Kto zabił Smoka Wawelskiego

in #polish6 years ago (edited)

Jeżeli zadamy pytanie będące tytułem niniejszego postu wszechwiedzącemu wujkowi Google, wskazany zostanie nam odpowiedni temat na popularnym serwisie zapytaj.onet.pl. Odpowiedź uznana tam za najlepszą i powtarzającą się najczęściej, wskazuje za winnego w udziale w eksterminacji gatunku majestatycznych i ziejących ogniem smoków szewczyka Dratewkę. Wydaje mi się, że jest to też odpowiedź jaką udzieliłaby dzisiaj większość osób na tytułowe pytanie.


Pomnik Smoka Wawelskiego w Krakowie Źródło

Tymczasem dochodzi tutaj do pomyłki pomiędzy dwoma różnymi szewczykami. Szewczyk Dratewka był osobą o złotym sercu. Podczas swoich wędrówek pomagał zwierzętom będącym w potrzebie: mrówkom odbudować zniszczone mrowisko, pszczołom uszkodzoną pasiekę, dzielił się też jedzeniem z dzikimi kaczkami, pomimo tego, że pensja szewca ledwo pozwalała mu na zaspokojenie własnych potrzeb. W zamian za pomoc potrzebującym zwierzętom, te potem pomogły Dratewce w uwolnieniu uwięzionej przez złą czarownicę księżniczki. Szewczyk Dratewka był osobą miłosierną, na pewno niezdolną do zabicia żadnego stworzenia, a historyczne kroniki z których czerpiemy informacje nigdy nawet nie wspominają o jego obecności w Krakowie. I jest to kolejny przypadek, kiedy opinia publiczna skazuje na podstawie stereotypów i pomyłek inną osobę za czyn, którego nie popełniła. A to przecież właśnie my, Polacy, powinniśmy być uczuleni na kwestię fałszywych oskarżeń, zwłaszcza w sprawach takiej rangi jak całkowita eksterminacja rasy smoków.

Według oficjalnych kronik kryminalnych w tej sprawie, winnym zabójstwa Smoka Wawelskiego nie jest wcale szewczyk Dratewka a szewczyk Skuba. Przypomnijmy więc jeszcze raz oficjalną wersję zdarzeń krakowskich:
Podczas panowania Księcia Kraka, jamę pod wzgórzem wawelskim zamieszkiwał smok. Ten żarłoczny stwór sterroryzować miał całe miasto. Jego mieszkańcy musieli codziennie dostarczać mu jedną krowę lub odpowiednik w innych zwierzętach hodowlanych, jeżeli zaś Ci tego nie uczynili posilał się ludźmi (z szczególnym upodobaniem do młodych kobiet). I tak zapasy bydła zaczęły się kurczyć a na całą krainę padł blady strach. Książę Krak zaoferował więc sowitą nagrodę i rękę swojej córki śmiałkowi, któremu uda się pokonać smoka. Wielu słowiańskich wojów poległo w tej walce, lecz w końcu do grodu przybył szewczyk Skuba, który wymyślił plan zgładzenia bestii. Zabił on najdorodniejszą pozostałą przy życiu owcę i wypchał jej ciało siarką. Następnie zaszył tak spreparowaną przynętę i w nocy podstawił ją smokowi, który następnie z samego ranka połknął owcę. Siarka jaką była ona wypchana zaczęła palić mu wnętrzności, próbując ugasić ogień smok zaczął pić wodę z Wisły, która jednak niewiele pomagała. Smok więc pił i pił, aż w końcu z nadmiaru wody pękł. Skuba za uratowanie miasta otrzymał ogromny skarb oraz ożenił się z księżniczka, a wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Powyższa wersja wydarzeń została zaakceptowana przez historiografię i w tej lub lekko zmodyfikowanej wersji jest powielana do tej pory. Jeżeli zastanowimy się nad tą historią możemy jednak zauważyć w niej kilka nieścisłości logicznych. Mamy tutaj oczywiście ksenofobiczną i rasistowską wersję wydarzeń, w której występuje jednoznacznie negatywny obraz obcego-smoka, mający niejako usprawiedliwiać akt morderstwa. Takie tendencje w przedstawianiu niewygodnych dla danego narodu wydarzeń historycznych są jednak dość zrozumiałe i same w sobie nie wpływają na właściwy opis wydarzeń. Problematyczna jest przede wszystkim kwestia ślubu Skuby i córki Kraka. Córką Kraka była wszak Wanda. A jak wiemy Wanda nigdy męża nie miała. Zaloty Rytygiera, nie zostały też odrzucone z powodu posiadania małżonka, ale ze względu na całkowicie naturalną nienawiść do Niemców, stanowiącą immanentną cechę narodu polskiego. Cała afera związana z Wandą i Rytgierem miała miejsce już po śmierci Kraka. Tym samym ręka Wandy nie mogła zostać "ofiarowana" jako nagroda za zgładzenie smoka.


Smok Wawelski na mural "Silva Rerum"Źródło

Możemy wiec wnioskować że przebieg wydarzeń został sfalsyfikowany, a postać szewczyka Skuby (w dodatku mylnie identyfikowane czasami z Dratewką) stała się kozłem ofiarnym całej historii. Nie mamy zresztą nawet żadnych dowodów historycznych że kiedykolwiek taka postać istniała! Komu i dlaczego miałoby więc zależeć na tym abyśmy nigdy nie poznali prawdy o jednym z najbardziej znanych zabójstw w historii Polski? I czy nigdy nie poznamy sprawcy tej makabrycznej i okrutnej zbrodni?

W wyniku prowadzonego przez lata śledztwa dziennikarskiego, udało mi się natrafić na zapiski i relacje rzucające nowe światło w tej sprawie. Pochodząca z II połowy XIV wieku "Kronika Książąt Polskich" jednoznacznie jako pomysłodawcę i głównego odpowiedzialnego za śmierć smoka identyfikuje... samego Kraka! Ta wersja jest zresztą potem potwierdzona u samego Jana Długosza! Czytamy tam więc że:

lecz, gdy to stało się bardziej uciążliwe dla księcia niż dla mieszkańców, który obawiając się, by po jego śmierci całkiem nie opustoszało miasto, rozkazał ścierwa rzucane smokowi wypełniać siarką, próchnem, woskiem, żywicą i smołą, zażec ogniem i tak rzucić bestii, która ze zwykłą jej żarłocznością pochłonąwszy je, od żaru i płomieni trawiących jej wnętrze od razu padła i zginęła.

Dlaczego więc ten pozornie bohaterski czyn zaczęto przypisywać, najpierw synom Kraka (Krakowi młodszemu oraz Lechowi), a poczynając od Joachima Bielskiego w XVI wieku praktycznie anonimowemu szewcowi Skubie? Postać tego szewca nigdy wcześniej w kronikach nie występowała, a jako że od wydarzeń minęło wtedy jakieś 1000 lat, ciężko domniemywać, aby Bielski wszedł w posiadanie jakiś nowych źródeł, do których wcześniejsi kronikarze nie mieli dostępu (i nigdzie sam o nich nie wspomina). Bielski ewidentnie wymyślił tą postać, próbując zrzucić winę za smokobójstwo na kogoś innego niż Krak, prawdopodobnie działając na zlecenie wpływowych ośrodków politycznych, być może nawet z bezpośredniego otoczenia monarszego. Tak rozpoczyna się największa mistyfikacja kryminalna w dziejach Polski.

Ale dlaczego komuś miałoby zależeć na ukryciu prawdziwego sprawcy czynu, przez wielu do dzisiaj uznawanego za wyraz heroizmu i bohaterstwa? Po pierwsze, ośrodki polityczne, legitymizowały się sukcesją sięgającą także samego Kraka, tym samym monarchia brałaby na siebie dziedzictwo odpowiedzialności za całkowitą eksterminację smoków, jaka przez te stulecia się dokonała. W XVI wieku najwyższe sfery polityczne uświadomiły sobie, że przy braku jakichkolwiek żyjących osobników z tej rasy, wcześniejsze, lekko bagatelizowane zabójstwo zaczyna urastać do zupełnie innej rangi. Po drugie, warto pamiętać, że Smok Wawelski, zanim został w podstępny sposób zamordowany, przez całe lata był wiernym dworzaninem księcia Kraka. Nie tylko obaj pozostawali w dobrych relacjach, ale Krak zlecał Smokowi Wawelskiemu specjalne misje, wagi państwowej, co wskazuje na pozycję Smoka, w kręgu najbardziej zaufanych ludzi księcia. Najbardziej znaną tego typu operację przedstawia dokumentalny serial "Porwanie Baltazara Gąbki" z lat 1969-70, oparty na kronice Stanisława Pagaczewskiego. Krak więc okazuje się nie tylko być w pełni odpowiedzialnym za smokobójstwo, ale także zdrajcą mordującym z zimną krwią swojego bliskiego doradcę, a być może nawet przyjaciela.


Książę Krak i Smok Wawelski. Kadr z filmu dokumentalnego "Porwanie Baltazara Gąbki"

Dlaczego Krak wystąpił przeciwko swojemu zaufanemu doradcy i go zabił? Czy był to element rywalizacji o wpływy? Konflikt osobisty? A może po prostu zwyczajny przejaw gatunkowego rasizmu? Udało nam się w toku śledztwa odkryć wiele tajemnic i dotrzeć do nieznanych publicznie faktów. Niektóre pytania pozostają jednak wciąż bez odpowiedzi i być może bez nowych odkryć na zawsze pozostaną tajemnicą.


Artykuł zgłaszam do 41 edycji konkursu temaTYgodnia w kategorii "Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic"

Sort:  

Zapomniałeś o jeszcze jednej, starszej wersji wydarzeń :)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Krak_II

Wspomniałem o niej, natomiast faktycznie delikatnie zamieniłem chronologię wersji, nie do końca umiałem ją wkomponować w koncepcję :/

Kawał świetnej, dziennikarskiej roboty. Niech wżdy postronni świadczenie mają, iż ichnie występki wieki następne na wierzch wywleką!