Całun Turynśki – średniowieczne szalbierstwo czy nieprzenikniona zagadka

in #polish5 years ago (edited)

„W swojej karierze naukowej zetknąłem się tylko z dwoma przedmiotami, które nie są wytłumaczalne naukowo: Całunem Turyńskim i obrazem utrwalonym w źrenicy Matki Boskiej z Guadalupe. To dwa wizerunki, o których po dokonaniu serii badań można z całą pewnością powiedzieć, że nie zostały uczynione ludzką ręką.”

To słowa prof. Bruno Fabbiani z Politechniki Turyńskiej, a podobnych cytatów, nie tyle dotyczących autentyczności świętej relikwii, ale o jej zadziwiającej wyjątkowości, można by przytaczać bez liku, choć sceptyków również nie brakuje. Zwolennicy doskonałego fałszerstwa prześcigają się wzajemnie z wyznawcami cudownego zjawiska. Rywalizacja trwa bezustannie, co rusz dowiadujemy się o nowych odkryciach, teoriach i hipotezach. Powstało już tak wiele publikacji, że zapoznanie się z nimi wszystkimi zajęłoby nam sporo czasu, a zamieszanie wokół Całunu Turyńskiego spędza sen z powiek niejednemu naukowcowi. Obok stoi Kościół katolicki i inne chrześcijańskie kościoły, które autentyczność Całunu pozostawiają osobistym osądom wierzących i to chyba najzdrowsze podejście do niewyjaśnionej aż do dziś sprawy turyńskiej relikwii.

0002885J8D951OBK-C123-F4.jpg

Ta współczesna zagadka dwustronnego obrazu nagiej, ludzkiej postaci utrwalonej na lnianym płótnie zwana Całunem Turyńskim to według tradycji chrześcijańskiej wizerunek Jezusa Chrystusa w momencie jego zmartwychwstania. To jak wielką tajemnicę kryje owe płótno, wielokrotnie chciano potwierdzić jak i zaprzeczyć. Można by mnożyć dowody za i przeciw - od jego udokumentowanej historii dopiero od roku 1357, co potwierdzałyby również badania radiowęglowe wykonane w 1988 roku przez trzy niezależne zespoły badawcze, które określiły datę powstania Całunu na lata 1260-1390 poprzez znalezienie na płótnie 46 pyłków roślin kwitnących tylko w okolicach Jerozolimy, a dzisiaj już niejednokrotnie nie występujących w Izraelu. To co dla jednego z naukowców jest rzeczą oczywistą oraz dowodzącą autentyczności relikwii, dla innych jest zaledwie poszlaką, którą w każdej chwili można obalić. O ile wydawałoby się, że badanie radiowęglowe jednoznacznie mogłoby rozwiać wszelakie wątpliwości co do prawdziwości Chrystusowego płótna, to z kolei pojawiają się zastrzeżenia co do próbek płótna jakoby pobranych z jego elementów rekonstrukcyjnych (dużo późniejszych), czy też zanieczyszczonych przez wiernych i pielgrzymów. Koło się zamyka, argumenty przemawiające za rzetelnością badań metodą radiowęglową stają w mocnym zderzeniu z wątpliwościami co do prawdziwości ich wyników, a wierni i sceptycy nadal pozostają bez odpowiedzi. W dobie kosmicznych technologii nie potrafimy jednoznacznie określić ani daty, ani charakteru utrwalonego na Całunie wizerunku. Na wiele pytań dotyczących szczegółów płótna wydawałoby się, że naukowcy znaleźli odpowiedzi, choćby o plamy krwi, które z upływem czasu nie sczerniały, co stało się za sprawą bilirubiny wydzielanej przez wątrobę podczas traumatycznych przeżyć. Co więcej na całunie możemy odnaleźć również ślady sczerniałej krwi, która wypłynęła z boku ciała już po śmierci. Bezsprzecznie to ewangelicki obraz męczeństwa Chrystusa, ale czy wystarczający do potwierdzenia jego prawdziwości? Warto również przytoczyć tezę profesora Bernardo Hontanilla chirurga rekonstrukcyjnego, który naprawia zniszczone ludzkie ciała, a w turyńskim wizerunku odnalazł to czego przeciętny człowiek nie dostrzeże - mianowicie życie widoczne na twarzy zmartwychwstałego. Hontanilla twierdzi, że twarz człowieka na uwiecznionym całunie posiada znamiona życia. Wyraźnie widoczna bruzda nosowo–wargowa zdaje się niezaprzeczalnie to potwierdzać. Zaobserwowanemu przez uczonego zjawisku musi towarzyszyć napięcie mięśni, co z kolei niemożliwe jest w przypadku martwego ciała. W chwili ekspozycji lub jakby to nie nazwać zmartwychwstania w ciało przedstawione na całunie wstępowało życie. Autor tej teorii nazwał to zjawisko „fotografią zmartwychwstania” i o ile całe ciało można ukształtować w ten sposób by sprowokować pozorny ruch, to w żaden sposób nie można tego uczynić z bruzdą nosowo-wargową. To jeden z wielu ciekawych fragmentów układanki, które przemawiają za autentycznością Całunu, a do kolejnych warto dodać wspomniane już wcześniej pyłki roślin i ślady DNA znalezione na Całunie oraz badania techniki malarskiej, tkackiej, czy też badania napisu na płótnie przeprowadzone przez mediewistkę Barbarę Frale w 2009 roku, które są swoistym aktem zgonu Jezusa. Można by bez końca wymieniać kolejne badania, choćby datowanie przeprowadzone na podstawie spektrometrii w podczerwieni, spektrografii ramanowskiej i analizy mechanicznej, na dodatek warto wspomnieć, że w stosunku do każdego z nich pojawiły się głosy krytyczne i zaprzeczające ich wiarygodności.

file.calun-turynski.jpg

Pytanie nawet nie o autentyczność, ale o to czym jest turyńska relikwia ciągle czeka na odpowiedź. Doskonałym średniowiecznym szalbierstwem, a jeśli tak to czy kiedyś poznamy autora zapewne będącego geniuszem, a może nieprzeniknioną zagadką, z którą przyjdzie się zmagać następnym pokoleniom. Dzisiejsze głosy co do istoty tego zjawiska są podzielone, choć wiele danych przemawia za wyjątkowością Całunu, a archeologiczna łamigłówka wydawałoby się, że układa się w spójną całość jak twierdzi archeolog William Meacham, ale mimo to jego autentyczności nie przyznaje się w takim stopniu jak: „(…) na przykład, z identyfikacją umiejscowienia starożytnych miast, takich jak Troja, Ur itp. z datowaniem jaskiniowych malowideł Lascaux albo z opisem śmierci Nerona – z których każde zależą od złożonego i na pozór niepodrabianego układu danych.” William Meacham mówi o układzie danych, to co dla klasycznej archeologii wydaje się pewnikiem, w przypadku Całunu nim już nie jest. Potęguje to tylko tajemnice, rozpala zmysły, a niewyjaśnione skłania do dalszych badań.

Może w turyńskiej zagadce o to właśnie chodzi, nie o udowodnienie, ale o poszukiwanie właściwej drogi, o wybór, który każdy z nas ma prawo dokonać. Najprostszą rzeczą byłaby wiara w oczywistość, dodatkowo potwierdzoną naukowo przez rzeszę fizyków, chemików, lekarzy, czy historyków sztuki. Sami musimy zdecydować, opowiedzieć się niejako po którejś ze stron. Sami poniekąd musimy zostać archeologami własnych sumień i własnych przekonań. Dziś jeszcze Całun nie odpowie nam na nurtujące pytania, być może tak jest zaprogramowany, a kto był jego programistą nie jest ważne, istotą jest to, że się nad nim pochylamy, zastanawiamy i dokonujemy wolnego wyboru.


Źródła:
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Ca%C5%82un_Tury%C5%84ski
- Piotr Włoczyk "Całun Turyński z jerozolimską ziemią" w tygodniku Do Rzeczy nr 15/368 6-13 kwietnia 2020

Zdjęcia pochodzą z:
- https://www.rmf24.pl/raporty/raport-swieta/najnowsze-fakty/news-ludzki-rozum-a-tajemnica-calunu-to-jak-bic-glowa-w-turynski-,nId,950314
- https://www.o2.pl/artykul/calun-turynski-bedzie-wystawiony-w-wielka-sobote-transmisja-na-caly-swiat-6496298261231745a