Etiopskie tajemnice kryptowalut. Opowiadanie "BitCoin zmienił moje życie." - część 2
Uwaga, niżej zamieszczone opowiadanie literackie jest w 100% tworem fikcyjnym i wszystko zostało stworzone w mojej wyobraźni, zastrzegam sobie prawa do tej twórczości i chciałbym prosić o wyrozumiałość jeśli ktoś się poczuł oburzony. Nie znam osób o których wspominałem i było to bardziej w kontekście żartobliwym, jeśli jednak ktoś chciałby prosić o zmianę treści, które w jego ocenie mogłyby wpływać negatywnie na jego renomę, proszę o wystosowanie wiadomości na mój kontakt biznesowy: vapeshady.steemkontakt@gmail.com
JEST TO KONTYNUACJA, DRUGA CZĘŚĆ MOJEGO OPOWIADANIA I JEŚLI KTOŚ NIE CZYTAŁ PIERWSZEJ CHCIAŁBYM PROSIĆ O WYKONANIE TEJ CZYNNOŚCI PRZED ROZPOCZĘCIEM TEKSTU.
LINKI:
All uploaded images are royality free, and licensed under the CC0 license
24 maj 2018r.
Godzina 8:40, pierwsza klasa samolotu pasażerskiego, na lożę VIP nie miałem jeszcze wystarczająco pieniędzy, muszę się zadowolić tym. Na przeciwko mnie siedzi moja ukochana, wyglądając przez okno i obserwując blask wschodzącego słońca oświetlającego chmury jakby od spodu, przynajmniej taki efekt tworzył horyzont na wysokości kilkunastu kilometrów.
- To jest niesamowite, że posiadasz tyle pieniędzy, masz już jakiś plan na życie?
-Chyba dalej będę robił memy, świat potrzebuje takiego satyrycznego geniusza jak ja.
Asia przybrała mimikę twarzy sugerującą zażenowanie tym co usłyszała - bynajmniej, tak naprawdę to starała się wyeksponować tę emocję maksymalnie możliwie, a ja jak zawsze w takiej sytuacji odpowiedziałem narcystycznym sucharem, to taki nasz mały rytuał który powtarzamy od lat i tak naprawdę sprawia nam wiele radości. Tok zasypujących mnie wspomnień naszego "biednego" życia został przerwany przez aksamitny głos stewardessy.
- Prosimy o zapięcie pasów i przygotowanie się do turbulencji związanych z lądowaniem.
- Dobrze, dziękujemy. - Odparłem próbując imitować równie ciepły ton głosu, jednak przy wciąż przepełniającym mnie uczuciu podniecenia ze względu na szybki zarobek, zabrzmiało to co najmniej dziwnie.
25 maj 2018r.
Budzę się w hotelu zakupionym za śmieszne pieniądze, jak zwykle całą kołdrę przywłaszczyła sobie moja luba, czuję przyjemny powiew ciepłego powietrza na twarzy, dostarczający mi woń mokrych ulic i kwitnącej flory. Wychodzę na balkon, niby to biedny hotel, niby to tylko 3 piętro, ale mimo wszystko Addis Abeba wygląda pięknie - rozmyślam paląc papierosa i przypominając sobie zabawne łańcuszki ze śledzika na "naszej-klasie", sugerujące że każdy kolejny copypast da tym biednym ludziom litr wody. W jednym mieście żyją ponad 3 miliony ludzi. Nasze rodzime miasta są Dawidem przy tym Goliacie, tylko w tej historii wygrywa ten większy...
Godzina 14, spotkałem się z grupą ludzi, która zajmie się moim problemem. Byli to zapewne kryminaliści, ale czy każdy nim nie jest? Wszystko zależy tylko od perspektywy w jakiej jesteśmy postawieni...
35 kilometrów od centrum miasta, stara rudera na uboczu, 4 czarnoskórych mężczyzn siedzących przy stole, z czego jeden z nich porozumiewał się bardzo dobrze po polsku, było to dla mnie ogromne zaskoczenie, godzinami rozmawialiśmy na temat poczynań, mimo tego że nie zdradził mi szczegółów działań i większość rozmów toczyli między sobą w języku arabskim, nawet nie zagłębiałem się w sytuację, patrząc niezręcznie w zatrzymany w czasie kubek stojący na parapecie.
Wróciłem do hotelu o godzinie 22, Asia zmartwiona moją długą nieobecnością rozpromieniała widząc mnie wchodzącego do mieszkania.
- i co, i co?
- miałem to otworzyć dopiero w bezpiecznym miejscu...
Powiedziałem zamyślony wyciągając pudełko od starych adidasów zaklejone taśmą izolacyjną. Pierwszą rzeczą była strona a4, z wydrukowanymi instrukcjami w języku angielskim.
"Na czas pobytu w Etiopii nazywasz się Dmitrii Bogdanow i pochodzisz z Murmańska, prowadzisz małą firmę charytatywną pomagającą chorym na stwardnienie rozsiane. Paczka zawiera również Twój nowy dowód osobisty, akt własności firmy, oraz wizę i ubezpieczenie służbowe obejmujące podróże po całej Afryce. Zaloguj się na Twoje nowe konto bankowe, którego dane są na odwrocie kartki i wyślij na podany niżej adres bankowy przelew w wysokości 100 Birrów, dodając w tytule przelewu informację
Eto vesenniy medved' prosypayetsya
gdy pieniądze wpłyną na konto, opuść Etiopię za pomocą dostarczonych Ci dokumentów i po powrocie do Polski pozbądź się wszelkich śladów naszego spotkania. Odliczymy od kwoty równowartość 100 000 złotych, tak jak się umawialiśmy."
Czytaliśmy oboje kartkę na zmianę i mimo prostoty poleceń przy tak skomplikowanym działaniu, nie odczuwałem żeby była to brzytwa Ochkama.
- Łukasz, wyjedźmy stąd, zostaw to wszystko, wypłacimy pieniądze w Polsce. Legalnie. Nie chcę żebyś skończył w więzieniu.
- Oszalałas?! - Wydarłem się zapominając iż jestem w hotelu - wiesz ile wynosi podatek od BitCoina w Polsce?! TRZYDZIEŚCI DWA PROCENT.
- Ale czy to jest warte ryzyka?
- 200 milionów złotych? Żartujesz chyba w tym momencie.
Zapadła głucha cisza i po kilku godzinach milczenia i fal myśli rozbijających się o moją czaszkę położyłem się do łóżka, nie dawała mi spokoju myśl, że moja dziewczyna mimo tak dużej kwoty pieniędzy dalej przejmuje się bardziej mną, niż stanem konta. Było to bardzo pozytywne zaskoczenie, przynajmniej pod względem moralnym, bo ja z niewiadomych przyczyn wciąż czułem niewyjaśniony niesmak.
27 maj 2018r.
Budzi mnie rano pukanie do drzwi. Otwieram wciąż ziewając i czując pozytywne ciepło panującego tam klimatu. Przede mną stoi mężczyzna ubrany w za duży, zniszczony dres. Daje mi kopertę i mówi "post, post" śmiesznym akcentem jakby był z Jamajki, dałem mu 150 birrów napiwku, bardzo się ucieszył i odszedł.
Obudziłem Asię i usiedliśmy na łóżku, patrzyłem się na kopertę wyglądającą jak ze średniowiecza, stary pseudo wosk z odbitą pieczątką nawet nie próbował imitować prawdziwego. Na odwrocie znajdował się numer pokoju napisany markerem.
Otworzyłem kopertę i oboje patrzyliśmy zszokowani do tego stopnia, że moja kobieta wstała i powiedziała że tego za dużo. Nadano przez "rząd stanu Oregon"
- Łukasz to na pewno policja, to koniec ! - Biegała po pokoju rozkojarzona i przestraszona
- USPOKÓJ SIĘ - wykrzyczałem - co miała by do tego policja z USA? I jak list by przyleciał w 2 dni ?! To fizycznie niemożliwe.
- W sumie masz rację... - usiadła koło mnie dużo spokojniejsza.
Po rozpakowaniu koperty znalazłem w środku wiadomość, po której wiedziałem że ten list to fake, chociaż perfekcyjnie spreparowany, patrzyliśmy na siebie z ogromną radością w oczach, bo wiedzieliśmy że nasz stres zaczyna odchodzić na zawsze.
"Witamy serdecznie Panie Dmitrii Bogdanow, kontaktujemy się w imieniu Fundacji do walki ze stwardnieniem rozsianym Stephena Hawkinga, z ogromną przyjemnością zawiadamiamy, że fundacja zdecydowała się przekazać Panu 163 862 440.03 USD (SŁOWNIE STO SZEŚĆDZIESIĄT TRZY MILIONY OSIEMSET SZEŚĆDZIESIĄT DWA TYSIĄCE CZTERYSTA CZTERDZIEŚCI AMERYKAŃSKICH DOLLARÓW I 3 CENTY) dotacji na rozwijanie swej działalności, decyzją Prezesa fundacji. Pieniądze zostały wysłane, prosimy oczekiwać księgowania i ulokować w odpowiednim miejscu."
- ŁUKASZ WEJDŹ NA KONTO - wycedziła w moją stronę.
- NIE MUSISZ POWTARZAĆ - oplułem się odpowiadając na ten rozkaz.
I jest.... 164 miliony. Dolarów. Co teraz? To już? Jak to, niby to proste, ale nie, niemożliwe.
Drżącą ręką próbowałem wyciągnąć papierosy z lewej kieszeni, odpaliłem w pokoju i patrzyłem się w dywan krusząc na niego popiół. Popiół symbolizujący spalenie mojego dotychczasowego życia, nie odzyskam już tego i już nigdy nie będę biedny, czuje się jakby ktoś wyrwał ze mnie duszę i zastąpił ją inną, czuję że to nieodwracalna zmiana, a resztki wspomnień są miażdżone szczękami wspomnianej istoty i choć brzmi to przerażająco, to lubię te uczucie.
- Asia... Kochanie... Skarbie... - mówię obcym mi tonem głosu sugerującym rozbicie emocjonalne, do dziewczyny która ubiera się w pośpiechu i zdaje się mnie nie słyszeć.
- Asia, włożyłaś koszulkę tył naprzód.
- WYRZUĆ TEGO PETA I SIĘ UBIERAJ
- Ale... po co?
- Jedziemy kurwa na lotnisko, zapomniałeś o instrukcjach?!
Grom zszokowania przeszył mnie na wylot i poczułem się jak Balladyna na ostatniej stronie powieści Słowackiego, zgaduję że mogła tak się poczuć, gdyby tylko nie była fikcją.
Zgasiłem papierosa o ścianę, zszedłem do recepcji i podziękowałem za gościnę, wykonałem ekspresowy przelew dla hotelu (mieliśmy konto w tym samym banku) zostawiając przy rachunku 5000 dollarów napiwku z dopiskiem "przepraszam za pokój" i wyruszyliśmy w stronę lotniska.
W trakcie wykupywania biletów Pani przy kasie poprosiła mnie o dowód tożsamości, podałem fałszywe dokumenty. Wprowadziła je w komputer i... powiedziała żebyśmy poczekali chwilkę. Po 5 minutach rozmowy telefonicznej w nieznanym mi języku, poprosiła abyśmy poszli za nią. Zacząłem się pocić a korytarz służbowy zamieniał się w mojej głowie w tunel, na końcu którego nie ma światełka. Chciałem się spojrzeć na Asię i jej reakcję, ale byłem tak przerażony, że stwierdziłem w ramach nie wzbudzania podejrzeń by nie robić tego.
Zaprowadziła nas do małego pomieszczenia, które przypominało te z serialu "Narcos", kiedy rodzina Escobara miała kłopoty z przewożeniem pieniędzy.
- Łukasz co się dzieje? Boję się. - wyszeptała Asia.
- Cicho, tu są mikrofony - zgadywałem odpowiadając szeptem
Po 2 godzinach otwierają się drzwi i wchodzi ochroniarz i... TEN CZARNOSKÓRY GOŚCIU, KTÓRY PRZYWIÓZŁ MNIE DO STAREJ RUDERY, W KTÓREJ USTALALIŚMY SZCZEGÓŁY.
- Cześć, jestem Aszenafi, niestety nie mieliśmy nikogo kto mówi po rosyjsku, ale dostałem informację z ambasady, że dobrze sobie radzisz po polsku. - Stałem zszokowany słysząc mój rodzimy język
- Cześć, jestem Łukasz, dlaczego tutaj siedzimy? - zapytałem sztucznie zadziwionym tonem
- Otrzymaliśmy informację z ambasady, o potężnej dotacji którą Pan otrzymał i nie mogliśmy wypuścić Państwa z kraju bez odpowiednich środków bezpieczeństwa, proszę za mną.
Szliśmy kolejnym długim korytarzem aż na plac lotniska, gdzie 2 uzbrojonych mężczyzn w garniturach stało przy wejściu do małego, ale wyglądającego na bardzo drogi samolotu. Wpuszczono nas do środka, a mój przyjaciel powiedział, że musi nas oddelegować aż do lotniska w Warszawie.
- DLACZEGO MI KURWA NIC NIE POWIEDZIAŁEŚ - wykrzyczałem po kilku minutach lotu.
- Słucham? Musiał mnie Pan z kimś pomylić. - Powiedział uśmiechnięty i wesoły mężczyzna, po czym odwrócił się w stronę okna i zaczął coś śpiewać po afrykańsku.
Po mojej drugiej stronie siedziała Asia, patrząc się w stronę horyzontu i wyglądając jakby się z kimś żegnała na zawsze. Czułem dokładnie to samo uczucie.
Nie żegnaliśmy się z Afryką.
Nie żegnaliśmy się z samym sobą.
Żegnaliśmy się z tą gorszą stroną życia i to było najprzyjemniejsze pożegnanie, w jakim miałem okazję uczestniczyć.
- Jest to koniec części drugiej mojego opowiadania, ale jestem tak zmotywowany, że może powstanie pierwsza w moim życiu, krótka książka na temat poczynań bohatera. Jest to dopiero rozpoczęcie jego historii i mam naprawdę wiele ciekawych pomysłów na fabułę, mimo tego że zaczyna się niewinnie. Jestem otwarty na dyskusję w komentarzach i kładę się spać, ponieważ jest już 2, a jutro muszę przeznaczyć kolejne 4 godziny na następną część, ale motywacja się zwiększa z każdym słowem i czuję że powstaje coś pięknego. Pozdrawiam.
Congratulations @vapeshady! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of posts published
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
To support your work, I also upvoted your post!
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Congratulations @vapeshady! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of comments
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP