Nowy koszmar Wally'ego George'a (albo apogeum cywilizacji amerykańskiej)
W niezmierzonych zasobach internetu można znaleźć całkiem sporo obrazków (memów) tudzież materiałów wideo, podpisanych "(...) to stan umysłu", przy czym w miejscu trzech kropek mamy nazwę jakiegoś kraju. Zazwyczaj chodzi o Polskę, Rosję – i oczywiście Amerykę, rozumianą jako Stany Zjednoczone.
Rzecz opiera się oczywiście na tym, by w dosadny sposób, przy pomocy jakiegoś curiosum, czasem śmiesznego, kiedy indziej po prostu niesmacznego, scharakteryzować dane państwo lub raczej jego ludność, bazując na najpopularniejszych stereotypach i skojarzeniach. W Rosji będzie to na przykład wódka i nieokrzesanie, w USA – otyłość czy zamiłowanie do broni palnej.
Ale nie o samym zjawisku chcieliśmy mówić. Po prostu talk-show Wally'ego George'a, w Polsce prawie nieznany, mógłby być idealną ilustracją hasła "USA to stan umysłu". W Hot Seat – w scenicznym wizerunku prowadzącego, w ogólnej atmosferze, w doborze rozmówców, wreszcie w zachowaniu i aparycji publiczności – jak w kapsułce koncentruje się to wszystko, co kojarzyć może się z najbardziej ostentacyjnymi stereotypami na temat "starej, dobrej Ameryki", ożywionej nieoczekiwanie w czasie dekady Reagana.
Jest to oczywiście obraz przerysowany, przejaskrawiony do granic szaleństwa: prawdziwego, amerykańskiego obłędu. Wally George to wzorcowy konserwatywny "TV host" epoki reaganowskiej. Rush Limbaugh to przy nim tylko cień, skromna postać z trzeciego planu, stonowana i nawet nie ocierająca się o kontrowersję. Tymczasem Wally to apogeum, epicentrum i esencja amerykańskiego konserwatyzmu lat 80-tych. Jest republikański do szpiku kości i granic wytrzymałości. Występuje z niedorzecznie tlenioną blond-czupryną, w nienagannym garniturze, pod krawatem, niczym – jak to określono w jednym z artykułów – jakaś przedziwna forma archeo-Trumpa. Amerykański człowiek sukcesu, w którego studio o niebieskich ścianach zawsze wisi flaga USA, portret Johna Wayne'a i fotografia promu kosmicznego – triumfu cywilizacji amerykańskiej, sięgającej z przesłaniem coca-coli i hamburgerów aż do gwiazd.
Wally George pracował w rozmaitych gazetach i stacjach radiowo-telewizyjnych od lat 40-tych (urodził się w 1931), ale na swój prawdziwy moment musiał długo czekać. Pierwsze emisje Hot Seat pojawiły się w roku 1983 na kanale KDOC stacji UHF, mającej siedzibę w kalifornijskim Anaheim.
W gruncie rzeczy program George'a nigdy nie był zjawiskiem ogólnokrajowym i z pewnością wielu gospodarzy talk-shows cieszyło się większą popularnością niż niezłomny blondyn z Zachodniego Wybrzeża, ale mimo wszystko nasz rycerz Reagana i Wayne'a zdobył sobie niemałe grono fanów oraz – jak dziś byśmy powiedzieli – haterów.
Programy George'a oparte były na prostej konwencji: zapraszał niemal wyłącznie tych, których nie lubił – lub raczej tych, których wypadało nie lubić komuś o takim wizerunku scenicznym jak jego własny. Mówiąc jeszcze inaczej: zapraszał tych, którzy stanowili antytezę jego wizerunku. Na "gorącym krześle" George'a gościli koryfeusze epoki hipisowskiej i entuzjaści narkotyków (jak dr Timothy Leary czy Wielebny Bud Green1), działacze pacyfistyczni domagający się rozbrojenia nuklearnego (dziś już w większości zapomniani), prawnicy Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich2 (jakby żywcem wyciągnięci z filmów Woody'ego Allena o neurotycznych, nowojorskich intelektualistach pochodzenia żydowskiego), aktywiści gejowscy i murzyńscy3, muzycy groteskowych zespołów rockowych, uchodzących podówczas za ekstremalne czy satanistyczne (jak Radio Werewolf4, The Mentors5 i G.W.A.R.6), producenci filmów pornograficznych7, a ostatecznie też biali rasiści i członkowie Partii Libertariańskiej8.
Te dwie ostatnie kategorie są szczególnie istotne. Trzeba bowiem pamiętać, że choć George ma być (karykaturalnym nieledwie) wcieleniem najgłębszych archetypów amerykańskiej prawicy konserwatywnej, to jednak mieści się on w "zdrowym" i "poprawnym" mainstreamie rewolucji reaganowskiej. A na tej ścieżce nie ma miejsca nie tylko dla zmitologizowanego "liberalnego establishmentu" rodem z ACLU, NAACP i Partii Demokratycznej. Brakuje go również dla uczniów Rothbarda i Ayn Rand oraz – z drugiej strony – dla apologetów białej supremacji, jak neonazista Tom Metzger9 czy znany propagator segregacji rasowej J. B. Stoner10.
"Ortodoksja" Wally'ego George'a jest czytelna, a portrety Reagana i Johna Wayne'a to jej perfekcyjny wyraz symboliczny. Nasz gospodarz popiera obecność wojsk amerykańskich na całym świecie, broni interwencji w Korei, Wietnamie i Zatoce Perskiej, kibicuje bombardowaniu Libii i inwazji na Grenadę, usprawiedliwia wsparcie dla nikaraguańskich contras i opiewa program zbrojeniowy Reagana. Z tego powodu polityków Partii Libertariańskiej11, nawołujących do polityki izolacjonizmu i ograniczenia wydatków na armię, uważa za hańbę Ameryki i bandę wariatów.
George mówi o wolności osobistej i gospodarczej, o niskich podatkach i amerykańskim micie self-made mana, ale wspiera rządowy program walki z narkotykami, żąda modlitwy w szkołach, nauczania kreacjonizmu i cenzurowania pornografii. Atakuje zawodowych działaczy anty-rasistowskich, ale sam z pewnością nie jest rasistą, czemu gromko daje wyraz w rozmowie ze wspomnianym wyżej J. B. Stonerem, deklarując swoją pełną akceptację dla idei równości ludzi wszystkich ras przed Bogiem i Konstytucją. Tenże Stoner, w burleskowym czerwonym garniturze, przyozdobionym wielką muchą i flagą Konfederacji w butonierce, słynny był tymczasem z hasła "Praise God for AIDS" ("Dziękujcie Bogu za AIDS"), które zresztą z niekłamanym upodobaniem powtarzał podczas przesłuchania na "gorącym krześle". Motorem dla Stonera było niezmordowane i osobliwe przekonanie, że AIDS to choroba dotykająca w głównej mierze homoseksualistów, czarnoskórych i lubieżnych Żydów, jak również zdrajców białej rasy.
Swoją drogą, trudno mówić o jakieś znaczącej wartości merytorycznej wywiadów prowadzonych przez Wally'ego George'a. Wszystko rozgrywa się tu w atmosferze obłędnej, surrealistycznej farsy: gospodarz obrzuca gości barwnymi bukietami wyzwisk (wśród których "garbage", "scum" czy "lunatic" należą do tych lżejszych), ci odcinają się na ogół tym samym, a do tego dochodzi jeszcze głos publiczności. Ta również, nie gorzej niż George, reprezentuje "starą, dobrą Amerykę". O ile jednak gospodarz to "nasz człowiek u nich", niczym milioner Trump reprezentujący głos spauperyzowanej klasy robotniczej z Rust Belt, o tyle sami widzowie to już sojusz konserwatywnej, podmiejskiej middle-class z małomiasteczkowymi white-trashami i redneckami, żyjącymi w przyczepach kempingowych gdzieś na Środkowym Zachodzie. Czapeczki z daszkiem, obowiązkowe t-shirty z flagami USA – to ich fashion. A zachowanie? Ogólna wrzawa, piski, wrzaski, nawoływanie do powieszenia czy przepędzenia zaproszonych gości: to stały element programów George'a, który zresztą chętnie wchodzi w dyskusję z publiką, domagając się poparcia dla siebie (i Ameryki) tudzież dezaprobaty dla aktualnych lokatorów "gorącego krzesła".
Wszystko to oczywiście w dużym stopniu komedia, cyrk i widowisko. Goście zdają sobie z tego sprawę, a już na pewno rockmani czy neonaziści, bo u chuderlawych, liberalnych adwokatów zaangażowanych w obronę swobód obywatelskich Latynosów przed nadużywającą swych uprawnień policją stanową, widać raczej konsternację i zagubienie. Ale muzycy G.W.A.R. czy ekscentryczny J. B. Stoner zdają się czuć jak u siebie w domu, jak ryby w wodzie. W ten sposób, na chwałę Ameryki, sens całego show tonie w szaleństwie wzajemnych kalumni, potęgowanych przez jazgot podnieconej widowni. Zresztą, nietrudno zauważyć, że niektórzy goście nie są nawet "prawdziwi" – czasami to bowiem aktorzy, wcielający się w mniej czy bardziej dziwaczne postaci symbolizujące coś, co w oczach "dobrego Amerykanina" powinno być odstręczające. Taki był np. "Mr Jim", rzekomy przywódca sekty satanistycznej, odgrywany w rzeczywistości przez stałego gościa programu, niejakiego Jima Myersa, który – jak sam wspominał po latach – gotów był kłócić się z gospodarzem o cokolwiek, byleby show się kręcił. Inną taką postacią był człowiek z grzywką i charakterystycznym wąsikiem, podpisany jako "Joseph Wotan – Hitler Fanatic"12.
Był to, nie da się ukryć, show schlebiający najniższym gustom (które wszelako na tle dzisiejszych i tak chyba jawią się jako subtelne), prostacki, pod wieloma względami zwyczajnie głupi, nierzadko żenujący. Sam Wally George (właściwie George Walter Pearch) świadomie doprowadzał swoje faktyczne przekonania republikańskie do komicznej przesady. W istocie przyjaźnił się z niektórymi ze swych adwersarzy, np. z producentem porno Billem Margoldem.
Ci, którzy znali gospodarza Hot Seat, wspominali, że poza sceną tracił część ze swego zwykłego rezonu. Nicholas Schreck z Radio Werewolf wyznał nawet, że za kulisami George robił się wręcz nieśmiały i pokorny. Zresztą, może po prostu, jak wielu telewizyjnych wesołków, miał trudne życie? Dość powiedzieć, że – jak przystało na prawdziwego amerykańskiego konserwatystę – był ponoć sześć razy żonaty. Cóż, przebił Rusha Limbaugh z jego czterema ślubami.
Gdyby stworzenie wizerunku scenicznego Wally'ego George'a powierzyć polskim heroldom "starej, dobrej Ameryki", to musiałby on powstać z połączonych mocy Wojciecha Cejrowskiego, Mariusza Maxa-Kolonko, Huberta Kozieła i Łukasza Adamskiego, ze szczyptą Rafała Ziemkiewicza, pouczającego nieszczęśliwe polactwo o tym, jak robi się kampanie wyborcze w Stanach. I w ten sposób powstałby on, Kapitan USA, a jego lewicowo-new-age'owym antagonistą mógłby być Kapitan Planeta, zrodzony z siły Planetarian, reprezentujących wszystko, co wrogie Konstytucji i solidnemu biznesowi.
Spójrzcie, publicyści Sputnika: oto z czeluści Ameryki, z mrocznej szafy Reagana, Bushów i Trumpa, z gniazda jastrzębi wynurza się Boogeyman, najlepszy z najgorszych: nowy koszmar Wally'ego George'a, prześladujący podczas długich, zimowych nocy redaktorów Xportalu i samego Alana de Benoist. Jest jak stężona trucizna wydestylowana z wód Altantyku. A kiedy zada wam cały ból (ból d..., rzecz jasna), nie opuści was w drodze powrotnej, przyjaciele, póki nie zakrzykniecie razem: "Wally George – presente!"
Wally George vs Bud Green
Wally George vs Jeff Cohen (ACLU)
Wally George vs John Wright
Wally George vs Radio Werewolf
Wally George vs The Mentors
Wally George vs G.W.A.R.
Wally George vs Bill Margold
Wally George vs Scott Lockwood
Wally George vs Tom Metzger
Wally George vs J. B. Stoner
Wally George vs Ted Brown
Wally George vs Joseph Wotan
Bążur @indykpol!
Witamy na #polish, czyli polskim tagu Steem! Moim zadaniem jest wprowadzenie Cię w tajniki sieci.
- Użytkownicy sieci nie lubią plagiatów, oszustw, promowania piramid finansowych i obrażania innych. Warto mieć to na uwadze publikując wpis.
- Jeśli wpis zawiera duże dawki wulgaryzmów, pornografii i treści dla dorosłych, rozważ użycie tagu nsfw.
- Uważaj na oszustwa! Różne osoby mogą próbować wyciągnąć od Ciebie tokeny lub delegacje (prośby, klikanie w linki, próby przejęcia Twojego hasła do konta). W razie wątpliwości wejdź na Steem Chat i zapytaj o zaistniałą sytuację.
- Steem Chat to otwarty chat, na którym swój kanał ma również polska społeczność. Kliknij w ten link aby go uruchomić. Chat nie jest zintegrowany ze Steem - zakładasz tam zwykłe konto, podobnie jak w wielu usługach sieciowych. Wygodnie jest jednak użyć takiego samego nicka jak na Steem.
- Zachęcamy Cię do odwiedzenia FAQ na steemweb.pl, gdzie możesz dowiedzieć się mnóstwa rzeczy związanych ze Steemem. Jest to wybór najlepszych poradników stworzonych przez doświadczonych użytkowników platformy.
- Szukasz Steemowego Savoir Vivre? Proszę, to dla Ciebie!
- Nie wiesz jakich tagów użyć do wpisu? Zajrzyj na listę tagów lub wybierz coś z drzewa tagów.. Odpowiednie tagi zwiększą zasięg twoich postów i nagrody z nich!
- Nie podoba ci się interfejs? Zobacz Steemit, Busy, Polish Network, Steempeak, Steemd.
- Zapisz hasło w bezpiecznych miejscach! Jeśli je utracisz, to nigdy już nie odzyskasz konta!
Baw się dobrze!
Congratulations @indykpol! You received a personal award!
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!