RE: Wspinaczka – jak sprawdzić czy to sport dla nas?
Zdarza mi się widzieć osoby z bardzo dużą nadwagą typu +100 kg na ściance. Mam wrażenie że przy pierwszym, drugim razie wszyscy mają gigantyczne problemy koordynacyjne i techniczne co dość mocno niweluje różnice pomiędzy nimi. Tak, przy kolejnych razach różnica poziomu pomiędzy różnymi osobami pewnie będzie już bardzo widoczna.
Masz rację, przy znacznej nadwadze jest to bardzo duże obciążenie dla Ciała i w dłużej perspektywie zła forma aktywności.
Jednak chciałbym żeby wszyscy chociaż spróbowali różnych sportów i z taką różnorodną wiedzą coś sobie wybrali, postawili cele. Zobaczyli jakie pozytywne emocje temu towarzyszą wspinaczce i jaka fajna atmosfera panuje podczas treningu. Może to zmotywuję ich jeszcze bardziej do rzucenia wagi jak nie będą mogli się doczekać kolejnego wyjścia na ściankę.
Dlatego staram się zachęcać. No może trochę za bardzo :)
Ja przy 113 kg i 2m wzrostu robie wszystkie dostepne drogi na sciance, wiec tutaj nie wchodzi w gre waga, tylko sila fizyczna :) przypomne ze zaczynalem przy 123kg i nie mialem problemu przejść tych prostszych :)
Z tą wagą chodziło mi głownie o ludzi co prowadzą raczej siedzący tryb życia i maja sporo zbędnych kilogramów. Bo jasne jeśli masz siłe w łapach to nawet jak ważysz 150kg dasz rade udzwignąć swój ciężar i się wspinać.
Ale jesli jedyne co podnosisz to browara do ust [a ćwiczenia siłowe znasz tylko z telewizji] to ważąc w okolicach liczby trzycofrowej nie dasz zupełnie rady podciągnąć takiego ciężaru, a nawet jeśli się to uda to po jednym wejsciu [o ile do tego dojdzie bo znajac życie odpadnie w połowie trasy] jesteś zmęczony i nie masz już sił.
Poza tym nie tyczy się to oczywiście każdego. Tak czy inaczej jeśli przechodzi się bezpośrednio z kanapy i paczki czipsów na ściankę i wspinanie to jednak nie jest to najlepszy pomysł bo szybko można się zdemotywować. Sam pamiętam jak mi się raz taki grubcio na 150kg odkleił od ścianki - akurat byłem zagadany na dole z kimś - to wyrwało mnie na asekuracji z butów i spotkaliśmy się 2 metry nad ziemią uderzając o siebie. Nic nikomu się oczywiście nie stało ale gość odpadł ze ścieżki bo już mu się ręce zmęczyły i nie dał rady wisieć - to się puścił :)