Chorwacja - Tania egzotyka czy Mekka "Januszy" ? Jadę i sprawdzam !
Dziś zapraszam na wrażenia z letniego wypadu na Chorwację. Sprawdzam na własnej skórze czy warto tam pojechać i czy da się spędzić wakacje szukając noclegu dopiero...na miejscu
8 - osobowy bus i w drogę
Z racji, że głodnych przygody było 6 osób, wypożyczyliśmy taki sprzęt. Dosyć wygodne rozwiązanie, jeśli komuś nie przeszkadza 15-godzinna podróż. Drobne problemy były na wąskich uliczkach chorwackich kurortów, ale i z tym sobie daliśmy radę. Sama droga przez Słowację i Węgry jest dość nudna(chyba, że zdecydujecie się odwiedzić Budapeszt czy Balaton). Natomiast po przekroczeniu chorwackiej granicy jest już przepięknie. Górskie wzniesienia cudownie łączą się z błękitem wody a to wszystko przy wschodzie Słońca. Już wtedy wiedziałem, że warto odwiedzić ten kraj. Poniżej fotka z auta, która oczywiście nie odda tego piękna i jest czysto poglądowa, ale później będą lepsze :)
Po co załatwiać nocleg, będziemy martwić się na miejscu...
Tak powiedział ktoś przed podróżą. Ale co by nie pomyśleć to miał ku temu solidne podstawy. Chociaż na pierwszy rzut oka taka decyzja jest nieodpowiedzialna to wyszła nam na dobre. Dużo osób radziło aby noclegów szukać na miejscu, bo zawsze są dostępne, można je obejrzeć i negocjować cenę. Okazało się, że Chorwaci sami nas zaczepiali i proponowali pokoje. Mieszkańcy latem żyją z turystyki. Warto nadmienić, że o ile za wszystkie towary i usługi zapłacimy w kunach, tak właściciele noclegów bardzo często życzą sobie by płacić w euro. Chociaż w kurortach zawsze są kantory, w których można wymienić nawet złotówki, to bardziej opłaca się kupić euro w Polsce. Przyjechaliśmy do małej i niezwykle urokliwej Baškiej Vody. Miasteczko lączy się bezpośrednio z Brelą - innym kurortem. Zanim rozpoczęliśmy poszukiwanie noclegu, chcieliśmy rzucić okiem na Adriatyk. Ale nie dało się tylko na chwilę rzucić okiem...Opadła mi szczęka i „zastygłem”.
Po jakichś 40 minutach oglądania noclegów, jeden wzbudził nasze zainteresowanie. W środku był typowym, ładnym domem mieszkalnym. (Właściciele poza sezonem po prostu tu mieszkają). Po wyjściu na wielki taras, nie mieliśmy wątpliwości, że tu zostaniemy. Kolejny raz - kapitalny widok. Na tym tarasie spędziliśmy chyba większość czasu, w którym nie zwiedzaliśmy ani nie leżeliśmy na plaży. Ciepłe powietrze i totalny relaks to coś na co czekałem cały rok. Zastanawialiśmy się co to za spadochron lata nam na widoku i postanowliśmy sprawdzić. O tym później. Dom bardzo dobrze wyposażony, pokoje, kuchnia i łazienki w wysokim standardzie. Był telewizor i wifi, które czasem uciekało, ale przecież nie przyjechaliśmy tu siedzieć w internecie. Miejsce blisko od plaży, a jednocześnie bardzo ciche i spokojne. Chciałbym tam mieszkać.
Ruszamy w miasto
A raczej w malutkie miasteczko, gdyż poza sezonem nic tu się nie dzieje. Natomiast latem Makarska Riviera (bo o tym regionie mowa) przyciąga mnóstwo turystów z całej Europy i dalszych zakątków świata. Baška woda w swojej „niewielkości” jest przepiękna i pełna niesamowitych widoków. Białe domki budują sródziemnomorski klimat, miasteczko położone na tle gór czyni materiał na pocztówkę, kościółek nadaje widokowi charakter, a główna aleja nad brzegiem morza pozwala zatopić się w całą masę atrakcji. Przepyszna kuchnia i lody, parasailing czy bary na samej plaży to tylko niektóre formy spędzania czasu. Rano podobno jest targ rybny, ale kto tam w wakacje będzie rano wstawał ;) Chorwaci sami organizują na miejscu różne tańce i zabawy. Zarówno nocą jak i za dnia sceneria tego malowniczego miasteczka prezentuje się rewelacyjnie. Ciągle woła nas i proponuje kolejne doznania emocjonalne i smakowe, a nad tym wszystkim czuwa św. Mikołaj, którego udało się złapać na zdjęciu.
A na plaży...
Jedyną wadą odpoczynku nad Adriatykiem, jest fakt, że zarówno dno jak i plaża są kamieniste. Problem rozwiązują „buty do wody” które kupimy w kurortach lub jeszcze w Polsce - w sklepach sportowych. Poza tym jest cudownie. Woda jest ciepła i spokojna. Zachody Słońca piękne, a kobiety często opalają się topless ;) Można tu kupić przeróżne rzeczy od kukurydzy po suknie. Jednak handel nie jest jakiś natarczywy. Wielkim atutem jest to, że wszędzie znajdziemy miejsce by się położyć. Nie musimy rezerwować go, wbijając parawan nad ranem, jak niektórzy to robili nad Bałtykiem. Polecam wypożyczyć rower wodny i pływać sobie wzdłuż plaży. Świetna zabawa. Większość fotek robiona już pod wieczór i może tego nie widać, ale woda jest krystalicznie czysta i błękitna. Jeżeli dzieci się nudzą to z kamieni potrafią tworzyć prawdziwe cuda o czym przekonaliśmy się na własne oczy. Wieczorową porą w plażowych barach często gra muzyka na żywo.
Gdzie ci „janusze” ?
A nie wiem, może nad Bałtykiem albo na Krupówkach ? Bo tu ich nie widziałem. Gdy zamiast na Ibizę, większość moich towarzyszy zaproponowało Chorwację, nie byłem zachwycony. No, ale wybór miał być demokratyczny. Wiedziałem, że Polacy często wybierają ten kraj - jako cel wakacyjnych wypraw. Jestem uczulony na chamstwo, pijaństwo i głupotę. Dlatego moja noga w Bałtyku latem raczej nie postanie. Podobnych zachowań obawiałem się tutaj. Ale…nic z tego. Chociaż język polski słychać bardzo często, a w restauracyjnym menu wypatrzyłem nazwy potraw po polsku, a nawet...schabowego… to nadal jest bardzo miło i spokojnie. Pomimo, że raczej istnieje przyzwolenie na picie alkoholu na plaży, to jeśli ktoś już to robi zachowuje umiar i kulturę. Nikt się nie bił i nie wszczynał awantur, mimo że polscy piłkarze przegrali wtedy z Danią 0-4. Strach pomyśleć jak taki wynik przyjęto by w którymś z sopockich pubów. Może miałem wielkie szczęście, ale przez 7 dni nie spotkałem żadnej patologii ze strony naszych rodaków.
A Chorwaci?
Nie lubię generalizowania, ale to fantastyczni i przemili ludzie. Może dlatego, że świadczą nam usługi i sprzedają towary a może tak po prostu. Ale tu podobnie jak u Polaków - wszystko było w porządku. Co ciekawe, z Chorwatami w większości można dogadać się...po polsku, tylko należy mówić głośno i powoli. Ich język bywa do naszego bardzo podobny. Chociaż oczywiście, kultura nakazuje opanowania podstawowych chorwackich zwrotów - to zawsze jest mile widziane i docenione uśmiechem.
Kuchnia i restauracje
Restauracji jest bardzo dużo, a kilka polecanych w internecie i przez samych tubylców. Zawitałem do nich i nie żałuje. Makarony i owoce morza to mistrzostwo. Najlepiej wspominam risotto z krewetkami. Poza rybami i owocami morza Chorwaci w każdej restauracji oferują ich regionalne „ćevapcici” to po prostu paluszki z mięsa mielonego. Po kolacji można udać się do jednego z plażowych barów i spróbować wspaniałych drinków. A na straganach obok przeróżnych pamiątek można zakupić tradycyjny chorwacki alkohol - „Rakija”. Sprzedawca przed zakupem chętnie oferuje degustację trunku. Na uwagę zasługuje też pizza i ogólnie chorwackie pieczywo. Znają się na rzeczy.
Owoce
Kuchnia kuchnią, ale owoce zasługują na oddzielny akapit. Biblijny raj musiał być chyba gdzieś na Makarskiej Rivierze, bo nikt nie byłby w stanie nie skusić się na te nieziemsko pyszne owoce. Te najlepsze kupicie na plaży. Przypływają motorówką, która zabiera je z miejsca zbioru. Zawsze są świeżo zerwane. Dojrzewają więc w Słońcu, a nie w transporcie. Winogrona są tak słodkie i soczyste, że smakują jak duże, bordowe czereśnie. Równie znakomite są arbuzy, brzoskwinie, grejpfruty, melony czy pomarańcze. Będąc w Chorwacji po prostu musicie spróbować tych niesamowitych owoców. Doznania smakowe są na zupełnie innym poziomie niż winogron z warzywniaka pod domem.
Parasailing
Jeśli się czegoś boję, a chcę coś zrobić to po prostu nie czekam aż się rozmyślę i to robię. I w ten o to spontaniczny sposób zapisałem się na parasailing. Kupiłem bilet i już nie było odwrotu. Parasailing to wysoki lot na spadochronie podczepionej linami do łodzi. Byłem bardzo przestraszony, gdy wypuszczono nas na dużą wysokość, ale przy kobiecie nie wypada tego okazywać. Ta bawiła się świetnie i chciała więcej i wyżej. Mimo strachu przeżycie niesamowite. Po prostu leciałem jak ptak podziwiając miasteczko, skalne wzniesienia i morze. Coś nie do opisania. Ale koniecznie do spróbowania. Porwaną osłonkę liny zobaczyłem dopiero w powietrzu, nie powiem stan przedzawałowy. No ale to tylko osłonka, lina (a właściwie drut) jest stabilna i wypadki się nie zdarzają.
Dodatkowe atrakcje
Do wyboru było jeszcze dużo atrakcji, ale nie na wszystkie znaleźliśmy czas. Fani serialu "Gra o Tron" koniecznie muszą się udać do Dubrownika, gdzie kręcono sceny. Swoje atuty ma również Czarnogóra, a po drodze na Chorwację można udać się do Budapesztu czy nad Balaton. Ikoną samej Baskiej Vody jest statek Bibe. Można udać się w rejs pełen tańca i zabawy, ale to już odpuściłem. No i wszystkiego spróbować się też nie udało, a szkoda. Jest gdzieś podobno oceanarium, ale nie mieliśmy czasu go szukać, woleliśmy polatać :)
Ceny
O cenach transportu i noclegów trudno się rozwodzić, gdyż to wszystko zależy od liczby osób, rodzaju transportu i noclegu. Można to zrobić drożej i taniej. Ceny produktów spożywczych są trochę droższe niż w Polsce lub podobne cenowo. Zaskakiwać może np. cena wody mineralnej, która kształtuje się w okolicach 5-7 zł. Za danie w restauracji zapłacimy mniej więcej tyle ile w bardzo dobrej polskiej restauracji, gdzieś na starówce większych miast, ale naprawdę warto. Parasailing to koszt 80-100 zł (tutaj można potargować, podobnie jak z ceną noclegów). Osobiście za tygodniowy pobyt zapłaciłem około 2500 zł. Ale nie oszczędzałem, można to było zrobić taniej. Ale ja już w wakacje tak mam :)
Podsumowując...
Z całego serca polecam Chorwację. To wspaniałe powietrze, ciepła i czysta woda, kosmicznie pyszne jedzenie i owoce czynią ten kraj przepięknym. Już sama droga po przekroczeniu granicy obfituje w imponujące widoki. Nie polecam wtedy spać. Na pewno wrócę tu ponownie, bo w tym wszystkim można się zakochać. :) Ponadto trudno szukać tak bezpiecznego kraju na wakacje jak Chorwacja. Nasz pobyt zbiegł się czasowo z tragicznymi wydarzeniami z Rimini. Chorwację podobnie jak Polskę terroryści omijają szerokim łukiem i nie dokonują zamachów. Tubylcy są bardzo mili i pomocni. Tydzień spędzony w tym kraju to zdecydowanie za krótko...
Dziękuję, że choć na chwilę dzięki Tobie "byłem" w Chorwacji. ;) Fajnie się czytało.
O! To chyba jednak warto odwiedzić Chorwację. Ja tez zawsze się tego 'zajanuszowania' obawiałam, bo z tego co wiem kraj jest przepiękny. Dzięki za wpis :)
good post amazing pictures!! really nice congrats!!
W nawiązaniu do tytułu i wątpliwości z niego płynących - odpowiedź jest prosta.. I jedno i drugie :) Istria to po prostu utrapienie i nie polecam północnego wybrzeża (2 razy w Chorwacji, 1 raz w Czarnogórze), natomiast im bliżej Dalmacji tym piękniejszy kraj i wspanialsi ludzie.
P. S. Janusze są wszędzie i pochodzą nie tylko z Polski.
Ze względu na wysoką jakość ten post otrzymuje skromny upvote 100% od nieoficjalnego kuratora tagu #pl-podroze! Pojawi się on także w dziale "Podróże" w najnowszym numerze @kurator-polski!
Dziękuję bardzo za kolejne wyróżnienie :)
Super zdjęcia! Nigdy nie ciągnęło mnie do Chorwacji, ale może czas to zmienić ;)
Dziękuję :)
Gratulacje, twój post został uwzględniony przez @OCD w dziennej międzynarodowej kompilacji o numerze #151!
Polscy kuratorzy to: @fervi, @lukmarcus / @marszum i @santarius.
Możesz także dodać @ocd do obserwowanych użytkowników – dzięki temu dowiesz się o innych projektach i poznasz różne perełki! Walczymy o transparentność.
O kurczę, wielkie dzięki :)