[PL] Dożyjemy końca homo sapiens
Czołem.
Niedawno choroba zmusiła mnie do pozostania w domu przez 10 dni, więc dla umilenia czasu sporo grałem na ukulele, pianinie i dużo czytałem. W dwa dni pochłonąłem książkę, która zmusiła mnie do ciekawej refleksji. Kiedyś obsesyjnie wręcz poszukiwałem odpowiedzi na pytanie o sens naszego życia, tego skąd się wzięliśmy i po co tu jesteśmy. Dzięki Tim'owi Ferris'owi i jego książce "4-godzinny tydzień pracy" przestałem. Zamiast się nad tym zastanawiać i go szukać, postanowiłem go stworzyć. Po półtora roku myślę że był to jeden z ważniejszych powodów, dzięki którym pozbyłem się huśtawek nastrojów. Ale o tym już pisałem.
Tym razem dwa pytania do mnie powróciły:
Skąd jesteśmy? Dokąd idziemy?
Poniższy obraz Gauguin'a po lekturze książki z miejsca stał się jednym z moich ulubionych:
"Czyta się" go z prawej do lewej strony - od narodzin do śmierci człowieka. Ale to temat na inną dyskusję. Przechodząc do sedna - jaka książka zmusiła mnie do takiej refleksji? Taka, którą czytam raz na kilka lat - literatura popularna. Dan Brown - Początek.
Zainspirowany wzmiankami o TED-Talk'ach, zacząłem szukać informacji na temat rozwoju ludzkości i przewidywań na najbliższe 50 lat. Czyli zmian, które ujrzy prawdopodobnie większość z nas. Poniższe wystąpienie ma niecałe 10 tysięcy wyświetleń, ale dla mnie było bardziej wartościowe niż 80% innych przemówień:
Nie chcę mówić o tym skąd jesteśmy, bo nie mam pojęcia. Nikt tego nie wie i nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek mieli co do tego pewność. Jeśli zaś chodzi o to dokąd idziemy, to w taką dyskusję chętnie się wdam.
Co powiecie na to, że już teraz przestajemy być dominującym gatunkiem na ziemi? A za 50 lat przestaniemy istnieć w takiej formie jak dzisiaj? Brzmi to jak science-fiction, ale coraz bardziej się do tego przekonuję. Rozmach technologiczny jest tak niewyobrażalny, że przełomy dokonują się z miesiąca na miesiąc. 25 lat temu w Polsce marzeniem był pager, faks albo telefon komórkowy typu cegła. Dzisiaj tak naprawdę każdy ma dostęp do smartfona, internetu, informacji 24/h w każdej dziedzinie, całkiem niezłego aparatu i możliwość komunikacji z całym światem.
Między innymi dlatego sądzę, że czeka nas podobny (choć biorąc pod uwagę prędkość rozwijania się technologii kilkukrotnie wyższy) skok technologiczny. Co to oznacza i jak to się ma do pytania "dokąd idziemy"?
Żeby to ładnie zobrazować:
Osobiście jestem na słuchawkach przez co najmniej 5 godzin w ciągu dnia. Gdy jestem w pracy rzadko kiedy wyjmuję je z ucha, bo nie przeszkadzają mi, wręcz ułatwiają kontakt z klientami, zespołem itp. W kieszeni mam telefon, czyli centrum operacyjne. Nawet nie będę podejmował się próby opisania jak dużo informacji się tam znajduje. W drugiej kieszeni mam portfel, a tam karta kredytowa, karta na siłownię, karta wejścia do budynku firmy. Choć nie myślę o tym, jestem chodzącym cyborgiem. Jeszcze 5 lat temu wyglądałbym głupio chodząc w słuchawkach. Dziś taki widok robi wrażenie chyba tylko w kościele.
Nikt nie zwraca uwagi na port w uchu, na zegarek mierzący tętno, na telefon wielkości telewizora. Już wkrótce będziemy mogli robić rezerwacje w restauracji za pomocą Google:
Czaicie to? Zwykły Kowalski lub Nowak ma swojego robota, który rezerwuje mu stolik. Który przypomina o ważnych datach. Robot - Twój prywatny życiowy asystent. I nie musisz być prezesem firmy, możesz być kiepsko zarabiającym robolem. Dla mnie to znak jak czas za...suwa.
Czuję że tracę spójność, ale chyba temat jest dla mnie zbyt ekscytujący. Twierdzę, że ludzie za 50 lat znacząco będą różnić się od tego jak wyglądają dzisiaj. Twierdzę, że będzie w nas tyle elektroniki, że będziemy pół-cyborgami. W takim sensie, że gdy odłączą nas od prądu i pozbawią urządzeń będziemy mieć problem z odnalezieniem się.
Mój kumpel naprawia telefony. Parę miesięcy temu przyszła do niego kobieta i błagała go, żeby na czas naprawy (około 2 godzin) dał jej telefon zastępczy, po czym się rozpłakała. Myślę że ta płacząca kobieta to my za 50 lat pozbawieni narzędzi.
Twierdzę zatem, że jesteśmy u schyłku swojego gatunku. Może ktoś kiedyś (jeśli przewidywania okażą się prawdziwe) nazwie nas homo roboticus. Może będziemy powoli "wychodzić" ze świata rzeczywistego i okaże się że bracia Wachowscy stworzyli trylogię traktującą o przyszłości, a nie fikcji. Być może.
Niezależnie od tego jak to się potoczy, nam wszystkim polecam śledzenie nowinek technologicznych, żebyśmy za kilkadziesiąt lat nie wyglądali jak nasi rodzice próbujący robić selfie :) High five!
Nice post
I followed you and upvote you, follow back @hammad41