Magiczna wyprawa rowerowa w Bieszczadach. Kierunek – zabytkowy drewniany kościół w Smolniku (PL)
Uwielbiam rowerowe przejażdżki. Dlatego gdy byłem w Bieszczadach, nie obyło się bez wypraw rowerowych. Jedną z nich odbyłem z górskiej wsi Wołosate, leżącej u stóp najwyższego szczytu polskich Bieszczad - Tarnicy, przez Ustrzyki Górne – popularną turystyczną miejscowość, do Smolnika. W tej ostatniej miejscowości znajduje się zabytkowa cerkiew, należąca niegdyś do ludu zamieszkującego te góry – Bojków.
Pierwsza część wyprawy odbywa się w szaleńczym tempie, bowiem droga z Wołosatego do Ustrzyk Górnych, jest momentami bardzo stroma. W Ustrzykach tłumy turystów. W okresie wakacyjnym to norma. Poza sezonem trudno tu spotkać żywą duszę. Zatrzymuję się na chwilę i rozglądam wokoło. Widzę kilka drewnianych knajp i sklepików, przystanek busów, malutki ryneczek. Miejscowość ma specyficzny urok. Po chwili wsiadam na rower i jadę w kierunku miejscowości Smolnik.
Następna część trasy wije się pomiędzy porośniętymi buczyną pagórkami. Widoki są piękne. Dziewicza przyroda ma dobroczynny wpływ na ludzi. Czuję się doskonale w takim otoczeniu. Po jakimś czasie docieram do mostu na rzece San. Zatrzymuję się na chwilę. Dostrzegam grupkę młodych ludzi stojących w rzece – łapią ryby gołymi rękami. Robię kilka zdjęć po czym wsiadam na rower i jadę dalej.
Po jakichś dwóch godzinach jazdy docieram do Smolnika. Odwiedzam zabytkową, drewnianą cerkiew. Należała niegdyś do Bojków – ludu zamieszkującego Bieszczady od XV wieku. Po II wojnie światowej, Bojkowie zostali wysiedleni w głąb Polski i na tereny Ukrainy. Obecnie na terenie Bieszczad pozostało niewiele miejsc związanych z Bojkami - kilka zarośniętych chaszczami wsi i cmentarzy, kilka odrestaurowanych cerkwi. Trochę to smutne, ale z drugiej strony dramatyczna historia Bojków jest bardzo ciekawa. Robię kilka zdjęć i wracam do Wołosatego. Obrazy i wspomnienia z tej wyprawy na długo pozostaną w mojej pamięci.
Moje rodzinne strony. Kocham moc!
Polecam książkę "Na dnie jeziora", gdzie można uchwycić końcówkę czasów, gdy Bieszczady żyły po staremu.
Dzięki za polecenie książki - poszukam i może przeczytam. Dotychczas czytałem książki Andrzeja Potockiego m.in. "Zaginiony świat bieszczadzkiego kresu" - najbardziej podobał mi się rozdział o Bojkach. Nie myślisz wrócić w rodzinne strony?
Andrzej Potocki jest pasjonatem, świetną robotę robi, ale "Na dnie jeziora" ma tą przewagę, że autor sam zamieszkiwał Bieszczady od dziecka, świetnie opisywał tygiel międzynarodowy, który żył niemal idyllicznie przed I WŚ, potem zapanował szowinizm i ludzie skoczyli sobie do gardeł.
II WŚ była ostatecznie gwoździem do trumny dawnych Bieszczad, choć i przygody wojenne są świetną opowieścią.
Myślę kiedyś wrócić, ale na razie to pieśń przyszłości. :)
@tipu curate
Posted using Partiko iOS
Upvoted 👌 (Mana: 10/15)
Congratulations @jakub1234! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Do not miss the last post from @steemitboard:
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!
Gratulacje! Twojej wysokiej jakości treść podróżnicza została wybrana przez @lesiopm, kuratora #pl-travelfeed, do otrzymania 100% upvote, resteem oraz podbicia całym trailem @pl-travelfeed! Twój post jest naprawdę wyjątkowy! Artykuł ma szansę na wyróżnienie w cotygodniowym podsumowaniu publikowanym na koncie @pl-travelfeed. Dziękujemy za to, że jesteś częścią społeczności TravelFeed!
Dowiedz się więcej o TravelFeed klikając na baner powyżej i dołącz do naszej społeczności na Discord.