumienie, że bez wspólnego, długofalowego planu, nic z tego nie będzie. Ciągle będziemy mieli stan tymczasowości nie dający postępu, podczas gdy świat hokejowy nie stoi w miejscu. Obyśmy się nie musieli o tym przekonać boleśnie podczas nadchodzących mistrzostw świata dywizji IB.

Jakie jest w takim razie rozwiązanie? Sytuacja zdaje się być bez wyjścia, bo kluby (właściwie ich sponsorzy) chcą sukcesu tu i teraz. Nie dbają więc o młodzież. Związek ma potężne długi, więc na szkolenie młodzieży również środki ogranicza. Pozostają rodzice, którzy muszą łożyć potężne pieniądze na swoje dzieci. Ale to już są tylko zapaleńcy, bo jest w Polsce przynajmniej kilka innych dyscyplin sportowych, gwarantujących w przyszłości lepszą przyszłość dla pociechy, a nie wymagających aż takiego wkładu finansowego.

A więc, bez opamiętania się ludzi związanych z hokejem, bez schowania swoich urazów i emocji, bez zbudowania długofalowego planu szkoleniowego przy współpracy klubów i związku, z hokeja na lodzie wkrótce pozostaną zgliszcza. Ta wizja jest ciemna, ale niestety fakty nie dają się inaczej interpretować. I na koniec, mam cichą nadzieję, że niedawny awans naszych juniorów młodszych z czeluści dywizji IIA, gdzie mierzyli się z takimi "potęgami" jak Hiszpania, Estonia czy Litwa, nie zostanie uznany za sukces. Tylko stanie się impulsem otrzeźwiającym i wspomagającym powolny proces wychodzenia polskiego hokeja na prostą.

Sort:  

Congratulations @hankreirden! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You published more than 50 posts. Your next target is to reach 60 posts.

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

To support your work, I also upvoted your post!

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!