Wiatraki – cudze chwalicie, swego nie znacie

in #polish5 years ago

W poszukiwaniu kryminalnej literatury może trochę psychologicznej albo choć niebanalnej, której nie zapomina się po przeczytaniu na drugi dzień, niekoniecznie odniosłem sukces, ale na widnokręgu wśród dobrze znanych i utartych zagranicznych oraz polskich piewców kryminalnej prozy zauważyłem „Wiatraki”. Nie tyle zaciekawił i zarazem zwiódł mnie tytuł powieści, który mówi o monstrualnych straszydłach produkujących zieloną energię, a nie o poczciwych, staruszkach, z którymi walczył Don Kichot, co ich autor, badacz literatury, kulturoznawca, tłumacz dr hab., prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Krzysztof Zajas. Ta krótka rekomendacja sprawiła, że poczułem, iż w powietrzu zawisła literacko – kryminalna uczta. Profesor Zajas zabrał mnie na niecodzienną wycieczkę w pomorskie rejony Polski, gdzie na każdym kroku czuć jeszcze poniemieckiego ducha, który do dziś nie opuścił tych miejsc. Pomimo niewielkiego niedosyt, nie żałuję tej wyprawy.  



Miejsce akcji Pomorze, Słupsk i jego okolice świetnie oddają klimat całej awantury, a złowieszcze tytułowe wiatraki to nie tylko kolejni niemi bohaterowie tej historii, ale doskonała scenografia następujących zbrodni będących tłem a zarazem wstępem do właściwej opowieści - przygód dwójki przyjaciół z krakowskiego komisariatu. Jak się tam znaleźli gliniarze z Krakowa to zapewne mało istotne, ale sam duet stworzony przez autora zasługuje na uwagę i jest chyba najmocniejszą stroną tej kryminalnej opowieści. Warto podkreślić, że to już kolejna odsłona ich policyjnej pracy. Po „Trylogii grobiańskiej” i krakowskich zmaganiach dzielnych glin, autor zmienia scenerię działania. W „Wiatrakach” nie przeczytamy o ich wspólnych akcjach, bo działają tu nie tyle samodzielnie co osobno, to swoją charyzmą i nietuzinkowym sposobem działania możemy od razu ich polubić. Stworzenie tak wyrazistego duetu to bez wątpienia swoisty sukces powieści Krzysztofa Zajasa. Jego podkomisarz Lucjan Bałyś i inspektor Andrzej Krzycki nie mają nic wspólnego z dobrze znanymi nam policyjnymi i detektywistycznymi tandemami, to nie Holmes i jego wierny przyjaciel dr Watson, również daleko im do Starskiego i Hutcha, ponieważ dzieli ich różnica wieku i bagaż doświadczeń życiowych. O ile Krzyckiego można by porównać do chandlerowskiego Marlowa czy norweskiego Harrego Hole, to Bałysia trudno sklasyfikować, najbliżej mu z jego umiejętnościami do  Jackie Chana czy marvelowskiego superbohatera niż do książkowego gliny. Taka kompozycja postaci uatrakcyjnia tylko tekst i czyni go bardzo dynamicznym. Przy Krzyckim i Bałysiu nie sposób się nudzić, konstrukcje tych postaci, ich bezkompromisowość, liczne wady, którymi obdarzył ich autor powieści, a zwłaszcza Krzyckiego, czyni z nich nieprzewidywalnych i niepokornych policjantów a zarazem najlepszych śledczych.   

Odkrywając tekst Wiatraków znajdziemy tu nie tylko wartką akcję, ciekawe pomysły, przewijający się motyw zemsty bardzo ważny dla autora, ale to co tworzy właśnie duet Krzycki – Bałyś, coś czego dzisiaj jest tak mało, czyli jak na lekarstwo bezkompromisową, bezinteresowną, dozgonną przyjaźń, choć nie bez pewnych zgrzytów, które to właśnie są powodem całego pomorskiego zamieszania. Oprócz wątków zemsty, przyjaźni, wysublimowanych zbrodni profesor Zajas raczy nas doskonałym słowem, możemy się cieszyć naprawdę świetnym językiem, aczkolwiek nie brak w nim wulgaryzmów obfitujących w policyjnej pracy i środowisku, z którym ona się styka. Śledząc losy naszych bohaterów ocieramy się o porządny literacki warsztat wspaniale współgrający z dynamiką powieści, a długie i barwne opisy zdarzeń tylko ją podkreślają.

                

Tytułowe wiatraki, megalityczne pomorskie potwory, które wykorzystał autor powieści to drugoplanowi bohaterowie, niemi świadkowie zbrodni i poniekąd współsprawcy. To od nich się wszystko zaczyna, to one są narzędziem zemsty i genezą kłopotów naszych bohaterów. Te ogromne przerażacze to nieodłączny wizerunek pomorskiego krajobrazu, do którego niestety musimy wszyscy przywyknąć, choć z lektury wynika ambiwalentny stosunek tubylców do tych wiatrowych straszydeł. Sam pomysł autora jest godny pozazdroszczenia i wart spektakularnej ekranizacji, w której Krzycki i Bałyś na tle tych dziwadeł odprawiliby niezłą donkiszoterię. Chwaląc autora za literacki kunszt, kryminalny pomysł, sięgając po kontynuację „Skowyt noc”, czekam z niecierpliwością na kolejne przygody krakowskich śledczych. Oby tak dalej Panie Profesorze.  



Zdjęcia pochodzą z:

https://pixabay.com/pl/photos/uprawy-wiatrak-kukurydza-rolnictwo-933084/
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4860130/wiatraki
https://pixabay.com/pl/photos/wiatr-turbin-wiatrowych-energii-moc-1599495/

Sort:  

Manually curated by the Qurator Team. Keep up the good work!