„Rekin z parku Yoyogi” - „Subiektywne mapowanie Japonii” Joanny Bator czyli wszystko co chcielibyście wiedzieć o krainie kwitnącej wiśni, a boicie się zapytać
Kolejny raz chcąc upajać się prozą Joanny Bator muszę wybrać między literaturą wysokiej próby, a dziwnymi poglądami autorki. Wewnętrznie rozdarty nie mogąc pogodzić się z olbrzymim negatywnym spojrzeniem nie tyle na polską rzeczywistość, co nasze społeczeństwo, dlatego sięgam tym razem po zbiór esejów i felietonów z pobytu pisarki w Japonii, mając nadzieję, że tym razem nie został on skażony antypolskim duchem. Ktoś może mi zarzucić, że zbytnio się czepiam, ponieważ rolą literatury jest obnażanie i wytykanie tego, co w nas najgorsze, ale sposób w jaki robi to autorka „Piaskowej Góry” wydaje się dla mnie zbyt uproszczony i jednoznaczny, jednym słowem nie bierze jeńców, a jej literacki kunszt dopełnia aktu zniszczenia. „Literatura to nie opisywanie świata, ale stwarzanie nowej rzeczywistości.” Ta polska rzeczywistość tworzona ukradkiem na kartach powieści Bator wymyka się czasami i tworzy zniekształcony obraz naszego kraju. Osobiście obarczony szkolno-mickiewiczowskim romantyzmem, podobnież jak sama autorka, nie mogę jednakże przywyknąć do stosowanych przez nią stereotypów, choć zapewne w dużej mierze to celowy zabieg mający za zadanie przykuć uwagę czytelnika: „Słowa, z których pisarz utkał dobrą opowieść, zapadają w nas, drażnią, jakby były haczykiem, który połknęliśmy niczym ryba zwabiona przynętą. Nie dają się odczepić. Są coraz silniejsze i bardziej wyraziste. Często bolesne.” Joanna Bator urzeka swą literaturą stosując w niej równocześnie wyrafinowane i ponad miarę bolesne środki wyrazu.
„Rekin z parku Yoyogi” przenosi nas do Japonii, kraju samurajów i Godzili. Japonii Joanny Bator, kraju opisanego przez antropolożkę wysublimowanym słowem. Bator zabiera nas w podróż do kraju jakże innego od tego znanego z telewizyjnych przekazów, odwiedza miejsca niedostępne dla przeciętnego turysty, miejsca zapomniane, dziwne, opuszczone, czasem przerażające, spowite „cieniem katastrofy i dymem z Fukushimy”. Wydarzenie z jedenastego marca odcisnęło tak wyraźnie piętno na całej Japonii i na niej samej, iż autorka nie może przejść obok niego obojętnie, dzieli się z czytelnikiem przeżyciami z tej katastrofy i zaobserwowanymi ludzkimi zachowaniami jakże odmiennymi, a przecież najbardziej pożądanymi we współczesnym świecie.
Już na samym wstępie Bator wyjaśnia nam, że ma własny niepowtarzalny sposób odkrywania Japonii, mianowicie: „(…) tworzenia w niej własnej przestrzeni rzeczywistej i symbolicznej.” Jak sama pisze „praktykę subiektywnego mapowania” rozpoczęła już od pierwszego pobytu w tym kraju, w którym zakochała się bez reszty. „Rekin z parku Yoyogi” to historie z kolejnego pobytu pisarki w Japonii, po której porusza się nielinearnie trzema ścieżkami. Zapewne takie postępowanie wynika z jej naukowych korzeni, dochodzi do głosu zawód badacza kultury tropiącego system aksjonormatywny panujący w Japonii. Jednakże Bator nie dostarcza nam naukowych dysput, ale podążając swoimi ścieżkami opowiada o kraju w sposób jaki nie zrobił to nikt jeszcze. Przecinające się drogi Joanny Bator to niesamowitość, alegoria i heterotopia. Niesamowitość: „(…) wiedzie zatem przez to, co zadziwiające, niezrozumiałe, olśniewające” alegoria: „(…) skłania mnie do porównań” kierując się drogą heterotopii pisarka dostarcza czytelnikowi niebywałych doznań, odbijając rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Taki konglomerat krzyżujących się ścieżek Joanny Bator uczy nas Japonii i pozwala choć trochę zrozumieć Japończyków. Dla polskiego czytelnika tak kulturowo oddalonego i znającego ten kraj jedynie z symbolu „Made in Japan” niektóre opowieści autorki będą niesamowite jak wielki rekin znaleziony w parku Yoyogi stanowiący wielką zagadkę, ale dla autorki będący pretekstem do pokazania, że: „Literatura jest obszarem, na którym, jak w parku Yoyogi, codzienność łączy się z tym co niebywałe i niepojęte.” Niezwykłym jest jak autorka potrafi w tym celu wykorzystać literaturę i zaprowadzić nas do lasu samobójców, gdzie możemy wręcz poczuć zapach śmierci i doświadczyć tego co w mniemaniu Japończyków jest honorowym wyjściem z sytuacji beznadziejnej. Oprowadzać nas po ruinach, porzuconych miejscach, gdzie kiedyś tętniło życie, a teraz te miejsca życie opuściło. Fascynacja zjawiskiem Haikyo (ruiny) przemijaniem, rozpadem miejsc dawno opuszczonych sponiewieranych przez naturę i chęć utrwalenia tych miejsc oraz chwil obracających w nicość otaczający nas świat pod postacią cyfrowej fotografii, nie jest znamienna tylko dla Japończyków, ale proces przemijania, który obserwujemy w pewnej mierze jest naturą japońskiego piękna.
Tego wszystkiego dowiemy się z opowieści autorki i jeszcze więcej, choć tematyczny chaos i ścieżki, którymi podąża nasza badaczka nie są wcale proste, jednak zrekompensuje nam to w dwójnasób jej styl, język, pisarski kunszt i nieposkromiony apetyt na historie wydawałoby się na wskroś japońskie, ale czy na pewno? Przemykając się ścieżkami Joanny Bator uczymy się Japonii zdumiewającej, zaskakującej jak przechadzający się „(…) mężczyzna w średnim wieku przebrany za słodką Lolitę”. Takich oryginalnych zjawisk i skądinąd dla nas dziwnych hobby w tym kraju znajdziemy mnóstwo. Autorka Rekina dostarczy nam dawki informacji od wcześniej wspomnianej męskiej Lolity po „Święto stalowego penisa” i automaty z używanymi majtkami, bowiem dla naszej pisarki nie ma tematów tabu, wszystko to trzeba poznać, zgłębić, zrozumieć bez krzty krytycyzmu. Sprawnym okiem badacza stara się rozgryźć sprawę „bieliźnianego fetyszyzmu” co z kolei prowadzi ją do zaskakujących wniosków jak to sama określa (a)seksualnej rewolucji Japończyków. Po krótce dowiemy się, dlaczego w kraju kwitnącej wiśni ludzie żyją tak długo i są tak niechętni do rozmnażania.
Podążając japońskim ścieżkami Joanny Bator czujemy na plecach oddech olbrzymiego prehistorycznego gada. Godzilla to znak rozpoznawczy Japonii, każdy z nas dobrze zna tego potwora, ale czy ktokolwiek próbował zrozumieć jego sens? Cieszą nas jego ciągłe powroty na kinowy ekran, ale to dlaczego nieustannie wraca, to już nas nie obchodzi, a to dla Japończyków bardzo istotne. W cieniu Godzilli na krętych drogach spotykamy osobę dla naszej pisarki bardzo ważną to Haruki Murakami. Komu tylko obiło się o uszy nazwisko Murakami będzie się miał okazję z tym japońskim pisarzem bliżej zaprzyjaźnić z pomocą naszej przewodniczki, bo co rusz przewija się w jej historiach, mogę pokusić się o stwierdzenie, że Murakami naszej pisarki nie opuszcza ani na krok. Przemierzając japońskie zakamarki superpłaski Murakami towarzyszy Bator przez cały czas, oczarowanie nie mija ani na chwilę, może autorka Rekina sprawi, że czytelnik połknie bakcyla i superpłaski język Murakamiego zauroczy i jego.
„Rekin z parku Yoyogi to tematyczny miszmasz Japonii w pigułce, ale to zapewne ciekawsza strona kraju. Dla Bator najważniejsi są ludzie od wspomnianej wcześniej lolity do otaku będących fanatycznymi fanami komiksów, gier i anime z tokijskiej dzielnicy Akihabara, poprzez ładne, bystre i posłuszne gejsze, francuskie pokojówki z maid cafe i emocjonalne hybrydy moe o dużych oczach, króliczych lub kocich uszkach z dzwoneczkami we włosach, ubranych w szkolny mundurek. To ludzie skupiają baczną uwagę naszej wnikliwej obserwatorki poprzez nich szuka genezy zjawisk jakie ogarnęły powojenną Japonię, zastanawia się co tak naprawdę pozwala mieszkańcom wysp nieustannie jak powracającej Godzilli podnosić się z traumatycznych przeżyć, których w ostatnich czasach sporo doświadczyli.
To pasjonująca lektura przepełniona japońskim kolorytem, który dodatkowo podkreśla narrację autorki i jej uwodzicielski charakter. Joanna Bator nie raz udowodniła nam, że potrafi zawładnąć czytelnikiem i jak za sprawą czarodziejskiej różdżki przenieść go do odległych miejsc, jakże innych od naszych. Nie zawsze jest jednak kolorowo, zastosowane przez Bator środki porównawcze mogą co po niektórych dotkliwie zaboleć, a zapewne nie byłaby sobą gdyby tego nie uczyniła. Bardzo chciałbym poznać genezę tego wstydu i tych utyskiwań skierowanych na polskie społeczeństwo, a model porównawczy jakim w tym wypadku jest Japonia i Japończycy wydaje się nie na miejscu. Zbyt wiele nas dzieli, aby cokolwiek z tego wynikało. Czyżby badaczka kultury o tym nie wiedziała? Myślę jednak, że mimo tych drobnych zgrzytów „Rekin z parku Yoyogi” wypłynie na szerokie wody i pożre czytelnika bez reszty.
Zdjęcia pochodzą z:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/208374/rekin-z-parku-yoyogi
https://pixabay.com/pl/photos/japonia-tokio-godzilla-shibuya-952026/
https://www.flickr.com/photos/daninmarseille/5017440440
https://patrycjawalter.com/blog/haruki-murakamiprzygoda-z-owca/