Kronawirus moje przemyślenia

in #polish5 years ago

Melduje się na posterunku i witam w moim nowym wpisie. Do czego to doszło? A tak do epidemii sraki jaka nawiedziła nasz kraj oraz epidemii paniki wraz z towarzyszącym panice strachem. Czemu tak sadzę przeczytacie poniżej i jak zawsze co nieco kontrowersji. Do meritum.


Źródło obrazka

Nie jestem człowiekiem, który łyka te wszystkie teorie spiskowe. Choć niekiedy sami chyba przyznacie oddanie się w wir wiary w te wszystkie wspaniałe doskonale tłumaczące rzeczywistość opowieści dziwnej treści jest niezwykle kuszącą pespektywą. Nie musimy przecież myśleć prawda, nie mniej jednak przydało by się. Zatem ten wpis będzie niejako moją subiektywną analizą zaistniałej sytuacji. Otóż moim zdaniem ludzi popierdzieliło i to konkretnie praktycznie nic na temat tego wirusa nie wiemy poza analizami porównawczymi z innymi chorobami oraz współczynnika zgonów i zachorowalności na te chorobę. Powiem tak jak macie rozwaloną odporność to nie ma siły będzie krucho niezależnie od wieku. Na odporność pracuje się miesiącami, a nawet w niektórych przypadkach latami. Odporność bowiem to nie tylko to czy macie jakieś choroby przewlekłe i przez to jesteście osłabieni, a właśnie lata dbania o zdrowie i siłę waszego organizmu poprzez „zdrowe odżywianie” (cokolwiek to znaczy) oraz aktywność fizyczną i inne takie. Jeśli nie macie tej ważnej dla każdego człowieka siły to nawet zwykła grypa was pogruchota i to konkretnie, a nawet zabije. Więc radośnie pomykajcie do sklepu kupując syf oraz papier toaletowy bo patrząc po koszykach ludzi w hipermarkecie to po takiej ilości błonnika sraka murowana.

Idąc dalej w moich przemyśleniach nasunął mi się pewien wniosek skoro dziś już raczej wiemy, że nadchodzi kryzys i to jak pewnie dane wam było słyszeć taki i wymiarze globalnym to przyznam szczerze, że taki kronawirus jest idealnym kozłem ofiarnym. To nie jest tak, że przez lata pompowaliśmy bańkę posiadania dóbr bez pieniędzy na te dobra. Te wszystkie kredyty umożliwiające nam życie na poziomie, którego nie powinniśmy mieć bo już teraz posiadamy coś na co powinniśmy pracować latami. Pieniądz nie ma pokrycia w niczym jest tylko umownym zapisem na naszych kontach bakowych będących niejako ułudą posiadania czegokolwiek poza iluzorycznymi cyframi. I tak sobie też siedzę i myślę czy z kronawirusem nie jest podobnie? Ludzie kupują rzeczy, które na tą zarazę nie są potrzebne nawet nie zaspokoją ich zapotrzebowania kalorycznego o wartościach odżywczych nie wspominając ale dzięki temu mają iluzoryczne poczucie kontroli nad tym co jest dla wielu z nas jest nieuniknione. Choć mam nadzieje, że się mylę, wielu z nas nie dbało o siebie przez lata nie myśleliśmy o tym co jemy, jak jemy i dlaczego akurat ten posiłek jest dla nas odpowiedni. Nie mieliśmy na to czasu. Często nawet nie badaliśmy się regularnie (raz na rok badania okresowe minimum) czemu? Bo nie mieliśmy na to czasu. Mieliśmy w dupie siebie oraz innych, a dziś w obliczu czegoś o czym nie mamy zielonego pojęcia nie potrafimy się na chwilę zatrzymać i pomyśleć nad tym co my u licha robimy? Co jest dla nas i naszych bliskich tak naprawdę dobre i potrzebne. Po koszykach jakie dane mi było spostrzec w marketach ludzie w owczym pędzie (z resztą jak co dzień) biorą wszytko to co w zasadzie nie jest użyteczne w obliczu zarazy. Czy zatem sytuacja jaka nas spotkała nie jest analogiczna do zaciąganych przez nas kredytów tylko tym razem zamiast pieniędzy pobraliśmy pożyczkę w swoim własnym organizmie. Co to znaczy? Już tłumaczę.

Tego dnia nie pójdę spać wcześniej by się wyspać pożyczam wiec 1 godzinę snu (jeśli robisz tak codziennie to w tygodniu masz już 7 godzin nie przespanych więc jedna noc nieprzespana). Nie chce mi się iść na spacer do lasu więc biorę kredyt na czas przeznaczony na aktywność fizyczną i biorę pożyczkę, której koszty pokryję za parę lat. Po co mam się przejmować tym co jem niedobory w diecie wiec będę suplementował ze swoich własnych oszczędności (zapasów), a jak się skończą to przyjdzie komornik który zabierze nam ważne dla naszego zdrowia rzeczy np. zdrowie psychiczne, problemy z krążeniem, niewydolność danego organu itp.

Ludzie zamiast konserw rybnych, zwierzęcych oraz roślinnych lądują do swoich koszyków ryż i makaron przecież na tym nie da się ujechać długo, a przez brak składników odżywczych szanse na podejmowanie racjonalnych decyzji spadają na łeb na szyje. Jeśli na prawdę dojdzie do jakiejś epidemii to nie zabije nas zaraza ale nasza własna głupota i bezrefleksyjność. Zniszczy nas to o co przez lata nie dbaliśmy, a jako że natura nie znosi próżni to luka pozostawiona w nas samych zostanie zapełniona jeszcze większą paniką, głupotą i bezrefleksyjnością. Przecież nie „naprawisz” siebie w tydzień nie masz na to szans. Dziś stanęliśmy u progu naszych słabości oraz tego kim na prawdę jesteśmy.

W obliczu zarazy ludzie w europie się zjednoczą, politycy z resztą też. Społeczeństwo będzie skupione na swojej niedoli oraz wzajemnym wsparciu, a politycy w odbieraniu nam wolności, o której ciężko się mówi gdyż z mojej obserwacji wynika, że nie tylko Polacy mają o niej mgliste pojęcie (na dniach zamieszczę wpis o wolności bez obaw). Dość powiedzieć, że próbuje się wprowadzić coś na kształt totalitaryzmu, z resztą ustawa jaka przeszła ostatnio przez sejm nie pozostawia złudzeń, że walutą za nasze „bezpieczeństwo”, a w praktyce jego ułudę będzie nasza wolność. Pewien bardzo mądry człowiek powiedział swego czasu…

Gdy dla tymczasowego bezpieczeństwa zrezygnujemy z podstawowych wolności, nie będziemy mieli ani jednego, ani drugiego. Benjamin Franklin

Problem w tym, że w sytuacji zagrożenia szczególnie gdy ktoś Tobie każe pozostać w domu będziesz bardziej skłonny do zaakceptowania nawet najbardziej chorych i totalitarnych rozwiązań, które to nic dobrego dla społeczeństwa ani dla Ciebie nie zwiastują. Dodatkowo zastanawiając się nad wyżej wymienionymi kredytami nie wiem czy przypadkiem ten koronawirus nie jest zasłona dymną mającą przedłużyć życie bańce finansowej jaka dziś została nadmuchana do kolosalnych rozmiarów. Czy zaraza ta nie będzie przypadkiem kozłem ofiarnym, na którego banki centralne przez lata produkujące pieniądz bez pokrycia zrzucą winę i obarczą odpowiedzialnością za swoją chciwość (to tylko taka moja teoria).


Źródło obrazka

Siedzę sobie i myślę o tym co się dzieje wokół, mnie przyznam szczerze, że grubo się zastanawiam do czego my jako ludzkość zmierzmy. Nie wiem czy wiecie ale nakręcając panikę sprawiamy, że czujemy większy stres, a zwiększenie stresu powoduje spadek odporności i koło się zamyka. Panika nie jest wskazana postarajcie się wiec podejść do tej sprawy na spokojnie i cieszcie się życiem nie zapominając o tym co dla was, waszych bliskich oraz przyszłych pokoleń ważne.

Pamiętajcie o feedback'u. Odmeldowuję się do następnego wpisu.

All rights reserved by @veroniq 2020


Pierwotnie opublikowano na Gun World. Blog na Steem napędzany przez dBlog.

Sort:  

Super tekst, właśnie pracuję nad czymś podobnym. Większości się nie spodoba .

Dziękuję za wyrazy uznania. Już nie mogę się doczekać kiedy pojawi się Twój tekst, lubię kontrowersje :D

PS. Mój wpis o wolności również się wielu nie spodoba.

Brakuje znaczącego tagu #polish, to tak dla zwiększenia zasięgu. Myślę, że ciągle możesz to zrobić. Teraz mogę dokładnie przestudiować Twój post. Przed publikacją swojego nie chciałem się sugerować Twoim materiałem.

Tag #polish jest tylko jest ukryty w tagach bo korzystam z engrave, założony został jakoś 3 mies temu mój dblog.

Sugeruj się ile chcesz moim postem nie przeszkadza mi to najwyżej wspomnij o mnie w źródle. Będzie mi niezmiernie miło.

PS. Jak już przestudiowałeś gruntownie mój wpis to przecież możesz zrobić #riposta odnosząc się do niego lub po prostu napisać mi komentarzu czy i jak zmieniło się Twoje zdanie o moim wpisie.

Od dziś (godzina 12.00) w całej Francji mamy stan wyjątkowy, w związku z tym do ostatniej chwili (czyli do południa) tropiłem potrzebne na 2 tygodnie produkty. Łatwo nie było, bo do sklepów ustawiały się kolejki na ulicy a czas naglił. Jutro na spokojnie wysmażę komentarz do Twojego wpisu.

Dziękuje za poświęcony mi czas. Ja jutro idę się zaopatrzyć w jakies konserwy i kiszonki oraz ryby i mięso najwyżej zamrożę. Moje zapasy wystarczą na jakies 1,5 tyg wiec siłą rzeczy chce mieć zapasy na co najmniej 1 miesiąc. Najwyżej będę jechać na suplementach diety. Trzymaj się jestem z Tobą i innymi w takiej sytuacji damy radę, kto jak nie my :D

Po dokładnym przeczytaniu Twojego postu dochodzę do wniosku, że zawarłeś w nim wszystko, o czym od dawna pisałem. Nie mniej skoro już usiadłem przy klawiaturze.... Może ktoś to jeszcze przeczyta i będzie jakiś z tego pożytek.
Niewyobrażalna nadkonsumpcja, wynikająca z nierozróżniania potrzeby od bezmyślnego i niezdrowego pławienia się w rozkoszach zmysłowych (głównie smaku) jest głównym destruktorem naszego życia. O ile w naszym kraju większość ludzi żebrze o łaskę i zdrowie w kościele, a następnie przejada się trującą kiełbasą i schabowym, to wyśmiewany przez nas jogin (ogólnie), poświęca swój czas i wysiłek na uniezależnianie się od radości zmysłowych. Nazywanych przez nas "potrzebami".
Zapychanie się między innymi ciężkostrawnym mięsem pędzonym na chemii, która jedynie częściowo jest wydalana z organizmu, kumuluje całe to świństwo, dopychane jeszcze przez bezmyślnie ordynowanie innej chemii przez lekarza, nazywanej lekami, której głównym zadaniem jest magiczna dematerializacja symptomu. Krótkowzroczność ludzi polega na dostrzeganiu jedynie tego, co jest bezpośrednio widoczne pod nosem. Czyli samego symptomu. Wielu lekarzy też tak ma.
Generalnie - ludzie muszą cierpieć, bo sami stwarzają przyczyny swojego cierpienia swoim nieodpowiedzialnym postępowaniem. Ignorancja i niechęć do dociekania jest przyjemna i bezwysiłkowa, - miękki fotel, informacje cieknące z telewizora już przeżute. Nic tylko wchłaniać gotowca.
Tak czy inaczej jesteśmy nosicielami wirusów i bakterii, ale dają one żyć ponieważ ich populacja jest kontrolowana na bezpiecznym poziomie przez sprawnie działający system odpornościowy. I nie ma w tym żadnej filozofii. Więc zamiast skupiać się na wypracowywaniu szczepionki na korona, sugerowałbym produkować własną, prywatną, biologicznie i chemicznie czystą, ergonomiczną, lewoskrętną, alkaiczną, w postaci mocnego systemu odpornościowego. Za darmo i bez niczyjej łaski. Wystarczą dobre chęci i drapanie po głowie.

Gdzie się nie odwrócisz to masz chemie nawet warzywa wytwarzają swoja własną chemie (pestycydy) w obronie przed predatorami (nami konsumentami). Zniszczyliśmy naszą żywność, a teraz jeszcze niszczymy tradycje kulinarną. Nowomodna kulinarna tzw współczesny styl żywienia jest dla nas tragiczny w skutkach. Czasem się grubo zastanawiam jakim cudem ludzie oszczędzają na jedzeniu, a potrafią zostawić 300 zł w aptece na "leki", które jedynie zaleczają człowieka bo o wyleczeniu bardzo często można jedynie pomarzyć.

Pytanie czym jest mięso bo dla mnie szynka spoczywająca na półkach marketowych to nie jest mięso. Dla mnie mięso to ryba dziko pływająca w wodzie czy też krówka skubiąca sobie trawę na łące. Wole się nie najeść ale jeść coś takiego niż się nawpieprzać jakiegoś syfu tylko po to by się napchać bo o najedzeniu się nie ma mowy w takim przypadku (rozwinę ten komentarz w osobnym wpisie).

Na koniec pewien komentarz pani ze sklepu z zdrową żywnością "Takie sklepy jak nasz są jedną z największych porażek ludzkości. Takie produkty powinniśmy móc kupić normalnie w osiedlowym sklepie"

Ależ oczywiście, już nawet tych zachowań nie chce mi się komentować. Ludziska się trują na potęgę, umierają na raka i ciągle nie dochodzi. I ciągle szukają leku na raka - jakże to żałosne. A wszystko dla zysku. Koniec cywilizacji spowodowany samowytruciem nie jest wcale taki nierealny.

Z moich informacji wynika, że za 30% nowotworów odpowiedzialna jest dieta. Jak mnie pamięć nie myli to jest pierwsza przyczyna raka ale pewności nie mam. Dieta ogólnie ma ogromny wpływ na to jak i czy w ogóle funkcjonujemy. Problem w tym, że ludzie mają to w dupie, a potem jest płacz i zgrzytanie zębów. Wiem tylko jedno świata nie zmienię ale najbliższe otoczenie, które jest całym moim światem tak więc edukuje sowich najbliższych w tej dziedzinie i staram się swoim przykładem pokazywać, ze można inaczej żyć i jeść. Walk the talk. Jak dotrze to fajnie jak nie to mam przynajmniej poczucie tego, że coś zostało przeze mnie zrobione.